Przegląd prasy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak Jacek Kurski ustala kadry państwowych spółek, jak ministerstwo obrony nie pozwoli zapomnieć Rosji o Katyniu, dlaczego prokurator Olejnik ma kłopoty, jak urzędnicy chcą walczyć z pijaństwem kierowców - o tym piszą dziś gazety.
Pomorski PiS rekomendował trzy osoby do władz koncernu Energa. Listę zawiózł do ministerstwa poseł Jacek Kurski. W efekcie profesora fachowca zamienił kolega Kurskiego - pisze "Gazeta Wyborcza" w artykule "Kadry Jacka Kurskiego". Minister Wojciech Jasiński zmienił w czwartek radę nadzorczą gdańskiej Energi, największego dystrybutora energii elektrycznej w Polsce, który przymierza się do zakupu Stoczni Gdańskiej. Ludzi SLD zastąpili ludzie PiS. Trzech kandydatów rekomendowały pomorskie władze partii pod wodzą posła Tadeusza Cymańskiego. Zaproponowały m.in. specjalistę - profesora Politechniki Gdańskiej Waldemara Kamrata, członka Komitetu Problemów Energetyki PAN. Ale gdy listę przedstawił ministrowi skarbu wysłannik pomorskiego PiS poseł Jacek Kurski, miejsce Kamrata zajął Lucjan Nowakowski, przyjaciel Kurskiego. Znają się jeszcze z pracy w pomorskim samorządzie, gdzie Kurski był wicemarszałkiem, a Nowakowski - urzędnikiem odpowiedzialnym za przetargi. W urzędzie Nowakowski kariery nie zrobił, po kontroli NIK zarzuciła mu, że 85 proc. przetargów przeprowadzono z naruszeniem prawa. Został jednak dyrektorem biura poselskiego Kurskiego. - Gdy minister klepnął listę z Nowakowskim, a bez profesora, Cymański i reszta działaczy się wściekli - mówi "GW" pomorski polityk PiS. - Chcieli pisać do Jarosława Kaczyńskiego, że Kurski sfałszował dokument. Ale ochłonęli i położyli uszy po sobie. Boją się mieć Kurskiego za wroga, to facet bezwzględny.

Warszawskie Muzeum Katyńskie zostanie przeniesione naprzeciwko okien ambasadora Rosji - dowiedział się "Dziennik". Resort obrony przekaże swoje budynki stojące 100 metrów od ambasady Federacji Rosyjskiej. "To będzie przypominać Rosjanom, kto jest winien tej zbrodni" - uzasadnia Aleksander Szczygło, wiceszef MON. Po przeniesieniu ekspozycji, która jest dziś na peryferiach Warszawy, wszyscy goście zmierzający do rządowego hotelu przy ul. Belwederskiej w Warszawie oraz dyplomaci odwiedzający ambasadę Rosji będą mijać nową siedzibę muzeum - czytamy w tekście "Katyniem po oczach". Moskwa od lat wypiera się odpowiedzialności za wymordowanie polskich oficerów. Ostatnio odmówiła przekazania akt śledztwa w sprawie mordu. "Teraz Rosjanie zrozumieją, że Polska traktuje sprawę Katynia bardzo poważnie" - podsumowuje Szczygło.

Katowicka prokuratura bada, czy Kazimierz Olejnik, nadzorując za rządów SLD pion zwalczania przestępczości zorganizowanej, ujawnił tajemnicę państwową - pisze "Życie Warszawy" w artykule "Prokurator Olejnik ma kłopoty". Sprawa dotyczy ujawnienia przez Kazimierza Olejnika treści tajnego zarzutu, jaki Prokuratura Apelacyjna w Łodzi postawiła Markowi Dochnalowi, biznesmenowi i lobbyście. "Nie dawniej jak w dniu wczorajszym, panu Markowi Dochnalowi zmieniliśmy zarzut. Postawiliśmy mu tym razem zarzut złożenia obietnicy wręczenia korzyści majątkowej bardzo ważnym funkcjonariuszom państwowym na kwotę 20 milionów dolarów" - mówił dziewiątego marca 2005 roku w Radiu Zet zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik. Zarzut jest tak utajniony, że jego treści nie znają nawet obrońcy Marka Dochnala Piotr Kruszyński i Natalia Ołowska-Zalewska.

