Jak twierdzą rozbitkowie, powodem zatonięcia statku byłpożar, który wybuchł pod pokładem. Ogień pojawił się zaraz po wypłynięciu z portu Duba w Arabii Saudyjskiej, a mimo tego, prom płynął jeszcze przez blisko dwie godziny - mówią świadkowie. Jeden z nich podkreśla, że z jednostki unosił się gęsty dym, po czym statek przekrzywił się na jedną burtę i w ciągu pięciu minut całkowicie poszedł pod wodę. "Mieliśmy na sobie kamizelki ratunkowe, ale powiedzieli nam, że nic złego się nie dzieje (...). Potem statek zaczął tonąć, a kapitan wsiadł na szalupę i odpłynął" - powiedział Egipcjanin Szahata Ali.
Jednostki, które przybyły na miejsce dopiero w 10 godzin po katastrofie, wyłowiły do tej pory ok. 195 ciał. W sobotę była kontynuowana akcja ratunkowa prowadzona przez samoloty i śmigłowce egipskie. Kilkadziesiąt osób udało się uratować, ale nadal ok. 800 osób uważa się za zaginione. Szanse znalezienia ich żywych są nikłe.
W Safadży, gdzie na podróżujących promem czekali krewni, doszło w sobotę do rozruchów i starć z policją. Bliscy ofiar twierdzili, że władze nie informują ich w wystarczającym stopniu o katastrofie.
35-letni egipski prom "Salaam 98" zatonął w nocy z czwartku na piątek. Większość pasażerów stanowili Egipcjanie wracający z pracy zarobkowej w Arabii Saudyjskiej. Na statku było też 98 członków załogi. Poza Egipcjanami, statkiem płynęło też 99 Saudyjczyków, trzech Syryjczyków, dwóch Sudańczyków i jeden Kanadyjczyk. - przekazał, zastrzegając sobie anonimowość, pracownik egipskiego urzędu morskiego w Suezie.
Jednostka zniknęła w nocy z ekranów radarów służb morskich, nie wysyłając sygnału o niebezpieczeństwie. Płynący z Duby w Arabii Saudyjskiej do egipskiego portu Safadża prom zatonął na wodach egipskich, 95 kilometrów od Hurghady, gdzie głębokość morza przekracza tysiąc metrów, a temperatura wody wynosi w lutym niespełna 20 stopni Celsjusza. Dodatkowo w nocy z czwartku na piątek w tej części akwenu Morza Czerwonego panowały trudne warunki atmosferyczne - padał deszcz i wiał silny wiatr.
Zdaniem armatora, prom "Salaam 98", mimo 35-letniej eksploatacji, był w doskonałym stanie. Była to jednostka typu ro-ro; pojazdy (samochody, naczepy z kontenerami) wjeżdżały wprost do jego wnętrza przez wrota i rampę rufową. "Salaam 98" należał do egipskiej firmy El-Salaam Maritime Transport Co., ale pływał pod banderą Panamy.
W październiku zeszłego roku na Morzu Czerwonym zatonęła po zderzeniu ze statkiem cypryjskim siostrzana jednostka "Salaam 98" - "Salaam 95". Niemal wszystkich ludzi wówczas uratowano - zginęły tylko dwie osoby a 40 zostało rannych, przede wszystkim z powodu paniki.
pap, ks, ss, em