Podstawą wyroku z listopada 2005 r. było stwierdzenie biegłego, że właściciel obiektu nie musi odśnieżać dachu i nie musi wiedzieć, jaka jego ilość może spowodować katastrofę. Rozpatrywany przez sąd przypadek miał miejsce w styczniu 2002 r.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro chce sprawdzenia, czy wydając wyrok, sąd nie złamał prawa. Rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach uważa, że zarzuty są spowodowane "brakiem znajomości akt". Biegły, na podstawie ekspertyzy którego sąd wydał wyrok, przyznaje, że "w polskim prawie budowlanym są luki, ale ekspertyza musiała być taka, bo takie jest prawo".
Minister Ziobro poinformował w czwartek, że zwrócił się o analizę wydanego przez gliwicki sąd wyroku pod kątem możliwości wszczęcia "postępowania przynajmniej wyjaśniającego, a w perspektywie być może dyscyplinarnego". W ocenie Ziobry, mogło dojść do "jaskrawego, rażącego naruszania prawa w trakcie postępowania".
"Niestety, wtedy ten wyrok nie został w trybie instancyjnym zaskarżony przez firmę ubezpieczeniową jako stronę, co czyni rzecz bardzo skomplikowaną i trudną, co do możliwości jego podważenia w tej chwili" - powiedział minister na konferencji prasowej. Dodał, że będzie "korzystał ze wszystkich dopuszczalnych prawem działań, aby tę sprawę wyjaśnić".
W środę Ziobro polecił Prokuraturze Okręgowej w Katowicach wyjaśnić, czy sąd nie popełnił przestępstwa, wydając taki wyrok i czy biegły nie popełnił przestępstwa poświadczenia nieprawdy. Ponadto katowicka prokuratura ma sprawdzić, czy sąd w Gliwicach, nie informując prokuratury o takiej sprawie i możliwości katastrofy budowlanej, nie popełnił przestępstwa.
Sąd Okręgowy w Gliwicach jest "oburzony" i "zdziwiony" krytycznymi wypowiedziami na temat jego decyzji. W opinii rzecznika tego sądu Tomasza Pawlika, osoby, które krytykowały wyrok, wypowiadały się na temat, "jak się wydaje, bez znajomości szczegółów tej sprawy", bo nie dysponowały aktami.
Pawlik powiedział PAP, że sąd uznał, że nie było podstaw do złożenia doniesienia do prokuratury. "Ustalenia sądu szły w tym kierunku, że przyczyną tego zdarzenia w 2002 roku były nagłe opady śniegu. Żaden z ludzi nie zawinił. Przestępstwo może popełnić tylko człowiek" - powiedział Pawlik.
Dodał, że prowadzący sprawę sędzia poinformował prokuraturę o sprawie 31 stycznia br. "Prokuratura zwróciła się o akta po rozmowie telefonicznej".
Pawlik przyznał też, że sformułowanie z uzasadnienia wyroku sądu, dotyczące braku obowiązku odśnieżania jest "niefortunne". Zaznaczył, że to stwierdzenie padło w kontekście wydarzenia sprzed kilku lat, a sam wyrok nie ma bezpośredniego związku z tragedią.
W listopadzie 2005 r. gliwicki sąd nakazał STU Ergo Hestia wypłacenie Międzynarodowym Targom Katowickim odszkodowania za koszty, jakie poniosły w związku z zabezpieczeniem konstrukcji dachu hali targowej, która w 2002 roku ugięła się pod naporem śniegu. Za naprawę MTK chciały od ubezpieczyciela 319 tys. zł, sąd nakazał wypłacenie 242 tys. Sąd opierał się na opinii biegłego, który uznał, że zgodnie z obowiązującym prawem budowlanym właściciel budynku nie ma obowiązku jego odśnieżania i nie musi mieć wiedzy, jakie obciążenie dachu śniegiem może spowodować katastrofę.
W uzasadnieniu wyroku znalazło się zdanie dotyczące braku obowiązku odśnieżania dachu przez właścicieli hali targowej. Biegły sądowy, który wydał opinię w tej sprawie, oświadczył w czwartek, że nie mógł wydać innej, bo takie jest prawo. Poinformował zarazem, że kiedy przed dwoma laty oglądał halę, nie miała ona ważnych przeglądów technicznych.
Biegły sądowy z dziedziny budownictwa, Kazimierz Lachor, na podstawie którego opinii gliwicki sąd wydał wyrok dotyczący odszkodowania, powiedział w czwartek PAP, że nie mógł napisać innej ekspertyzy, bo takie jest prawo.
"Prawo budowlane na dzień dzisiejszy nie nakłada ani na właściciela, ani na zarządcę obiektu obowiązku usuwania śniegu z dachu. Jest w polskim prawie luka prawna na ten temat i trzeba ją najszybciej uzupełnić" - oświadczył Lachor.
Lachor dodał, że "kierując się zdrowym rozsądkiem, powinno się usuwać śnieg z płaskich dachów". Pytany przez PAP, czy ponownie wydałby taką samą ekspertyzie oświadczył, że: "Tak, ale wyeksponowałbym konieczność odśnieżania płaskich dachów".
Lachor przyznał, że kiedy przed dwoma laty na potrzeby procesu oglądał halę, nie miała ważnych przeglądów technicznych, które należy przeprowadzać co roku i co pięć lat. "Taki przegląd powinien ujawnić wszelkie wady konstrukcji. Gdyby takie przeglądy były, z całą pewnością nie doszłoby do tej katastrofy" - uważa.
ss, pap