Wkrótce potem o tym incydencie informował także ukraiński "5.Kanał". Podał on, że dziennikarka tej telewizji Hanna Horożenko została zatrzymana wieczorem, gdy relacjonowała na żywo spotkanie kandydata na prezydenta Białorusi Alaksandra Milinkiewicza z wyborcami. Zatrzymania dokonali prawdopodobnie funkcjonariusze białoruskich służb specjalnych.
Horożenko, relacjonując przez telefon przebieg spotkania wyborczego Milinkiewicza, w pewnym momencie zaczęła krzyczeć, że jest zatrzymywana, i prosić prowadzącą serwis informacyjny o pomoc. Wraz z nią funkcjonariusze zabrali operatora Leonida Leonidowa. Świadkiem tego zdarzenia był aktywista ukraińskiej organizacji "Studentske Bratstwo" Ołeh Jacenko. W rozmowie z "5.Kanałem" poinformował, że dziennikarzy zatrzymano wraz z grupą obecnych na miejscu obywateli Ukrainy, którzy brali udział w opozycyjnym wiecu.
"Nasi białoruscy przyjaciele powiedzieli nam, że jest to robota białoruskich służb specjalnych. Napadli oni także na operatora +5.Kanału+, który filmował to, co się tam odbywało. Aresztowano wszystkich, którzy trzymali flagi albo wyglądali na dziennikarzy" - powiedział Jacenko.
Sprawą zatrzymania zajęło się Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy.
Wiec pod stołecznym torem łyżwiarskim był największy z organizowanych dotąd w różnych dzielnicach Mińska spotkań Milinkiewicza w wyborcami; zebrało się na nim ponad 2 tys. osób. Był to trzeci wiec Milinkiewicza zorganizowany w niedzielę. Wszystkie trzy odbywały się przed budynkami, gdyż ich uczestnikom nie udostępniono żadnych lokali na ten cel. Tymczasem w interpretacji władz spotkania na ulicach, bez uprzedniego zezwolenia, są traktowane jako nielegalne zgromadzenia.
pap, em