Wniosek LPR natomiast dotyczy powołania komisji śledczej do zbadania działań ministrów odpowiedzialnych za decyzje dotyczące prywatyzacji i przejęć w sektorze bankowym oraz działań NBP i KNB w zakresie wydawania zezwoleń na przekształcenia kapitałowe w sektorze bankowym w latach 1989-2006.
Ponadto posłowie mają zająć się projektami rezolucji autorstwa LPR oraz PiS w sprawie prac Komisji Nadzoru Bankowego.
Zdaniem Artura Zawiszy (PiS), który jest szefem sejmowej komisji gospodarki, komisja śledcza, według propozycji Prawa i Sprawiedliwości wykryje "to co brudne i ponure" i "ukaże Polakom prawdę". Jego zdaniem, "sytuacja" bankowa w Polsce jest fatalna, a ceny usług bankowych są wyższe tylko w Chinach. "Mamy system nadmiernie skoncentrowany. w którym mamy nieporównywalnie do innych krajów rozwiniętych udział kapitału zagranicznego w systemie bankowym" - ocenił poseł PiS. Według niego koncentracja systemu bankowego działa na niekorzyść klienta, a pięć banków w Polsce kontroluje 50 procent sektora bankowego, a rynek bankowy jest zawłaszczany przez "dominujące podmioty finansowe".
"Chcemy rozjaśnić, wyświetlić i wytłumaczyć tę sytuację, chcemy zapytać, czy tak być musiało, czy ta fatalna sytuacja musiała mieć miejsce, czy też była możliwa alternatywa". Trzeba zbadać też, kto do niej dopuścił - powiedział poseł PiS. Przekonywał przy tym, że komisja śledcza nie będzie badać działania banków, ale organów nadzoru bankowego.
Z kolei proponowana przez Ligę komisja śledcza w sprawie prywatyzacji i przejęć w sektorze bankowym w latach 1989-2006 powinna wyjaśnić wszystkie nieprawidłowości i niejasności w prywatyzacji banków, a osoby winne temu powinny ponieść należyte konsekwencje - oświadczył Piotr Ślusarczyk (LPR). Dodał, że Liga nie będzie ukrywać, iż bezpośrednią przyczyną, zgłoszenia tego projektu jest "działanie, jakie podjął prezes NBP Leszek Balcerowicz na posiedzeniu Komisji Nadzoru Bankowego" - podkreślił Ślusarczyk. - To co stało się z sektorem bankowym w Polsce to "patologia" - grzmiał poseł. "Niejasne łączenie banków, brak kontroli państwa, a przede wszystkim całkowite dopuszczenie kapitału zagranicznego, bez żadnej koncepcji, bez planów" - argumentował. Liga Polskich Rodzin zarzuciła w tym wniosku NBP, że nie przeciwstawił się "szkodliwej polityce wyprzedaży polskich banków przez kolejne rządy".
Ataki PiS i LPR pod adresem NBP podczas sejmowej debaty odpierał lider PO Donald Tusk. "Dziś jesteśmy świadkami ataku na kolejną niezależną instytucję, tak jak niedawno byliśmy świadkami na niezależne media w Polsce" - powiedział Tusk. Zarzucił przy tym politykom PiS, że próbują sięgać do portfeli obywateli.
"Każdy polityk, każda partia polityczna, która 16 lat po odzyskaniu niepodległości Polski ponownie wyciąga swoje ręce po uprawnienia, swobody, pieniądze Polaków, jest władzą która jest zarażona bakcylem komunizmu. Niczym się nie różni od poprzedników sprzed 1989 roku" - mówił polityk PO.
Dzisiaj okrzyk: "Balcerowicz musi odejść" wygłasza Jarosław Kaczyński - powiedział Donald Tusk. Autorem tego powiedzenia jest Andrzej Lepper, ale on nie musi być teraz nawet na sali sejmowej, ma tu bowiem podwykonawcę swojego projektu gospodarczego w osobie Jarosława Kaczyńskiego. Istotą sejmowej debaty nad powołaniem komisji śledczej ws. sektora bankowego "jest chorobliwa potrzeba kontrolowania wszystkiego i wszystkich". "Niezależność banku centralnego, wolność i niezależność mediów, wolność i niezależność Polaków musi mieć takie granice jakie wy wytyczacie" - powiedział Tusk. "Otóż bank centralny może być niezależny tak długo, dopóki nie ma innego zdania niż władza wykonawcza, a wolne media mogą być niezależne tak długo, dopóki nie krytykują władzy" - dodał lider Platformy.
Jego zdaniem, rządzący w ciągu kilku miesięcy zapomnieli o tym, że "celem dobrej polityki, celem dobrego i skutecznego prawa nie jest ograniczenie obywateli i niezależnych instytucji przez władzę wykonawczą i polityczną". "Jest dokładnie odwrotnie" - zaznaczył.
