Z Krzaklewskim źle, bez Krzaklewskiego jeszcze gorzej?
Marian Krzaklewski ponosi polityczną odpowiedzialność za porażki prawicy w ostatnich latach: za to, że poparcie dla AWS spadło z prawie 40 proc. do 14 proc. Ale też to on pozostaje nadal faktycznym przywódcą akcji i gwarantem jej trwałości. Z Krzaklewskim jest może źle, ale bez niego byłoby zapewne jeszcze gorzej. Takie stanowisko prezentowali podczas XIII zjazdu "Solidarności" związkowcy będący jednocześnie działaczami Ruchu Społecznego AWS. Związkowcy nie należący do RS otwarcie poparli przewodniczącego "Solidarności", a jego oponentom z SKL, PPChD i ZChN zarzucili zdradę, prywatę i polityczną ślepotę. O niektórych politykach Federacji AWS mówiono jako o "wszach", "hienach", "miernotach", "karierowiczach" i "nałogowych rozwalaczach".
Wprawdzie Marian Krzaklewski ogłosił na zjeździe, że ustąpi z funkcji przewodniczącego AWS, ale zamierza zachować najważniejsze atrybuty władzy w akcji, czyli stanowiska szefa związku i przewodniczącego klubu. Jego współpracownicy zauważyli natychmiast, że bez Krzaklewskiego AWS nie przetrwałaby nawet dwóch tygodni i już dawno sposobilibyśmy się do przedterminowych wyborów. - Tylko durnie nie biorą pod uwagę głosu wyborców - komentował nastroje na sali Janusz Śniadek, wiceprzewodniczący związku. Za głos wyborców uznał on badania opinii przeprowadzone przez PBS dla "Rzeczpospolitej". Z sondażu wynika, że gdyby doszło do podziału AWS, dla 80 proc. sympatyków akcji najbliższym ugrupowaniem będzie jej część związkowa - RS AWS i "Solidarność". Za partiami opowiedziało się zaledwie 12 proc. sympatyków akcji. Oznacza to, że Federacja AWS miałaby szansę zaledwie na 1,6 proc. głosów w wyborach (tyle stanowi 12 proc. zwolenników federacji wśród 14 proc. chętnych do głosowania na AWS).
Wyborcy AWS pytani o to, pod czyim przywództwem miałaby ona największe szanse w wyborach parlamentarnych, najczęściej wskazywali Mariana Krzaklewskiego, na drugim miejscu Jerzego Buzka, a dopiero na trzecim Macieja Płażyńskiego, lidera federacji. Te wyniki to kubeł zimnej wody na głowy polityków federacji. To one w dużym stopniu zadecydowały o atmosferze zjazdu. Na partiach tworzących federację nie zostawiono suchej nitki. Związkowi politycy mówili otwarcie: albo Jan Maria Rokita, prezes SKL, posypie głowę popiołem i w worze pokutnym wróci do AWS, albo grozi mu polityczny niebyt przynajmniej przez cztery lata. Wiele krytycznych głosów padło też pod adresem marszałka Płażyńskiego. Decyzję o ustąpieniu ze stanowiska szefa AWS Marian Krzaklewski podjął już w noc wyborczą 8 października - powiedział mi bliski współpracownik przewodniczącego. Zmienił jednak zamiary, gdy jego odejścia zażądał publicznie Jan Maria Rokita. Krzaklewski nie chciał odchodzić na warunkach SKL, lecz własnych. Do podjęcia decyzji o rezygnacji ostatecznie nakłonili go najbliżsi współpracownicy, czyli Janusz Śniadek i Józef Niemiec, zastępcy przewodniczącego związku. Moment okazał się rzeczywiście lepszy niż kilka tygodni temu. Krzaklewski obwarował poza tym swoje odejście warunkami, dzięki którym cała odpowiedzialność za przedłużanie się konfliktu spada na secesjonistów. Nic dziwnego, że w SKL i PPChD deklarację Krzaklewskiego i uchwałę zjazdu "Solidarności" przyjęto wyjątkowo chłodno. Jan Maria Rokita z SKL oraz Paweł Łączkowski i Kosma Złotowski z PPChD nie są przy tym wcale pewni, czy Krzaklewski chce rzeczywiście odejść, czy po raz kolejny gra na czas. A czas pracuje na korzyść Mariana Krzaklewskiego. Nawet jeśli federacja kierowana przez Macieja Płażyńskiego utworzy własny klub parlamentarny, przyszłość rządu i Sejmu będzie zależała od decyzji Ruchu Społecznego AWS, który przejmie parytety, udziały, znak firmowy, logo i wpływy "Solidarności". Wciąż przecież jest o co walczyć: ten, kto wyjdzie z tej walki zwycięsko, za kilka miesięcy będzie układał listy wyborcze. Przy obecnym poziomie poparcia dla AWS tylko politycy z czołówki tych list przetrwają na scenie politycznej. Mało prawdopodobne jest bowiem pozyskanie nowych wyborców, a dotychczasowi zdecydowanie wolą Krzaklewskiego i Buzka niż Płażyńskiego i Rokitę.
Więcej możesz przeczytać w 50/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.