Demokracja chce Putina

Demokracja chce Putina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wkrótce dojdzie do kolizji. Demokracja zderzy się z światem politycznym w którym konstytucja zabrania wybrania po raz trzeci tego samego prezydenta, a lud się tego domaga. Niestety. Nie przeżyje demokracja.
Jak tu wytłumaczyć Rosji i światu, że Władimir Putin powinien być wybrany na trzecią kadencję? Trzeba zatrudnić Gleba Pawłowskiego. Otóż ten politolog ma zdolność do odwracania wszystkich argumentów. Istotą demokracji - jest według niego - bezwzględne posłuszeństwo wyborcy. Skoro lud chce łamania demokracji, to niech tak będzie. Jeśli chcą Putina, damy im Putina. A jak wiadomo, rosyjski wyborca chce tylko Putina.

Demokracja niestety nie jest doskonała. Dlatego między innymi wymyślono, że wybierane w wyborach głowy państw mogą służyć jedynie przez dwie kadencje. Miało to zapełniać luki demokracji, zapobiegać monopolizacji władzy i popychać do zmian. W Rosji, ale nie tylko, uporczywie się o tym zapomina. Obowiązuje zasada, że władców zmienia się kiedy umrą, zostaną zabici lub znajdzie się osoba na tyle silna, by mogła zostać wypromowana na sukcesora. Dzięki temu ostatniemu sposobowi do polityki wszedł Władimir Putin.

Jest jednak pewna różnica między czasami późnego Jelcyna, kiedy to "tworzono" Putina, a czasem, który już niedługo nadejdzie, kiedy trzeba będzie stworzyć następcę Putina. Otóż Władimir Putin jest niezmiernie popularny, większości Rosjan jawi się jako przywódca silny, konsekwentny i wiedzący co robi. Jako ktoś, kto przysparza Rosji chwałę. Putin jest bohaterem i nawet kremlowskiej machinie tworzącej prezydentów trudno stworzyć podobnego bohatera.

To dlatego pojawiają się i będą się pojawiać argumenty za tym, aby Putin kandydował po raz kolejny. Już dziś organizowane są wiece poparcia, a ludzie pióra piszą listy otwarte. Być może będzie i ogólnonarodowe referendum. Od czego w końcu jest Gleb Pawłowski.

Grzegorz Sadowski