Przegląd prasy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy to służby specjalne wywołały alarm bombowy w Warszawie, czy dni premiera są już policzone, jak minister Dorn chce walczyć z osiedlowymi "terrorystami", kogo zatrudniają posłowie - o tym piszą dzisiejsze gazety.
Sejmowa komisja chce ustalić czy służby specjalne próbowały wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich - pisze "Rzeczpospolita" w tekście "Posłowie na tropie bomb". - Zajmiemy się tym na wniosek posłów, którzy uważają, że za akcją podłożenia atrap bomb w Warszawie mogły stać służby specjalne - mówi Marek Biernacki z PO, członek sejmowej speckomisji. 20 października 2005 r., na dwa dni przed drugą turą wyborów prezydenckich, miał miejsce największy alarm bombowy w historii stolicy. Na Dworcu Centralnym i w metrze ktoś rozłożył 15 atrap ładunków wybuchowych. Na kilka godzin został sparaliżowany ruch w Warszawie. W akcję policji osobiście włączył się prezydent miasta Lech Kaczyński i wyznaczył nagrodę - 100 tys. złotych - dla tych, którzy pomogą ująć sprawców. Dlaczego speckomisja zastanawia się nad udziałem służb specjalnych w tym fałszywym zamachu terrorystycznym? Były minister spraw wewnętrznych przypuszcza, że podłożenie bomb nie było przypadkowe. - Stało się to tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich. Według coraz wyraźniejszych pogłosek służby specjalne chciały w ten sposób wpłynąć na ich wynik i pomóc jednemu z kandydatów - tłumaczy Biernacki. Niejasne okoliczności tej sprawy publicznie sugerował także szef speckomisji Roman Giertych z LPR, gdy PiS zagroziło samorozwiązaniem Sejmu.

Jest pewne, że b. prezydent RP zostanie przesłuchany jako świadek w aferze LFO. Prokurator krajowy przekonuje, że nie jest to decyzja polityczna - pisze "Gazeta Wyborcza" w tekście " Świadek Aleksander Kwaśniewski". W kontekście afery Laboratorium Frakcjonowania Osocza nazwisko prezydenta Kwaśniewskiego wymienił b. minister zdrowia Mariusz Łapiński. Laboratorium to nieudana inwestycja biznesmenów z kręgu SLD. Uzyskali oni od skarbu państwa poręczenie kredytu na 32 mln dol. Laboratorium nie powstało, kredytu nie spłacono. Według Łapińskiego Kwaśniewskiemu zależało, by Włodzimierz Wapiński - jego przyjaciel i współwłaściciel LFO - nie miał kłopotów w związku z tą sprawą. Na początku 2002 r. miał na to naciskać podczas spotkania, w którym oprócz Łapińskiego brali udział szef gabinetu prezydenta Marek Ungier, szef kancelarii premiera Marek Wagner i szef UOP Zbigniew Siemiątkowski. - Nazwisko prezydenta pada w zeznaniach, obowiązkiem prokuratora jest te zeznania zweryfikować - mówi prokurator krajowy Janusz Kaczmarek i dodaje: - W sprawie PZU zeznawali jako świadkowie urzędujący ministrowie i premier, i nic się nie stało.

- Jarosław Kaczyński podjął już decyzję. Chce rozpisania nowych wyborów parlamentarnych, bo nie wierzy w lojalność Samoobrony i LPR - zdradza "Super Expressowi" poseł Adam Hofman , który towarzyszył prezesowi PiS w ostatnich podróżach po kraju. Według dziennika pod koniec kwietnia można spodziewać się dymisji premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Później ruszy procedura wyłonienia nowego rządu. To się raczej nie uda i będą nowe wybory. Do wyborów PiS chce jeszcze "załatwić" kilka spraw, m.in. powołać do życia Centralne Biuro Antykorupcyjne i przegłosować ustawę o biopaliwach. - Prezes żałuje, że nie podjął decyzji o przyspieszonych wyborach już w lutym. Że uwierzył, iż Samoobrona i LPR mogą dotrzymać danego słowa. Okazało się, że to nieprawda. Dlatego chce nowych wyborów - cytuje "SE" Adama Hofmana w tekście "Dni Marcinkiewicza są już policzone".

