Czy partyjny embrion rozwinie się w dzielnego trójgłowego smoka, czy tylko w wielogłowe cielę? Poczęcie nowej partii przez Andrzeja Olechowskiego, Macieja Płażyńskiego i Donalda Tuska wywołuje rozbieżne komentarze. Zwolennicy tego posunięcia widzą w nim niemalże kopernikański przewrót na naszej scenie politycznej. Przeciwnicy, głównie z ugrupowań zagrożonych utratą wyborców, usiłują bagatelizować rywali. Gołym okiem widać jednak ich zdenerwowanie, o czym najlepiej świadczą niewybredne epitety ciskane w adwersarzy.
Najbliższe wybory parlamentarne pokażą, czy partyjny embrion rozwinie się w dzielnego trójgłowego smoka, czy tylko w budzące chwilowe zainteresowanie wielogłowe cielę. Na razie snuć można jedynie domysły, a ich pierwszą weryfikację przyniosą przedwyborcze sondaże.
W prognozowaniu pomocna może być historia, bo na jej kartach zapisane są przykłady podobnych inicjatyw. Najbardziej zbliżona do ostatniej ofensywy dwóch marszałków była próba utworzenia przed wyborami sejmowymi w 1922 r.
Unii Narodowo-Państwowej. Wtedy również część polityków szukała nowej formy dotarcia do milionów Polaków, krytycznie oceniających starą ekipę rządzącą. Poza zbliżonymi nastrojami społecznymi niemalże identyczna była recepta na przezwyciężenie kryzysu. Sprowadzała się do próby zbudowania silnego centrum, mającego zrównoważyć wpływy lewicy i prawicy. Podobne było także maskowanie własnej partyjności i skrywanie się w cieniu polityka kreującego swój publiczny wizerunek za pomocą ostrej retoryki antypartyjnej. Wtedy chodziło o Józefa Piłsudskiego, z pewnego oddalenia życzliwie patronującego Unii Narodowo-Państwowej. Analogicznie do dzisiejszej inicjatywy i ta sprzed lat osiemdziesięciu oparta została nie na nowej ofercie programowej, lecz na propagandowej atrakcyjności nazwisk założycieli. Żadnej innej partii nie udało się skupić na starcie tylu luminarzy polityki, nauki, kultury i finansjery.
To wręcz zadziwiające, jak podobne bywają inicjatywy tak bardzo odległe w czasie. Jeśli owa analogia dotyczyć by miała nie tylko okoliczności powstania i pomysłu na kolejny byt polityczny, ale również wyborczej skuteczności, źle wróżyłoby to panom Olechowskiemu, Płażyńskiemu i Tuskowi. Unia Narodowo-Państwowa okazała się bowiem jednym z największych politycznych niewypałów II Rzeczypospolitej. W wyborach 1922 r. poniosła sromotną klęskę, nie zdobywając ani jednego mandatu. Rzecz jasna, wybory 2001 r. przynieść mogą odmienny rezultat, ale też i przestroga sprzed lat może się okazać aktualna.
Więcej możesz przeczytać w 3/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.