Podkreślił, że podejmowane są działania mające zwiększyć bezpieczeństwo, np. kilkudziesięciu oficerów skierowano na kursy językowe m.in. perskiego i pasztu. "Możemy minimalizować ryzyko. Jeżeli jednak komuś się wydaje, że operacja wojskowa może odbyć się bez ryzyka, to żyje w innym świecie" - dodał.
Przypomniał również, że do Afganistanu mamy pojechać jako wojska NATO-wskie i w związku z tym sami poniesiemy koszty misji (w Iraku polscy żołnierze działają w ramach koalicji międzynarodowej, która pokrywa część naszych wydatków). W ocenie ministra, trudno obecnie oszacować koszty misji afgańskiej. Będą one związane m.in. z liczebnością naszego kontyngentu, a ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Pierwotnie Polska miała wysłać ok. tysiąc żołnierzy na pół roku, być może jednak - jak powiedział minister - zostaniemy poproszeni "o mniej żołnierzy, ale na dłuższy czas".
"Instrukcja moja od premiera jest taka, by ostateczna suma kosztów była nie większa niż kosztowałoby tysiąc żołnierzy na pół roku" - dodał. Zaznaczył, że koszty misji będą zależały też m.in. od rozwiązania kwestii transportu żołnierzy.
Zdaniem ministra, należy dostrzegać szerszy kontekst wysłania polskich wojsk, m.in. to, że Afganistan, "co najmniej dwukrotnie wpłynął na losy Polski".
"To, że w latach 1980-81 Afgańczycy walczyli z armią radziecką, być może wpłynęło wtedy na decyzję Politbiura, by polskim komunistom kazać zdusić rewolucję 'Solidarności' we własnym zakresie. Po drugie, wojna w Afganistanie była ważnym czynnikiem, który doprowadził do tego, że komunizm na świecie, komunizm radziecki skończył się tak jak się skończył - m.in. zjednoczeniem Niemiec i wolnością dla Polski. Gdy mówimy o pomocy temu krajowi, jego odbudowie, pamiętajmy, że jesteśmy im, jako wolny świat, wdzięczni za to, co zrobili" - przekonywał minister.
Poinformował, że zapadła już decyzja o stworzeniu w Afganistanie od lutego przyszłego roku tzw. dowództwa kompozytowego złożonego z przedstawicieli wielu państw. Wcześniej planowano, że Polska przejmie odpowiedzialność za operację w Afganistanie w 2007 r.
Minister dodał, że uzyskał zapewnienie, iż dowództwo kompozytowe w przyszłym roku w "bardzo dużym zakresie" oprze się na personelu dowództwa Korpusu Północny Wschód ze Szczecina.
Minister zapowiedział, że Polska włączy się do programu Prowincjonalnych Zespołów ds. Odbudowy w Afganistanie (Provincial Reconstruction Team - PRT), których zadaniem jest wsparcie na szczeblu lokalnym odbudowy tego kraju ze zniszczeń wojennych. Poinformował, że zgłosiliśmy akces do szwedzkiego PRT znajdującego się w Mazar-i-Szarif na północy Afganistanu. 30 polskich żołnierzy ma ochraniać ten PRT.
W ocenie Sikorskiego, Polacy mogliby zaangażować się w odbudowę Afganistanu także wysyłając tam np. inżynierów czy konserwatorów zabytków, co "byłoby bardzo ważne w zdobywaniu życzliwości lokalnej ludności".
Pod dowództwem Międzynarodowych Sił Wspierania Bezpieczeństwa (ISAF) pozostaje obecnie 9 tys. żołnierzy - w Kabulu oraz w relatywnie spokojnych północnych i zachodnich prowincjach Afganistanu. Pod koniec lipca siły te mają wzrosnąć o przeszło 7 tys. żołnierzy brytyjskich, kanadyjskich i holenderskich, i przejąć od USA odpowiedzialność za południowy Afganistan - najbardziej niebezpieczny rejon kraju.
W sierpniu liczba zagranicznych wojsk w Afganistanie wzrośnie do 32,5 tys. żołnierzy. Misja pokojowa w Afganistanie stanie się największą operacją lądową w 58-letniej historii NATO.
Obecny Polski Kontyngent Wojskowy Afganistan istnieje od marca 2002 roku w ramach sił koalicji antyterrorystycznej w liczbie około 100 żołnierzy. Celem misji jest zapewnienie pokoju i przywrócenie stabilizacji w Afganistanie.
pap, ab