Alternatywa dla Barei?

Alternatywa dla Barei?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ostatnie lata polskiej kinematografii stały pod znakiem najczęściej nieudanych adaptacji lektur szkolnych lub wskrzeszania starych sprawdzonych pomysłów. Tę modę spowodowały zmiany w finansowaniu polskiej kinematografii. Dotychczas dotowane z budżetu państwa filmy, nagle musiały same zacząć na siebie zarabiać. Na realizację miały szansę tylko te pomysły, które gwarantowały finansowy sukces. Nie musiały być oryginalne, więc nie były.
Jerzy Hoffman wyreżyserował pierwszą i ostatnią niesfilmowaną część sienkiewiczowskiej Trylogii - "Ogniem i mieczem". Film był wielkim sukcesem kasowym, bo w większości obejrzały go wycieczki ze szkół i zakładów pracy. Widzom nie przeszkadzało, że z wcześniejszymi dziełami Hoffmana "Panem Wołodyjowskim" i "Potopem", które miały w sobie i dramaturgię, i humor, łączą go tylko osoby bohaterów. Podobnie Jerzy Kawalerowicz, twórca nominowanego do Oskara "Faraona", wyreżyserował w 2001 roku "Quo vadis", który do polskiej kinematografii nie wniósł nic nowego. Warto też wspomnieć o "W pustyni i w puszczy", który w 2001 doczekał się kolejnej ekranizacji, choć ta Władysława Ślesickiego z 1976 roku, nie zdezaktualizowała się ani trochę. Remake zgodnie z przewidywaniami okazał się artystyczną klapą. Można się tylko cieszyć, że nie doszły do skutku zapowiadane kolejne ekranizacje "Krzyżaków" czy kontynuacja "Stawki większej niż życie".

Kinomani nie marzą o kolejnym odtwórczym filmie, tylko liczą na nowe pomysły. Czy te oczekiwania spełni Wojciech Smarzewski, który wyreżyseruje kontynuację kultowych "Alternatyw 4" Stanisława Barei? Smarzewski sławę zdobył, jako wnikliwy i ostry krytyk naszej polskiej rzeczywistości w "Weselu", które podobnie, jak "Alternatywy 4" stało się świetną społeczną satyrą o zwykłych ludziach, różniących się głównie ilością posiadanych pieniędzy. Bareja ukazał bohaterów czasów PRL-u, Smarzewski - współczesne postaci. A wszystkie wykreowane przez niezwykłe role aktorskie.

"Naszym celem nie jest naśladowanie Stanisława Barei, ale zrobienie dobrego, współczesnego polskiego serialu. O nas i o naszej rzeczywistości. Śmiesznego, zabawnego, ale przede wszystkim prawdziwego" - mówi producent serialu Henryk Romanowski. Nie ma powodów, żeby mu nie dać kredytu zaufania. Na razie pozostaje jednak śledzić przygotowania i cierpliwie czekać, nie tracąc nadziei. Może Smarzewski nową produkcją zasłuży na tytuł Barei III RP?