Dodał, że poprosił już prokuratorów o sprawdzenie doniesień "Gazety Wyborczej", iż inny wątek śledztwa dotyczy tego, czy w 2002 r. ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski namawiał do zatuszowania sprawy.
Rzecznik warszawskiej prokuratury Maciej Kujawski powiedział PAP, że nic nie wie, by ten wątek miał być przedmiotem śledztwa. Dodał, że dotyczy ono "uzasadnionego podejrzenia" popełnienia przestępstwa usunięcia z siedziby UOP lub ABW w okresie 2002-2004 r. dokumentów nt. działalności spółki LFO.
Kaczmarek podkreślił, że sprawa trafiła do warszawskiej prokuratury okręgowej w sierpniu 2005 r. "Prokuratura Apelacyjna w Rzeszowie wyłączyła wtedy z głównego śledztwa w sprawie LFO wątek zniszczenia materiałów przez UOP i przekazała go do Warszawy, gdzie doszło do tego zniszczenia" - dodał Kaczmarek.
Według Kujawskiego, śledztwo początkowo prowadziła prokuratura rejonowa na Mokotowie, ale w styczniu tego roku sprawa trafiła do prokuratury okręgowej. Wyjaśnił, że z akt głównego śledztwa wobec LFO wynikało, że b. UOP lub ABW powinny mieć dokumenty związane z tą sprawą, ale w odpowiedzi na odpowiednie pytanie prokuratura dostała odpowiedź ABW, że "żadne postępowanie w UOP i ABW w tej sprawie nie było prowadzone".
"Gazeta Wyborcza" podała w poniedziałek, że warszawska prokuratura przejęła "na początku tego roku" dwa "najbardziej polityczne" wątki śledztwa w sprawie afery LFO.
Pierwszy wątek to zeznania Mariusza Łapińskiego, ministra zdrowia w rządzie Leszka Millera, który w śledztwie w sprawie LFO w Tarnobrzegu zeznał - jak pisze "GW" - że w 2002 r. był przez urzędników Kancelarii Prezydenta RP i samego prezydenta namawiany do pomocy w wyciszeniu afery z nieudaną inwestycją.
Według Łapińskiego, do spotkania doszło na przełomie lutego i marca 2002 r. u szefa gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, Marka Ungiera. Mieli być przy tym szef kancelarii premiera Millera Marek Wagner, szef UOP Zbigniew Siemiątkowski oraz Włodzimierz Wapiński, współzałożyciel LFO i przyjaciel Kwaśniewskiego. Według "GW", Łapiński twierdzi, że namawiali go oni, by Ministerstwo Zdrowia przejęło patronat nad LFO i doprowadzając do końca zaczętą inwestycję, zdjęło odpowiedzialność z Wapińskiego. Na spotkanie "miał wpaść" prezydent Kwaśniewski.
"Nie jest mi wiadomo o żadnym spotkaniu dotyczącym fabryki osocza, w którym prezydent (Kwaśniewski) brał udział" - oświadczyła była szefowa Kancelarii Prezydenta Kwaśniewskiego Jolanta Szymanek-Deresz.
"Natomiast wielokrotnie przekonałam się, że informacje podawane przez byłego ministra Łapińskiego nie zawsze były zgodne z prawdą" - dodała. Zaznaczyła, że chodzi m.in. o informacje dotyczące zakładania fabryki frakcjonowania osocza oraz zaangażowania się prezydenta Kwaśniewskiego czy też jego małżonki w tę sprawę.
Według "Gazety", śledztwo ma związek z działaniami służb specjalnych, wracających na polecenie ministra Zbigniewa Wassermanna do spraw, w których występują nazwiska czołowych polityków lewicy. "Głównym celem jest tutaj b. prezydent, a afera LFO, w którą zamieszane są bliskie mu osoby, jest bardzo smacznym kąskiem dla tych, którzy chcą uderzyć w Kwaśniewskiego" - twierdzi informator "GW".
Zdaniem gazety, drugi wątek to "zaginięcie w UOP dokumentów operacyjnego rozpracowania LFO". Nie wiadomo, o jakie materiały chodzi. Choć UOP przez kilka lat rozpracowywał LFO, to w ABW, która jest następczynią UOP, nie ma po tym śladu - twierdzi "GW". Gazeta cytuje b. szefów UOP i ABW, że wszystkie dokumenty dotyczące LFO przekazano do prokuratury lub CBŚ.
W poniedziałek ABW nie skomentowała sprawy. W 2004 r. media pisały, że prokuratura w Tarnobrzegu, prowadząca śledztwo wobec LFO, wystąpiła do ABW o jej materiały sprawy. ABW wyjaśniała wtedy, że gdy w 2002 r. Łapiński powołał zespół ds. budowy Laboratorium, przedstawiciel UOP (poprzedniczki ABW) w tym zespole oświadczył, że powinno się wycofać gwarancje Skarbu Państwa dla inwestora wobec jego niewiarygodności.
"Na potwierdzenie tego przekazano wtedy pisemną informację o udziałowcach przedsięwzięcia" - mówiła w 2004 r. rzeczniczka ABW Magdalena Stańczyk, nie ujawniając szczegółów. Prokuratura powierzyła wszystkie czynności śledcze Centralnemu Biuru Śledczemu. "Gdy prokuratura zwróciła się do ABW o dokumenty sprawy, załączając naszą informację z 2002 r., odpowiedzieliśmy, że nie mamy w tej sprawie żadnych innych informacji" - dodała w 2004 r. Stańczyk. "To według nas zamyka sprawę" - mówiła wtedy.
Spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 r. kredyt 32 mln dolarów. Gwarancji w 60 proc. udzielał ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Bank wezwał rząd do zapłaty 14,3 mln dolarów.
Na warszawski proces w sprawie czeka już Wiesław Kaczmarek, oskarżony przez tarnobrzeską prokuraturę, że jako minister gospodarki w rządzie Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię, która zdecydowała o przyznaniu LFO poręczenia Skarbu Państwa.
Innym podejrzanym jest też Wapiński, któremu zarzucono pomoc w przywłaszczeniu mienia spółki głównemu podejrzanemu Zygmuntowi N., który czeka w Wielkiej Brytanii na ekstradycję do Polski. Zygmunt N. był pomysłodawcą przedsięwzięcia, założycielem i prezesem spółki. Tarnobrzeska prokuratura chce mu postawić zarzuty wyłudzenia 21 mln dolarów kredytów na budowę LFO, przywłaszczenia 8 mln dolarów i ponad miliona euro na szkodę spółki oraz poświadczenia nieprawdy.
pap, ab