Oba ugrupowania opowiedziały się też za "jak największą konsolidacją wszystkich sił lewicowych i demokratycznych w kraju". Pod uwagę bierze się m.in. OPZZ i Zielonych 2004 oraz "inne partie i stowarzyszenia pozarządowe". Jak przypomniał Olejniczak, SLD już wcześniej podobne porozumienie zawarło z SdPl. "Formuła współpracy" lewicy ma być "bardzo otwarta", ale Sojusz Lewicy Demokratycznej jako jedyna partia lewicowa swoich reprezentantów w parlamencie, staje się naturalną osią budowania jednolitego układu lewicowego w wyborach". Tak przynajmniej widzi to Unia Pracy.
Jest też szansa - mówi lider UP - pozyskania Ryszarda Bugaja, który zrezygnował z przewodniczenia UP w październiku 1997 r., po porażce partii w wyborach parlamentarnych, a w grudniu 1998 r. wystąpił z partii na znak protestu przeciwko polityce ówczesnych władz UP, w tym jej przewodniczącego Marka Pola. Zdaniem Bugaja, polityka ta prowadziła do utraty tożsamości przez UP i postrzegania jej jako "mówiącej jednym głosem z SLD".
Jak mówi Olejniczak, lewica musi się zjednoczyć, by przetrwać i - jak napisano w oświadczeniu SLP i UP - "powstrzymać partię braci Kaczyńskich w ich marszu po władzę absolutną. Położyć kres psuciu i ośmieszaniu państwa". Spychalski dodał, że wszystko wskazuje na to, że będą jednak przyspieszone wybory parlamentarne. - Pakt stabilizacyjny między PiS, Samoobrona i LPR jest "kruchy" i coraz powszechniej mówi się, że PiS dąży do uchwalenia 11 kluczowych ustaw i przeprowadzenia wyborów parlamentarnych wspólnie z samorządowymi.
em, pap