Gazowe zabawy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Już od 10 lat toczy się dyskusja jak uniezależnić Polskę od dostaw gazu z Rosji. Teraz siarczyste mrozy ponownie ją ożywiły i pobudziły rząd do działania. Trochę za późno, bo dywersyfikacji dostaw gazu nie da się przeprowadzić z dnia na dzień. A można było ją zrealizować już parę lat temu.
Już sześć lat temu rząd Jerzego Buzka był bliski podpisania kontraktu gazowego z Norwegią, były też brane pod uwagę złoża holenderskie i koncern Gasunie. Na grze wstępnej wszystko się skończyło. Rząd Leszka Millera w ogóle zignorował problem naiwnie licząc, że Rosja tak jak za czasów RWPG będzie nam sprzedawać gaz bez ograniczeń i do tego taniej niż na rynkach światowych. Za tę naiwność teraz płacimy. Wielu odbiorców z przemysłu nie dostaje tyle gazu ile potrzebuje np. zakłady azotowe. Mało tego zdarzają się ograniczenia dostaw do odbiorców indywidualnych.

Rozwiązanie, jakie zaproponował niedawno premier Kazimierz Marcinkiewicz jest bardzo proste, najszybsze w realizacji i najbezpieczniejsze – budowa terminalu morskiego do odbioru gazu z tankowców. Takie opcja pozwoliłaby Polsce dowolnie dywersyfikować źródła dostaw i do tego kupować gaz najtaniej jak można, bo od dostawcy w danej chwili najtańszego. Czas na decyzje i szybką budowę. Inaczej ciągle będziemy się obawiać rosyjskiego szantażu gazowego.

Dariusz Styczek