Kazimierz Marcinkiewicz poradzi sobie z rządem koalicyjnym - zapewnia prezes PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie z "Dziennikiem". - To będzie rząd może trudniejszy niż obecny. Może się zdarzyć, że posiedzenia Rady Ministrów będą bardziej burzliwe. Ale Kazimierz Marcinkiewicz ze swoim spokojem, opanowaniem powinien sobie dobrze z tym poradzić - wyjaśnia prezes PiS. Potwierdza, że ze strony koalicjantów padały żądania, żeby to on stanął na czele rządu. - Rozważaliśmy, czy nie warto Marcinkiewicza ochronić przed tą niełatwą sytuacją. Doszliśmy jednak do wniosku, ze w tej chwili jego dymisja bardziej zaszkodziłaby mu, niż pomogła - ujawnia. - Kazimierz Marcinkiewicz będzie premierem po rekonstrukcji rządu. Ale ja nie składam przysięgi, że nigdy nie będę premierem - oświadcza Jarosław Kaczyński. Lider Prawa i Sprawiedliwości podkreśla, że nie steruje rządem "z tylnego siedzenia". Przekonuje, że metoda Mariana Krzaklewskiego się skompromitowała i okazała się bardzo nieefektywna. Kaczyński mówi, że podobno Krzaklewski decydował o obsadzie personalnej rządu aż do poziomu dyrektorów departamentów. - Ja w ogóle się tym nie zajmuję. W znacznej części nawet nie znam wiceministrów - twierdzi prezes PiS.
Guru tajemniczej japońskiej sekty Agon Shu pojawi się jako gość honorowy obchodów rocznicy pierwszego transportu więźniów do obozu w Auschwitz! To właśnie z tej sekty wywodził się Shoko Asahara, który rozpylił sarin w tokijskim metrze - alarmuje "Superexpress" w artykule "Nie wpuszczajcie tu morderczej sekty!". Na 13 czerwca zaplanowano obchody 66. rocznicy pierwszego transportu więźniów do Auschwitz. W tym roku, o czym donosi oficjalna strona internetowa oświęcimskiego ratusza, kulminacyjnym punktem obchodów ma być ceremoniał palenia ognia, z udziałem "200 mnichów buddyjskich z japońskiej szkoły buddyjskiej Agon Shu". Na czele z jej założycielem - Seiyu Kiriyamą. Kiriyama dał 100 tysięcy dolarów na oświęcimski kopiec. I zaprosił do siedziby Agon Shu władze miasta, z czego te skorzystały. Co to jest Agon Shu? - To groźna sekta. Mają bardzo dużo pieniędzy, więc wkupują się w łaski urzędników. Później zamieszczają to na swojej stronie internetowej, stwarzając pozory ważności swojej organizacji. - twierdzi Daiko Kanzen Osho, mnich buddyjski praktykujący w Japonii. W światowej prasie można natknąć się na doniesienia o korumpowaniu nowojorskich urzędników przez Agon Shu. Sam Kiriyama to niedoszły kilkakrotny samobójca. Źle się kojarzy w Kraju Kwitnącej Wiśni. Rzekomej szkoły buddyjskiej Agon Shu próżno szukać w oficjalnym wykazie Stowarzyszenia Buddyjskiego Japonii.
Doniesienia rosyjskiej agencji rządowej Nowosti wystarczyły polskim urzędnikom, żeby uznać Czeczenkę, która stara się o azyl, za podejrzaną o zbrodnie wojenne - dziwi się "Rzeczpospolita". Umisa jest wdową po czeczeńskim dowódcy, który zginął w 2002 r. Kobieta pomagała w Czeczenii partyzantom, gotując i przekazując wiadomości. W 2004 r. uciekła z czwórką dzieci do Polski i stara się o azyl polityczny. Nie dostała go jednak, bo Urząd do spraw Repatriacji i Cudzoziemców uznał, że prawdopodobnie popełniła zbrodnie wojenne: żywiąc partyzantów, pomagała w przygotowaniu ataków na cywilów. Jakie dowody przeciwko Umisie zebrał URiC? Tylko doniesienie rosyjskiej agencji. Przypadek Umisy nie jest odosobniony - Polska w ostatnim czasie wydała już dziesięć decyzji uznających Czeczenów za podejrzanych o zbrodnie wojenne. Prawnicy, którzy opiekują się w Polsce uchodźcami, twierdzą, że decyzje urzędników ułatwią Rosji występowanie o ekstradycję Czeczenów - czytamy w artykule "Nowosti rządzą w Polsce".
Funkcjonariusze CBŚ zatrzymali wysoko postawioną urzędniczkę Ministerstwa Finansów Elżbietę Z. Kobieta miała załatwić firmom kontrolowanym przez gangstera Janusza G. ps. Graf umorzenie długów wobec Skarbu Państwa - ujawnia "Życie Warszawy" w artykule "Fiskus i gangsterzy". Skorumpowani urzędnicy, gigantyczne łapówki, załatwianie ulg i umorzeń, sprzedawanie informacji - to tylko fragment policyjnych raportów dotyczących działalności gangu Grafa. Z ustaleń policji wynika, że Elżbieta Z. w zamian za swoje usługi wzięła od ludzi Janusza G. co najmniej 100 tys. zł. W ręce policji wpadła też przekazująca łapówki Krzysztofa Sz., księgowa pracująca dla spółek Grafa. Według nieoficjalnych informacji, mafia "swoich" urzędników w resorcie finansów miała od wielu lat. I to nie tylko szeregowych pracowników, ale także urzędników na wysokich stanowiskach. Janusz G. jest jednym z założycieli gangu pruszkowskiego. Choć utrzymywał kontakt z szefami zarządu tej bandy, to jednak zawsze działał na własną rękę. W warszawskim półświatku często proszony był o mediację między zwaśnionymi bandami. Z informacji operacyjnych policji wynika, że Graf jest bardzo mocno zamieszany w produkcję i handel lewego paliwa. Janusz G. osiągał też znaczne zyski z handlu narkotykami, sprowadzanymi do Polski m.in. Holandii i Słowacji.
Przedsiębiorcy, którzy bez zarzutu prowadzą działalność gospodarczą i bez opóźnień płacą podatki, będą mogli starać się o uzyskanie statusu sprawdzonego podatnika zakłada projekt reformy systemu podatkowego przygotowany przez resort finansów. Przywilej ten ma być nagrodą dla rzetelnych i bogatych podatników. Urząd skarbowy będzie ich uprzedzał o planowanej kontroli. Aby jednak zostać sprawdzonym podatnikiem, trzeba sporo zapłacić. Sam wniosek o wpis do rejestru kosztuje 250 zł. Konieczne też będzie wyłożenie pieniędzy na audyt od kilku tysięcy do kilku milionów złotych. Na tym nie koniec. Audyt trzeba będzie powtarzać co dwa lata. Co więcej, złożenie wniosku przez podatnika nie gwarantuje uzyskania wpisu. Jednak jeśli dyrektor izby skarbowej odmówi wpisu, fiskus nie zwróci podatnikowi ani kosztów za audyt, ani opłaty za wniosek o wpis do rejestru - pisze "Gazeta Prawna" w artykule "Sprawdzony podatnik zapłaci wcześniej".
Przegląd prasy przygotował
Sergiusz Sachno
Przegląd prasy
Od poniedziałku, 13 lutego 2006, publikujemy codzienny przegląd prasy. Możesz go zamówić w formie newslettera, odwiedzając stronę: http://www.wprost.pl/newsletter/