Trzy ugrupowania zobowiązały się w umowie (ma ona obowiązywać przez rok) do niezgłaszania i niepopierania wniosków o wotum nieufności wobec rządu premiera Kazimierza Marcinkiewicza, wniosków o odwołanie marszałka Sejmu, zaniechania prób zmiany Regulaminu Sejmu. Sygnatariusze zobowiązują się też do nieskładania i niepopierania (bez zgody wszystkich stron) projektów ustaw innych niż przewidziane w umowie.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział po podpisaniu paktu, że umowa ma "zakończyć kryzys parlamentarny", a jego "realizacja i wcielenie w życie oznacza radykalną zmianę w naszym kraju".
"To oznacza zupełnie nową sytuację polskiego państwa, jego wielkie oczyszczenie, jego konsolidację, oznacza nową politykę gospodarczą" - podkreślił prezes PiS. Jak dodał, umowa została podpisana na 12 miesięcy, ale z możliwością przedłużenia. "Mam nadzieję, że do tego przedłużenia dojdzie" - dodał.
Zdaniem J. Kaczyńskiego, po raz pierwszy w ciągu 17 lat polityka gospodarcza państwa uwzględni także interesy tych, którzy "byli ofiarami przemian". "To jest moment, w którym budowana jest szansa na bardzo zdecydowanie umocnienie naszej pozycji wobec innych państw" - podkreślił.
Lider LPR Roman Giertych powiedział, że od momentu podpisaniu umowy stabilizacyjnej rozpoczął się proces przekształceń Polski w IV Rzeczpospolitą, który jego zdaniem - "musi oznaczać zakwestionowanie układu Okrągłego Stołu".
Zdaniem Giertycha, Polska przez ostatnie 17 lat znajdowała się w sytuacji, kiedy pewne elity wytworzyły sobie bardzo dobre miejsce do żerowania na społeczeństwie." Został zrealizowany czarny sen redaktora Michnika, pana prezydenta Kwaśniewskiego" - podkreślił.
Szef Samoobrony Andrzej Lepper przyznał, że podpisana w czwartek umowa stabilizacyjna rodziła się "z wielkim bólem". "Było dużo problemów, ale cieszymy się dzisiaj - ja osobiście również - z tego, że znaleźliśmy kompromis, że dogadaliśmy się. Oszczędzamy w ten sposób naszemu polskiemu społeczeństwu, zmęczonemu wyborami w ubiegłym roku (...) następnych wyborów" - podkreślił.
Lepper przyznał, że liderzy trzech partii-sygnatariuszy umowy stabilizacyjnej dogadały się "na zasadach partnerskich, co do naprawy Rzeczpospolitej". "Od dzisiaj mogą czuć się spokojnie wszyscy uczciwi Polacy, wszyscy, którzy postępowali zgodnie z prawem. Mogą oni mieć nadzieję i być pewni, że pomożemy wszystkim tym, którzy ponieśli koszty 17 lat przemian, tym, którym nie dano nic" - zaznaczył.
Podpisaniu umowy towarzyszył skandal wywołany niedopuszczeniem większości mediów do relacjonowania aktu parafowania umowy. Trzej liderzy parafowali ją w obecności przedstawicieli Telewizji "Trwam", Radia Maryja i "Naszego Dziennika". Dziennikarze innych mediów mogli uczestniczyć w późniejszej konferencji, podczas której umowa została ponownie podpisana. Większość z nich ją zbojkotowała.
ss, pap