Według Tuska, przy poparciu LPR, Samoobrony i PiS powstanie komisja śledcza badająca sektor bankowy. "Przegłosujecie państwo jakąś wersję sądu nad Balcerowiczem, nad 15-leciem, nad bankami" - dodał.
Po wystąpieniu Tuska został zwołany Konwent Seniorów, bo - jak powiedział szef klubu PiS Przemysław Gosiewski - prezes PiS Jarosw Kaczyński ocenił, że "PiS stał się przedmiotem bezprzykładnego ataku ze strony PO. Nasza partia stała się przedmiotem tego ataku dlatego, że jasno wyrażamy stanowisko - rząd i PiS - że mamy wiele wątpliwości wobec fuzji Pekao SA i BPH" - oświadczył Gosiewski.
Po przerwie Jarosław Kaczyński zrewanżował się politykom PiS sugestią, że współuczestniczyli oni w budowaniu po 1989 r. płaszczyzny współpracy między siłami postkomunistycznymi a częścią sił wywodzących się z obozu solidarnościowego". Płaszczyzną tą "było specyficzne ujęcie liberalizmu - +lumpenliberalizm+". "Na tej płaszczyźnie rozpoczęła się współpraca, która jak się okazuje trwa po dziś dzień". Ten "lumpenliberalizm" - twierdził Kaczyński - pozwalał "uzasadniać nadużycie jako sposób budowania gospodarki kapitalistycznej, a z drugiej strony pozwalał stwierdzić najpoważniej w świecie, że wolność to sex-shopy, że głównie wolność w tej sferze się sytuuje, że głównym zagrożeniem dla wolności w Polsce jest kościół".
Jego zdaniem uniemożliwiało to powstanie silnej władzy po roku 1989, która powinna walczyć z patologiami rodem z późnego komunizmu, m.in. "patologią przestępczą związaną z korupcją". Następnie prezes PiS oskarżył Platformę o wszelkie możliwe bolączki i nieprawidłowości okresu po 1989 r.
"Jeśli w Polsce dzisiaj młodzi ludzie, dzięki 40 proc. bezrobociu uciekają z naszego kraju, to właśnie dzięki wam, bo nikt, tak jak KL-D (Kongres Liberalno-Demokratyczny, Tusk był szefem tego ugrupowania i jednym z jego założycieli) nie przyczynił się do tego" - powiedział Kaczyński.
"To wy budowaliście tutaj ideologiczne podstawy systemu, który doprowadził do tego, że to wszystko, co działo się w Polsce po 1989 roku działo się największym możliwym kosztem" - powiedział J. Kaczyński. Według niego, Polska "mogła być dzisiaj dużo dalej". W odpowiedzi na głos z sali Kaczyński dodał, że "my (obecny PiS) byliśmy wtedy w prześladowanej opozycji".
"My byliśmy ofiarą inwigilacji prawicy, (...) a wy jesteście razem z pułkownikiem (Janem) Lesiakiem" - powiedział Kaczyński. Prokuratura Okręgowa w Warszawie zarzuciła w listopadzie 2005 r. Lesiakowi, że jako kierownik zespołu inspekcyjno-operacyjnego gabinetu szefa UOP przekroczył w latach 1991-1997 swe uprawnienia, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań prawicowych. Chodzi o tzw. inwigilację prawicy.
"To świetne dla was towarzystwo, to dokładnie ten repertuar, który wymyślono w zespole pułkownika był w kampanii wyborczej przez was stosowany i jest stosowany nadal" - powiedział Kaczyński.
"Mamy w Polsce wielki problem prawdy i jego drugą stronę - wielki problem insynuacji" - powiedział Kaczyński. Według niego, doprowadziło to do tego, że "istnieją fakty i oficjalna kontrrzeczywistość". W ocenie szefa PiS, dziś ta "kontrrzeczywistość" nie tyle jest oficjalna, co medialna.
"W ramach tej kontrrzeczywistości można twierdzić, że ten rząd w czymkolwiek zagraża wolności, rynkowi, niezależności banków (...)" - ocenił J. Kaczyński. Jak dodał, rząd ten rządzi w sytuacji, "gdy jedna ze stron politycznego sporu ma potężną przewagę w mediach i bardzo łatwo może tworzyć wrażenie, że w Polsce trwa nieustająca awantura".
"Jesteście sobie koalicją różnych lokalnych układów - mówił - oczywiście nie wszyscy, są wśród was porządni ludzie" - powiedział. "Jeśli sądzicie, że kiedyś dojdziecie do władzy to się mylicie, tą polityką, którą dziś prowadzicie nie dojdziecie do władzy, dojdziecie tylko do miejsca, w którym nie ma nic poza kompromitacją" - powiedział.
pap, ss, ab