Zamykając oczy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Seksualne marzenia współczesnych mężczyzn różnią się od tych, które gościły w głowach ich ojców i dziadków. Wynika to z tego, że śmiałych i erotycznie wyzwolonych kobiet wówczas prawie nie było


Amerykańska pisarka Nancy Friedan zapytana o to, dlaczego pisze takie grube książki, odpowiedziała: "Ponieważ kobiety potrzebują dużo czasu, aby zrozumieć, że dla własnego dobra powinny zapomnieć o istnieniu słowa 'my' i zastąpić je słowem 'ja'". Friedan udanie udowadnia tę tezę, na setkach stron opisując kobiece fantazje erotyczne. Jej książki długo nie schodziły z list bestsellerów, a czytelnikom płonęły uszy podczas pochłaniania szczegółowych opisów szczytowania. Ze statystyk wynika, że stale erotycznie fantazjuje około 84 proc. męskiej populacji. Najczęściej erotycznej wyobraźni oddają się mężczyźni z wyższym wykształceniem, prowadzący satysfakcjonujące życie seksualne. Według raportu "Seks w Ameryce", opublikowanego w 1994 r., największym wzięciem cieszą się u mężczyzn: stosunek dopochwowy, obserwowanie rozbierającej się partnerki, seks oralny. Czy fantazjują również w podobnej kolejności?
Bob Berkovitz, autor książki "Jego sekretne życie", przepytał na tę okoliczność pięciuset mężczyzn, a ich wyznania uznał za wystarczający powód, aby ogłosić unoszenie się - jak to nazwał - "kurtyny testosteronowej". W męskim życiu erotycznym pojawiły się bowiem reformatorskie ruchy. Przede wszystkim dlatego, że seksualne marzenia prawdziwego mężczyzny końca wieku różnią się od tych, które gościły w głowach ich ojców i dziadków. Skąd ta pewność i skąd te zmiany? Jedno i drugie bierze się z tego, że śmiałych i erotycznie wyzwolonych kobiet wówczas prawie nie było. Według Berkovitza, to, że erotyczne bestie w kobiecej skórze tak często pojawiają się dziś w męskich fantazjach, dowodzi umocnienia się ideałów równouprawnienia. Mężczyźni dali za wygraną. Berkovitz docenia w tym kontekście zasługi ruchu wyzwolenia kobiet, walkę o prawo do swobody seksualnej i skoncentrowania się na własnych przeżyciach.
"Kobiety zrozumiały. Stały się otwarte w dziedzinie seksu, seksualności i postrzegania własnego ciała. Zgromadziły informacje i przekształciły wiedzę w siłę. Mówię nie tylko o sile politycznej, ale również o sile panowania nad własną seksualnością i - co jest równie ważne - złudnym wewnętrznym 'ja', zawsze poddającym się nadanym mu rolom społecznym: 'dobra dziewczynka', 'mamuśka', 'słaba kobietka'. W rezultacie tej transformacji kobiety są już inne, a mężczyźni ciągle znajdują się w tym samym miejscu. W erotycznym zaścianku". Dlatego męskie wyznania w książce Berkovitza (a wielu spowiadających się to samotni, rozwodnicy, chwilowo wolni mężczyźni) raczej nie zaskakują. Różne wersje zaspokajania męskich chuci i ich mniej lub bardziej wyrafinowane interpretacje można od dawna znaleźć w miesięcznikach dla panów. Nic nowego.
Może dlatego ciekawsze od kolejnych fantasmagorycznych wersji męskiego kopulowania wydaje się to, jak interpretuje je autor książki. Pochyla się z prawdziwą tkliwością nad tym, że mężczyźni, zamykając oczy, potrafią nawet ostry seks umiejscowić w romantycznym krajobrazie - w świetle księżyca i poszumie fal. Wielokrot-nie Berkovitz zwraca uwagę na to, jak bardzo delikatny z natury jest mężczyzna w seksie. A dlatego tak śmiało i często fantazjuje, ponieważ tylko w świecie seksualnej ułudy nie grozi mu odrzucenie. Kobieta wówczas nie powie mu: "Boli mnie głowa" (chyba że akurat go to podnieca) albo "Twój poprzednik był lepszy" (no, chyba że to także powoduje u niego erekcję). Nie pozostaje mu nic innego jak fantazjowanie.
Zwłaszcza że seks w odczuciu społecznym kojarzy się z obowiązkami, jakie "ustawowo" wynikają z jego uprawiania. Obowiązek wobec kobiety, jej otoczenia i ewentualnego owocu ich zbliżenia, czyli dziecka. Tak naprawdę wolny od zobowiązań seks istnieje jedynie w fantazjach. Po zamknięciu oczu...
Mimo wszystko - i tu przytrafia się mężczyznom kompleks Piotrusia Pana - odpowiedzialność za kopulację w sypialni przejmuje kobieta. Nie muszą wówczas o niczym decydować. Ona jest nauczycielką, on - uczniem. Berkovitz natychmiast jednak usprawiedliwia niedojrzałych: "Fantazje uwalniają ich od konieczności dorośnięcia, oczywiście jedynie w kontekście fantazji". Berkovitz rozumie także motywy, dla których mężczyźni ma-rzą o miłości uprawianej z prostytutkami i dla których to robią. "Prostytutkom wciąż wiedzie się dobrze, ponieważ ofiarowują mężczyznom prawo do bycia miernymi kochankami. Za pięćdziesiąt czy sto dolarów nie muszą się oni martwić o to, czy nie dojdą zbyt wcześnie, czy gra wstępna jest odpowiednia lub którą ze sfer erogennych partnerki należy się zająć". Do tego dochodzą trójkąty, seks grupowy (wspólna potrzeba przełamywania tabu), układy sadomasochistyczne. W tym kontekście nieprzypadkowy wydaje się taki oto fragment w książce Berkovitza, który ma usprawiedliwić ewentualne odstępstwa od normy: "Mężczyźni są złaknieni bezwarunkowej akceptacji. Zawsze istnieje drobna wątpliwość, że mogą nie otrzymać jedenastu punktów w dziesięciostopniowej skali doskonałości. Niepewność zdaje się jednak znikać, gdy jego wyimaginowana kochanka ma ochotę na uprawianie seksu z nim na nartach wodnych na środku Zatoki Biskajskiej. On naprawdę musi być w tym dobry. W świecie fantazji we wszystkim możesz być dobry". Po zamknięciu oczu...

Więcej możesz przeczytać w 51/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.