Komisja prawdę ci powie...

Komisja prawdę ci powie...

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Kazimierz Marcinkiewicz ma rację mówiąc, że przydałaby się komisja śledcza ds. Narodowych Funduszy Inwestycyjnych. W trakcie tego projektu popełniono szereg nadużyć. Z perspektywy 10 lat trudno znaleźć racjonalne przesłanki do takiej formy prywatyzacji.
Komisje śledcze uzdrawiają kulejącą polską demokrację. Zabierają się za tematy, których media nie chcą lub nie mogą podejmować. Pojedyncze publikacje można zignorować, ale gdy temat wałkowany jest w mediach co kilka dni (jak w przypadku posiedzeń komisji śledczych), to trudno go przemilczeć. Gdyby nie komisje śledcze ds. afer PZU i Orlenu, to do dziś pewnie tkwilibyśmy w przeświadczeniu, że polskie elity polityczne są w większości czyste. Świadkowie występujący przed posłami, często byli prominenci wykorzystywali uwagę mediów do zadawania bolesnych ciosów niedawnym kolegom.

Dziś temat NFI i całego programu powszechnej prywatyzacji jest w mediach nieobecny. A szkoda, bo na NFI zamiast firm, które do niego weszły i obywateli (mieli być właścicielami) skorzystały najbardziej firmy zarządzające funduszami. W sumie ich wynagrodzenie wyniosło ponad 1 mld zł. Przynajmniej w co dwudziestej spółce była jakaś afera. Sama koncepcja NFI była chora od początku. Zamiast sprzedawać państwowe firmy na licytacjach, a dochody wpłacać na fundusz emerytalny (tak zrobiono na Słowacji). Wybrano zarządy spółek, które nie odpowiadały praktycznie przed nikim i zajmowały się w większości przypadków działaniem na niekorzyść swoich spółek. NFI nie były ani państwowe, ani prywatne. Warto odpowiedzieć sobie dziś na pytanie komu na tym zależało.

Jan Piński