Musieli się tłumaczyć, bowiem były AWS-owski minister skarbu Andrzej Chronowski zasugerował posłom, że ulokowanie w 2000 r. 2,4 mld zł należących do PZU w fundusz Kasa 2 zarządzany przez Skarbiec TFI mogło służyć sfinansowaniu "kupna akcji PZU za pieniądze PZU" (bo pieniądze miałyby trafić dalej do BIG BG lub Eureko). Tuż po tym przemówił prezydent. "Eureko przedstawiło Trybunałowi Arbitrażowemu w Londynie twarde dowody na to, że kupiło akcje PZU za własne środki, a nie z kredytu" - oświadczył publicznie Aleksander Kwaśniewski 20 stycznia 2005 r. Choćby po to, aby usłyszeć to, co powiedział prezydent, warto było, aby Chronowski poruszył temat funduszy Eureko. Po co Kwaśniewski zabierał w tej sprawie głos? Co prezydentowi RP do tego? Skąd niby wie, że Eureko przedstawiło w arbitrażu "twarde dowody"?
Tuż po prezydencie zabrały głos media. O dziwo, również w podobnym tonie. 21 stycznia 2005 r. w "Rzeczpospolitej" Aleksandra Biały pochwaliła się, że dotarła do dokumentów podważających rewelacje byłego ministra. By obalić tezy Chronowskiego, "Rzeczpospolita" przytoczyła m.in. tak porażające argumenty: "Millennium zaprzecza takim przepływom", "Eureko oświadcza, że kupiło PZU SA ze środków własnych".
Najzabawniejszą interpretację całej sprawy zaprezentował były prezes PZU Jerzy Zdrzałka (to za jego prezesury dokonano kontrowersyjnej lokaty w fundusz Kasa 2): zawitał on do "Wprost", prezentując nam swoją koncepcję - pieniądze PZU nie mogły posłużyć do kupna PZU, bo uniemożliwiały to przepisy. Jak wiadomo, nikt też nie kradnie, bo zabrania tego kodeks karny. Znając te fakty trudno nie zdziwić się, jak sąd mógł skazać Chronowskiego za "bezpodstawne" sugestie.
Jan Piński