Gdyby doszło do wcześniejszych wyborów, LPR i Samoobrona prawie na pewno stworzą wspólne listy do Senatu. W sprawie wspólnego startu w wyborach do Sejmu oba ugrupowania są po bardzo poważnych rozmowach i jeśli się porozumieją, liczą przynajmniej na sto mandatów - oświadczyli szef Samoobrony Andrzej Lepper i przewodniczący LPR Roman Giertych na wspólnej konferencji prasowej w Sejmie.
"Blok Ludowo-Narodowy Samoobrona-LPR" - tak ma nazywać się ewentualne porozumienie wyborcze obu partii - powiedział Lepper. Jak dodał, blok będzie otwarty dla innych ugrupowań, również pozaparlamentarnych. Muszą one jednak mieć podobny program i przyjąć warunki, które postawią im Samoobrona i LPR - podkreślił.
Pytany o ewentualne wejście PSL do bloku, Lepper zaznaczył, że zależy to od woli samego Stronnictwa.
Wiceszef Stronnictwa Jan Bury powiedział PAP, że PSL nie bierze pod uwagę wspólnego startu z Samoobroną i Ligą w wyborach do Sejmu. Jak powiedział, każda partia ma swój własny program, a porozumienie, które proponują Lepper i Giertych, niekoniecznie musi się skończyć sukcesem wyborczym. Podkreślił jednak, że PSL być może wystartuje w wspólnie z LPR i Samoobroną w wyborach do Senatu. "To bardzo ciekawa propozycja" - uznał.
Liderzy LPR i Samoobrony podkreślali, że nie dążą do przyśpieszonych wyborów i zależy im przede wszystkim na stabilizacji sytuacji w Sejmie oraz stworzeniu większościowego zaplecza dla rządu. Deklarowali chęć współpracy z PiS i zawarcia paktu stabilizacyjnego, ale nie na zasadzie "kuglowania terminami" i zmuszania opozycji do ustępstw. Giertych zastrzegał, że Liga chce umieszczenia w pakcie kwestii społecznych, których tam zabrakło.
Politycy zgodnie podkreślali, że wielokrotnie dawali dowody dobrej woli wobec PiS. "Bez głosów Ligi i Samoobrony nie byłoby rządu premiera Kazimierza Marcinkiewicza, nie byłoby marszałka Marka Jurka, nie byłoby budżetu" - mówił Giertych. Oczekują jednak, że PiS zadeklaruje jednoznacznie, czy chce rozmawiać z PO, czy LPR i Samoobroną.
Odpowiedzialność za brak stabilizacji w Sejmie spada obecnie na PiS; to w rękach prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego zbiegają się nitki prowadzące do możliwości osiągnięcia porozumienia - ocenił Giertych.
Lider LPR podkreślił jednak, że ciągle liczy na - jak to ujął - "opamiętanie się kolegów z PiS". Według Giertycha, nie jest bowiem przesądzone, że PiS wygrałoby przyspieszone wybory, a istnieje możliwość, że w przedterminowym głosowaniu umocniłby się obóz lewicy.
Obaj politycy zaapelowali do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, aby wycofał się z interpretacji, zgodnie z którą termin uchwalenia budżetu przez parlament mija z końcem stycznia, co dawałoby mu wówczas prawo do skrócenia kadencji Sejmu i tym samym zarządzenia przyśpieszonych wyborów.
Senat zajmie się budżetem na posiedzeniu 30-31 stycznia.
ks, pap