Jak dodał, gdyby Sejm podjął decyzję o samorozwiązaniu jeszcze w tym miesiącu, wówczas wcześniejsze wybory parlamentarne mogłyby odbyć się w maju.
"Nie tak wyobrażałem sobie realizację porozumienia parlamentarnego (pakt stabilizacyjny podpisały PiS, Samoobrona i LPR)" - powiedział marszałek Sejmu. "Myślałem, że będzie dobra wola i wspólna odpowiedzialność za wykonanie planu ustawodawczego, a nie tak naprawdę festiwal pretensji w stosunku do rządu i do PiS" - dodał.
Jurek zaznaczył, że w tym tygodniu jest posiedzenie Sejmu i "warto wyjaśnić, czy można realizować to porozumienie parlamentarne i potem trzeba będzie podejmować decyzje, czy największe ugrupowanie w Sejmie nie powinno wyjść z inicjatywą skrócenia kadencji i rozwiązania Sejmu".
Marszałek Sejmu pytany, kto mógłby poprzeć ewentualny wniosek o samorozwiązanie Sejmu, odparł, że - jego zdaniem - opozycja w sposób naturalny dąży do wcześniejszych wyborów. Dopytywany, co będzie jeśli PO nie poprze takiego wniosku, odpowiedział: "to będzie sytuacja dziwna".
Dziennikarze pytali też marszałka, czy jego rozczarowanie realizacją paktu stabilizacyjnego podzielają inni koledzy z PiS. "Myślę, że tak. Do tej pory raczej miałem wrażenie, że ja najcierpliwiej przyjmuję te nieustające ataki" - powiedział Jurek.
Wcześniej w Radiu Zet Jurek ocenił, że zrobił błąd, odradzając w lutym prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu skrócenie kadencji Sejmu i rozpisanie wcześniejszych wyborów.
Sekretarz klubu SLD Wacław Martyniuk zapowiedział natomiast, że jeśli PiS złoży wniosek o samorozwiązanie Sejmu, wówczas Sojusz taki wniosek poprze.
Według Martyniuka, są dwa wyjścia z obecnej sytuacji: albo rozwiązanie Sejmu, "albo Jarosław Kaczyński robi normalną koalicję rządową". "Albo Jarosław Kaczyński złoży wniosek (o samorozwiązanie Sejmu), albo niech robi zwykłą, normalną koalicję rządową, z kim chce. Wszystko, co teraz robi, jest śmieszne" - powiedział dziennikarzom polityk SLD.
"Apeluję do Jarosława Kaczyńskiego, aby okazał się po prostu mężczyzną" - oświadczył Martyniuk.
Sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski SLD także opowiedział się za poparciem przez SLD wniosku o samorozwiązanie Sejmu. "Być może następne wybory wygrają normalne siły w Polsce" - powiedział w Poznaniu Napieralski.
Natomiast wiceszef PO Jan Rokita powiedział, że Platforma odniesie się do wniosku PiS dopiero wtedy, gdy PiS go wniesie. "Platforma nie będzie uczestniczyła w nagannym i przykrym procesie straszenia LPR i Samoobrony przy pomocy jakiejś wizji uchwały o rozwiązaniu parlamentu" - podkreślił.
Rokita na wtorkowej konferencji w Sejmie powiedział, że jeśli PiS chce wniosku o rozwiązanie Sejmu, niech go "w końcu" wniesie. "To permanentna gra i zabawa w rozwiązywanie parlamentu. Ten proces jest pozbawiony powagi, w związku z tym nie będziemy się do tego wniosku odnosić" - zaznaczył.
Lider LPR Roman Giertych ocenił, że złożenie wniosku o samorozwiązanie Sejmu będzie równoznaczne z wypowiedzeniem paktu stabilizacyjnego. "W tym samym momencie pakt przestanie funkcjonować" - oświadczył Giertych.
Na razie nie wiadomo, czy Liga poparłaby taki wniosek. Giertych zapewnił jednak, że LPR nie boi się ewentualnych przyspieszonych wyborów parlamentarnych.
Giertych zaapelował do polityków PiS o przystąpienie do "konstruktywnej współpracy w ramach koalicji parlamentarnej". W jego ocenie, PiS "urządza nagonkę na LPR z powodów wewnętrznych, a nie zewnętrznych". Według Giertycha, za takimi wypowiedziami, jak Jurka, może stać "próba doprowadzenia do dymisji rządu po to, by wymienić premiera".
Zadeklarował, że Liga nie boi się wcześniejszych wyborów. Nie wiadomo jeszcze, czy LPR poprze ewentualny wniosek o samorozwiązanie Sejmu. "Jeśli wniosek zostanie złożony, to go przeanalizujemy i zapoznamy się z uzasadnieniem" - powiedział rzecznik LPR Piotr Ślusarczyk.
Giertych poinformował, że w tym tygodniu odbędzie się spotkanie Rady Stabilizacyjnej, w którym weźmie udział on sam, prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz szef Samoobrony Andrzej Lepper. "(Spotkanie) będzie jutro lub pojutrze. Będziemy się zajmować tymi sprawami, które są na bieżącym posiedzeniu Sejmu (początek w środę)" - powiedział lider LPR. Zastrzegł, że wbrew temu, co pisze wtorkowa "Gazeta Wyborcza", nie będzie to "spotkanie ostatniej szansy" dla sygnatariuszy paktu.
Szef Samoobrony Andrzej Lepper powiedział, że jego partia opowiada się przeciwko samorozwiązaniu Sejmu. Jak dodał, rząd Marcinkiewicza powinien przetrwać do przyszłego roku. Wtedy - jeśli nie powstanie "jakiś" rząd większościowy - powinny odbyć się nowe wybory parlamentarne.
"PiS, Samoobrona, LPR powinny usiąść do stołu i rozmawiać ze sobą. Na pewno nie trzeba Sejmu rozwiązywać. Absolutnie jestem temu przeciwny, bo parlament, w tym kształcie ma szansę pracować dobrze dla Polski" - powiedział Lepper w Sejmie. Jak dodał, gdyby doszło do przedterminowych wyborów, frekwencja w nich byłaby bardzo niska. "A społeczeństwo nowych wyborów nie chce" - podkreślił.
Lepper ocenił, że dalszy rozwój sytuacji zależy od PiS i najbliższego spotkania przedstawicieli Rady Sygnatariuszy: Jarosława Kaczyńskiego, Romana Giertycha i szefa Samoobrony. "Powiemy sobie po męsku, co chcemy zrobić w Sejmie, co PiS zamierza robić i jakie będą zasady współpracy" - zaznaczył.
Jak dodał, jeżeli PiS złoży wniosek o samorozwiązanie Sejmu, to politycy PiS nie mogą być pewni, że ten wniosek przejdzie. "Może powstać inny układ i powstać rząd autorski. Ale ja jestem daleki od tego i zrobię wszystko, aby tak nie było" - zapewnił. Przyznał, że wątpi, aby ewentualny wniosek PiS o samorozwiązanie Sejmu uzyskał wymaganą większość w Sejmie.
Lepper powiedział też, że chce stałej współpracy z PiS. "Jest za mało spotkań z PiS. Jeżeli spotkań będzie więcej i będziemy ze sobą ustalali konkrety, to będzie dobrze" - ocenił.
pap, ss, ab