Koniec z koszmarem w twoim bloku czy kamienicy! Nie możesz spać, bo sąsiad znów imprezuje? Rząd to uciszy! Terroryści od nocnych balang stracą sprzęt grający - zapowiada "Fakt" w tekście "Ścisz radio, bo ci je zabiorę!". Według dziennika, szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Ludwik Dorn dobierze się do skóry nocnym imprezowiczom. Kto uporczywie hałasuje i włącza "na full" muzykę, straci narzędzie, którym torturuje spokojnych ludzi. Sąd wymierzy mu karę - konfiskatę radia czy magnetofonu! Nowe przepisy w kodeksie karnym, które przygotowuje MSWiA uderzają również w chuliganów i meneli dewastujących klatki schodowe czy ławki i place zabaw na podwórkach. Do tej pory wandalom, o ile zostali przyłapani, groziła jedynie niewielka grzywna. Teraz sami naprawią szkody, jakie wyrządzili.

Kogo szukałby łowca głów, gdyby zwrócił się do niego polityk kompletujący kadrę swego biura poselskiego? - Rozglądałabym się wśród osób młodych, z wyższym wykształceniem, raczej aktywnych zawodowo. Oczywiście znających angielski i nie mających problemów z obsługą komputera i korzystaniem z internetu - mówi Anna Buczyńska z firmy Jobpilot Polska "Życiu Warszawy". Okazuje się jednak, że spora część parlamentarzystów postawiła na osoby, które ostatnio utrzymywały się z zasiłku dla bezrobotnych bądź w ogóle nigdy nie miały etatu. Tylko proszę bez tej ironii - stwierdziła Barbara Bubula z PiS, zapytana o kwalifikacje jej pracownicy Katarzyny Onderki (44 lata, osiągnięcia - wychowanie czwórki dzieci). Bogdan Bojko z PO zaznaczył, że jest niezwykle zadowolony z Andrzeja Petreczki (doświadczenie zawodowe: praca w piekarni i w miejskim zakładzie pogrzebowym). Do biura Witolda Bałażaka z LPR trafiła 39-letnia Dorota Nowak, która do 2004 r. w ogóle nie pracowała, a ostatnio miała krótką przygodę z hipermarketem. W ostatnich trzech latach nigdzie nie była też zatrudniona 43-letnia księgowa Ewy Malik z PiS (dwoje asystentów posłanki to renciści). Dyrektor biura Wiesława Kiliana z PiS robił karierę w Zakładzie Ogólnobudowlanym Jack, jeden z asystentów Artura Górskiego (także PiS) pracował w studiu fryzjerskim Fantazja, a pracownik klubowego kolegi Górskiego - Jerzego Bieleckiego - sprzedawał auta. Marian Goliński postawił na... specjalistę od kasacji pojazdów - czytamy w tekście "Fryzjerzy na pomoc posłom".

Gdyby dziś w Polsce chciał zainwestować gigant, nie mógłby wejść do żadnej ze stref. Bo zabrakło terenu pod duże projekty... - pisze "Puls Biznesu" w artykule "Przepraszamy, w SSE brak miejsc". W 2005 r. zawitali do Polski wielcy inwestorzy: MAN do Niepołomic oraz LG, który ściągnął do Kobierzyc sześciu poddostawców i dwie firmy AGD. Paradoksalnie, mamy przez to kłopoty: obecnie Polska nie mogłaby zaoferować dużemu inwestorowi odpowiedniego terenu w specjalnej strefie ekonomicznej. - Żadna z 14 stref nie ma dziś wolnych 50-100 ha w jednym kawałku - mówi Krzysztof Krzysztofiak, prezes Krakowskiego Parku Technologicznego. Choć zagospodarowanie stref, których obszar wynosi 6352 ha, sięga średnio 40-60 proc., to tereny są mocno poszatkowane. Co na to resort gospodarki? - Przygotowujemy nowelizację ustawy o gospodarce gruntami rolnymi i nowelizację ustawy o specjalnych strefach ekonomicznych - mówi Teresa Korycińska, zastępca dyrektora departamentu instrumentów wsparcia. Pierwszy dokument przewiduje zwiększenie obszaru stref (pula na zwykłe i duże projekty) z 8 tys. do 10 tys. ha. Druga nowelizacja ma umożliwić przekazywanie gruntów należących do Agencji Nieruchomości Rolnych spółkom zarządzającym strefami bez konieczności ogłaszania przetargów - pisze dziennik.

Przegląd prasy przygotował
Sergiusz Sachno

Przegląd prasy

Od poniedziałku, 13 lutego 2006, publikujemy codzienny przegląd prasy. Możesz go zamówić w formie newslettera, odwiedzając stronę: http://www.wprost.pl/newsletter/