Mówi się, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Na razie nadgorliwość wydawcy "Wiadomości" oraz szefa TVP 1 jest śmieszna. Ale wygląda na to, że to dopiero początek podlizywania się nowej władzy.
Najpierw pojawia się plotka o zdjęciu programu satyrycznego Jacka Fedorowicza za piosenkę o braciach Kaczyńskich. Następnie okazuje się, że wypowiedź ministra skarbu i przyjaciela Jarosława Kaczyńskiego uderza w godność szefa rządzącej partii.
W telewizji publicznej mnożą się problemy i konflikty. Odejście Kamila Durczoka do TVN powinno być wyrazistym sygnałem, że najlepsi dziennikarze opuszczają telewizję publiczną i przenoszą się do stacji komercyjnych, bo te w mniejszym stopniu ograniczają wolności rzetelnej wypowiedzi dziennikarskiej. W TVP staje się to coraz trudniejsze, z powodu selekcjonowania informacji. Wszyscy wyczekiwali w TVP końca ery Roberta Kwiatkowskiego. I co? I nic.
Jeżeli nic się nie zmieni, telewizja publiczna może stracić resztę swoich najlepszych dziennikarzy, ale co najważniejsze zaufanie widzów. Szefowie TVP powinni sobie zadać pytanie, czy chcą by ich stacja była nazywana wschodnioeuropejską BBC czy telewizją białoruską - oddział w Warszawie.