"Rakieta" został zatrzymany w Hiszpanii w połowie kwietnia na wniosek katowickiej prokuratury apelacyjnej. Był poszukiwany od kilku lat m.in. za zabójstwo dwóch konwojentów z Sosnowca. Był też ostatnim z pozostających na wolności członków groźnej bandy, która w latach 2000-2002 dokonała ponad stu przestępstw, m.in. napadów na placówki bankowe i konwoje oraz kradzieży aut.
Prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu mu zarzutów zabójstwa, udziału w napadzie na konwojentów, nielegalnego posiadania broni oraz kradzieży samochodu. Grozi mu nawet dożywocie.
Do Polski gangstera dostarczyli funkcjonariusze z Komendy Głównej Policji - jak podkreślił Matwiej - specjaliści od tego typu zadań, którzy wielokrotnie konwojowali niebezpiecznych gangsterów, m.in. skazanego za kierowanie gangiem pruszkowskim Andrzeja Z. pseud. Słowik.
"Rakieta" najpierw został przewieziony do Warszawy samolotem, skąd po pewnym czasie, przewieziono go śmigłowcem do jednego ze śląskich aresztów. Wkrótce będzie przesłuchiwany przez prokuratora.
Termin takiego konwoju utrzymywany jest zawsze w ścisłej tajemnicy ze względu zarówno na bezpieczeństwo biorących udział w akcji policjantów jak i samego gangstera.
O tym, że S. ukrywa się w Hiszpanii śląscy policjanci z Centralnego Biura Śledczego wiedzieli od września zeszłego roku. Nawiązali współpracę z hiszpańską policją, a katowicki sąd wydał europejski nakaz aresztowania. Ustalono, że "Rakieta" przebywa na wybrzeżu Zatoki Biskajskiej, na północy kraju. Zatrzymano go w miejscowości Salgera, gdy bawił się w dyskotece.
W akcji zatrzymania gangstera brało udział ponad 20 hiszpańskich policjantów. Podejrzany dwukrotnie próbował uciekać, najpierw gdy został zatrzymany w dyskotece, drugi raz podczas przewożenia do miejscowej jednostki policji.
Sebastian S. był w grupie mężczyzn, którzy w kwietniu 2002 roku w Sosnowcu z zimną krwią zastrzelili dwóch konwojentów, przewożących pieniądze spółdzielni mieszkaniowej. To właśnie S. miał strzelać do ochroniarzy. Za ich zabójstwo w toczącym się procesie odpowiada także Kamil G. Inny uczestnik napadu, Damian S., zginął później podkładając bombę w samochodzie.
Proces w sprawie zabójstwa konwojentów toczy się przed Sądem Okręgowym w Katowicach. Poza G. na ławie oskarżonych zasiadło kilkanaście innych osób, którym prokuratura zarzuca dokonanie 16 napadów z bronią w ręku. Tylko G. odpowiada w tym procesie za zabójstwo konwojentów. Za to samo odpowie wkrótce S.
Europejski nakaz aresztowania (ena) umożliwia sprowadzenie osoby poszukiwanej do danego kraju nawet w ciągu kilku dni; pominięte są bowiem procedury związane z ekstradycją. Obowiązuje on na terenie Unii Europejskiej, z wyłączeniem Włoch. Zgodnie z nim sąd musi wydać decyzję dotyczącą przekazania danej osoby w terminie 60 dni od jej zatrzymania. Jeśli poszukiwany zgadza się na wydanie - ten okres skraca się do 10 dni od momentu uzyskania takiej zgody.
Państwo ma natomiast 90 dni od momentu aresztowania ściganej osoby na przekazanie jej krajowi, który się o to ubiega. Procedury ekstradycji są długotrwałe, mogą trwać nawet ponad rok.
Trybunał Konstytucyjny orzekł w kwietniu 2005 r., że przepis ena, dotyczący wydawania przez nasze państwo polskich obywateli jest niezgodny z konstytucją.
pap, em