Jeśli nie spłaciłeś przed laty bankowego kredytu, możesz być pewny, że wkrótce firma windykacyjna będzie starała się odzyskać każdą złotówkę - ostrzega "Rzeczpospolita" w tekście "Windykator u naszych drzwi". Banki zaczęły sprzedawać funduszom inwestycyjnym stare długi, które uznały za stracone. Na przykład największy polski bank PKO BP już sprzedał dwa pakiety takich starych pożyczek i szykuje kolejne. Balastu chcą się pozbyć także inne banki. Żeby zarobić na windykacji, firmy muszą zatrudniać nowych pracowników. Dlatego ich liczba powiększy się w tym roku o 30 procent. Ci, którzy są bankowi winni pieniądze, mogą spodziewać się wezwania do zapłaty. Do niektórych windykator pofatyguje się osobiście. - Niekiedy nasi klienci tego od nas wymagają. Nie jeździmy jednak do osób, których dług jest niewielki - mówi Marcin Polański, dyrektor biura prawnego w firmie EGB Investment. Ściągające długi firmy odcinają się od umięśnionych dżentelmenów z kijami bejsbolowymi. Zastrzegają, że to nie ich metody. Według szacunków firm, w tym roku trafią do nich wierzytelności o wartości około 7 miliardów złotych. Będą to głównie niespłacone kredyty klientów indywidualnych.

Urzędnicy chcą walczyć z pijaństwem wśród kierowców. Wymyślili: "zakażemy sprzedaży alkoholu na stacjach i w przydrożnych barach" pisze "Superexpress" w artykule "Piwo zniknie ze stacji benzynowych". - To niczego nie zmieni! Potrzebne są surowe kary, nie sztuczne zakazy - mówią zgodnie kierowcy i policjanci z drogówki. Jak nie będzie piwa na stacji, nie będzie kusiło kierowcy, żeby je kupił. Zmniejszy się liczba pijanych za kółkiem i liczba wypadków - tak uznały razem Ministerstwo Zdrowia i Polska Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Przygotowują już nawet przepis zakazujący sprzedaży trunków na stacjach, w przydrożnych barach i restauracjach. - To uratuje niejedno życie ludzkie - twierdzi Jarosław Pinkas, wiceminister zdrowia. Policjanci uważają jednak, że pijaństwo wśród kierowców mogą ukrócić jedynie wysokie, surowe kary. - Większa grzywna, dłuższe zakazy prowadzenia pojazdów, większe kary ograniczenia wolności i podawanie do publicznej wiadomości nazwisk pijanych kierowców - wylicza Wojciech Pasieczny z warszawskiej drogówki. - Zakazy sprzedaży alkoholu na stacjach niczego nie zmienią. Kierowcy, których łapiemy, nie piją w trakcie drogi, tylko w domach - tłumaczy. Projekt wprowadzenia zakazu musi trafić teraz do parlamentu. Niewykluczone, że wejdzie w życie jeszcze w tym roku.

To czysty absurd! Kiedy miliony Polaków ledwo wiąże koniec z końcem, starając się wyżyć za głodowe renty i emerytury, ZUS lekką ręką chce wydać 2,1 miliona złotych. I na co? Na... poszukiwanie oszczędności - gorączkuje się "Fakt" w tekście "ZUS trwoni pieniądze emerytów". Na tym jednak nie koniec wiadomości, które mogą przyprawić emerytów i rencistów o palpitacje serca. Choć w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych jest specjalny departament zajmujący się kontrolą wydatków, to jednak nie jego sowicie wynagradzani pracownicy poszukują oszczędności. Gdy oni będą spokojnie popijać kawkę, miliony za kontrolę wydatków skasuje międzynarodowa firma Andersen Business Consulting - podkreśla "Fakt". "Wątpię, czy te wydatki poprawią działanie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych" - mówi wprost Ewa Kopacz, posłanka PO z sejmowej Komisji Polityki Społecznej. Wątpliwości nie ma "Fakt". ZUS już dość roztrwonił pieniędzy. 113 mln zł na budowę supernowoczesnej siedziby; prawie 2 mln zł na zakup ciężarówek czy 50 tys. zł na dach nad zusowskimi kortami tenisowymi w Szczecinie. Ponad 2 mln zł na szukanie oszczędności to kolejna wpadka - uważa dziennik.

Przegląd prasy przygotował
Sergiusz Sachno

Przegląd prasy

Od poniedziałku, 13 lutego 2006, publikujemy codzienny przegląd prasy. Możesz go zamówić w formie newslettera, odwiedzając stronę: http://www.wprost.pl/newsletter/