Kulesza powiedział, że rosyjska prokuratura uzasadniła swe stanowisko tym, iż nie znaleziono dowodów na to, że Polacy zamordowani w Katyniu z rozkazu Stalina "zostali pociągnięci do odpowiedzialności karnej" na mocy rosyjskiego Kodeksu karnego z 1926 r.
Tymczasem - podkreślił prof. Kulesza - odręczna adnotacja Stalina z 5 marca 1940 r. na dokumencie nakazujący rozstrzelanie prawie 15 tys. polskich jeńców wojennych i 11 tys. więźniów - zawiera stwierdzenia, by "sprawy tych osób rozpatrzyć w trybie specjalnym, bez wzywania aresztowanych, bez stawiania zarzutów, formułowania aktów oskarżenia i zamykania śledztw".
"Widać więc, że próżno szukać w rosyjskim Kodeksie karnym podstawy prawnej pociągnięcia polskich pomordowanych do odpowiedzialności karnej. To zdumiewające stanowisko Głównej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej stoi w logicznej sprzeczności z rozkazem Stalina z 5 marca 1940 r." - dodał.
Pytany o implikacje prawne rosyjskiego stanowiska odmawiającego polskim pomordowanym statusu ofiar represji, Kulesza nie chciał wypowiadać się kategorycznie. Zauważył zarazem, że rosyjska prokuratura, która nie uznaje Zbrodni Katyńskiej za ludobójstwo, nie objęła śledztwem bezpośrednich wykonawców zbrodniczego rozkazu Stalina i biura politycznego rosyjskiej WKPB. "A rosyjska ustawa o rehabilitacji ofiar represji politycznych nakazywałaby objąć śledztwem także wykonawców" - powiedział Kulesza.
Tymczasem strona polska nadal nie zna całej dokumentacji rosyjskiego śledztwa katyńskiego, ani nawet treści postanowienia o umorzeniu tego postępowania. Pod koniec października zeszłego roku przedstawiciele IPN zapoznali się w Moskwie z 67 tomami akt rosyjskich. 180 pozostałych tomów i treść samej decyzji o umorzeniu pozostaje tajna. Strona rosyjska nie zgodziła się na sporządzenie kserokopii tych akt.
W sierpniu 2004 r. delegacji IPN z prezesem Leonem Kieresem okazano w Moskwie ponad 160 tomów akt śledztwa; zadeklarowano też udostępnienie wszystkich dla sporządzenia kopii. We wrześniu 2004 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski po rozmowach w Moskwie z prezydentem Władimirem Putinem powiedział, że rosyjski przywódca zapewnił go, "iż te dokumenty, które mają klauzulę tajności, zostaną jej pozbawione".
Od tego czasu nie ma jednak już mowy o dostępie do wszystkich akt. W marcu tego roku ambasada Rosji w Warszawie poinformowała stronę polską, iż prokuratura wojskowa w Moskwie może jej udostępnić 67 tomów śledztwa, ale bez możliwości sporządzenia uwierzytelnionych kopii; pozostałe akta nie zostaną udostępnione z powodu klauzuli tajności.
5 marca 1940 r. władze ZSRR, w tym Stalin, wydały rozkaz zamordowania 22 tys. polskich oficerów i cywilów wziętych do niewoli po napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 r. Wśród nich 15 tys. stanowili więźniowie obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. NKWD rozstrzeliwało ich wiosną 1940 r. w Katyniu, Charkowie i w Kalininie (dziś - Twer). Nadal poszukiwane są mogiły ok. 7 tys. osób.
Rosyjskie śledztwo prokuratury wojskowej w tej sprawie trwało 14 lat. Umorzono je 21 września 2004 r. Nikomu nie postawiono zarzutów. W przeciwieństwie do Polski, Rosja nie uznaje mordu katyńskiego za nieprzedawniającą się zbrodnię ludobójstwa, tylko za serię zwykłych zabójstw, których karalność już się przedawniła.
Polskie śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej IPN wszczął w listopadzie 2004 r. po zawiadomieniu Komitetu Katyńskiego. Podstawowy cel tego śledztwa to ustalenie wszystkich sprawców zbrodni - od wydających rozkaz przez przekazujących go, aż do wykonawców. Według IPN, liczba wszystkich sprawców może dojść do 2 tys. Rosja w swoim śledztwie uznała, że wykonawcy rozkazów, nawet zbrodniczych, nie ponoszą odpowiedzialności - to jedna z różnic między Polską a Rosją w podejściu do sprawy.
Przez lata w ZSRR i PRL twierdzono, że mordu dokonali hitlerowcy. Dopiero w 1990 r. ówczesny przywódca ZSRR Michaił Gorbaczow przyznał, że zbrodni na Polakach dokonało NKWD. W 2000 r. otwarto trzy cmentarze wojskowe upamiętniające ofiary zbrodni - w Katyniu, Charkowie i Miednoje pod Twerem.
pap, ss, ab