"Wojna meczetów" w Iraku

"Wojna meczetów" w Iraku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Irak pogrążył się w "wojnie meczetów", gdy ekstremiści zniszczyli część ważnego sanktuarium szyickiego w Samarze, a wzburzeni szyici odpowiedzieli na to w całym kraju atakami na meczety sunnickie.
Fala przemocy podniosła się mimo apeli przywódców obu społeczności religijnych o zachowanie spokoju i nawoływań rządu, by nie pogrążać kraju w wojnie domowej.

Podwójna eksplozja w Samarze, 110 km na północ od Bagdadu, nie  pociągnęła za sobą, jak się zdaje, ofiar w ludziach, ale  zniszczyła pokrytą złotem kopułę meczetu-mauzoleum Askarija, zwanego też Złotym Meczetem, i część murów tej świątyni. Znajdują się w niej groby dwóch z 12 szyickich imamów, Alego al-Hadiego (zm. w 868 r.) i Al-Hasana al-Askariego (zm. w 874 r.).

Według irackiego MSW czterej napastnicy, jeden w mundurze irackiego komandosa, a trzej ubrani na czarno i zamaskowani, wtargnęli do świątyni przed świtem, związali pięciu strzegących jej policjantów i podłożyli dwa ładunki, które rano wybuchły.

Przedstawiciel urzędu premiera Ibrahima Dżafariego powiedział, że  aresztowano trzy osoby podejrzane o udział w ataku na sanktuarium.

W odpowiedzi na zniszczenie sanktuarium szyici zaatakowali w  Bagdadzie, Basrze, Karbali i innych miastach kraju co najmniej 60 meczetów sunnickich. Działacze sunniccy poinformowali, że część meczetów ostrzelano, trzy zniszczono przy pomocy ładunków wybuchowych, inne obrzucono kamieniami, a kilka podpalono. Celem ataków były także biura partii sunnickich. Zginęło co najmniej sześć osób, w tym trzech duchownych sunnickich.

W Bagdadzie władze wysłały do sunnickich dzielnic kilkuset dodatkowych żołnierzy irackich, aby zapobiec starciom między szyitami i sunnitami. Zamknięto też ulice prowadzące do  najważniejszej świątyni sunnickiej w Bagdadzie, meczetu Abu Hanify.

Adnan ad-Dulajmi, przywódca sunnickiego Frontu Zgody, ugrupowania, które w grudniowych wyborach powszechnych zdobyło w  275-miejscowym parlamencie 44 mandaty, wezwał rząd do wprowadzenia w całym kraju godziny policyjnej "aż do czasu, gdy sytuacja się uspokoi".

Duchowy przywódca irackich szyitów, wielki ajatollah Ali Sistani ogłosił siedmiodniową żałobę z powodu zniszczenia świątyni i - co  rzadko robi - wezwał do protestów, ale podkreślił, że powinny być pokojowe, i zabronił atakowania meczetów sunnickich.

Radykalny duchowny szyicki Muktada as-Sadr ogłosił według agencji France Presse apel utrzymany w podobnym duchu, choć zapowiedział, że jego ruch wystąpi czynnie przeciwko ekstremistom "jeśli nie uda się to rządowi".

Premier Iraku Ibrahim Dżafari, przywódca szyickiej partii Zew Islamu, ogłosił w związku ze zniszczeniem złotej kopuły trzydniową żałobę narodową i powiedział w wystąpieniu telewizyjnym, że był to  atak na wszystkich muzułmanów. Wyraził nadzieję, że Irakijczycy "będą chronić islamskie braterstwo oraz braterstwo narodowe Irakijczyków".

Prezydent Iraku Dżalal Talabani, sunnicki Kurd, oskarżył zamachowców z Samarry o próbę storpedowania toczących się obecnie rozmów na temat utworzenia rządu jedności narodowej. Wieczorem w  przemówieniu telewizyjnym do narodu wezwał Irakijczyków, by "razem przeciwstawili się groźbie wojny domowej".

Analitycy mówią jednak, że zniszczenie złotej kopuły sanktuarium w Samarze z pewnością zwiększy napięcie między dwiema społecznościami.

"Szyici głęboko czczą swoim imamów i uważają ich za świętych -  powiedział politolog z bagdadzkiego Uniwersytetu Mustansirija, Hazim al-Naimi. - Z ich punktu widzenia jest to ciężki zamach, taki, jakim dla ogółu muzułmanów byłby atak na Mekkę".

Przed biurem Sistaniego w Nadżafie demonstranci krzyczeli: "Powstańcie szyici, powstańcie! Pomścijcie to, pomścijcie!".

Arabscy sunnici (20 proc. Irakijczyków) utracili po upadku Saddama Husajna dominującą pozycję we władzach kraju. W  grudniowych wyborach do parlamentu najwięcej mandatów, choć mniej niż połowę (130 z 275) zdobyły partie szyitów, stanowiących 60 procent ogółu ludności kraju, za Saddama dyskryminowanych.

Amerykanie naciskają na przywódców szyickich, aby do nowego rządu powołali także polityków sunnickich i powierzyli im część najważniejszych resortów.

Chce tego również prezydent Talabani. "W wyborach grudniowych zwyciężyło wiele ugrupowań, ale dzięki Bogu żadne nie uzyskało większości" - oświadczył wieczorem w przemówieniu telewizyjnym i  wyjaśnił: "Mówię +dzięki Bogu+, gdyż taki wynik zmusza wszystkich do zgody, współpracy i utworzenia rządu jedności narodowej".

pap, em, ss