Panuje straszliwe bezhołowie. Dla jednych autorytetem jest ksiądz Rydzyk, a dla innych Jerzy Urban
Jest taka ładna, przedwojenna opowiastka Wiecha o dorożkarzu, który kupił konia - wysłużonego artystę cyrkowego. Wszystko było w porządku, dopóki ulicą, którą jechała dorożka zaprzężona w cyrkowca, nie przechodziła orkiestra wojskowa. Na dźwięk rześkiego marsza koń zarżał, stanął na zadnich nogach i zaczął program wyuczonych sztuczek, wywalając pasażerów do rynsztoka. Przypomniała mi się ta opowieść, kiedym czytał oświadczenie Rady Etyki Mediów, wyrażające oburzenie z powodu opublikowania przez prasę informacji o relacjach księdza Michała Czajkowskiego ze Służbą Bezpieczeństwa. Koń usłyszał znane dźwięki "Na sopkach Mandżurii", zarżał i wierzgnął. Zwłaszcza wzruszyło mnie sformułowanie o szkodliwości społecznej czynu, jakiego dopuścili się dziennikarze.
Wychowywałem się w tym samym cyrku i pamiętam, że wysoka szkodliwość społeczna takiego czynu, jak publikowanie w drugim obiegu wiadomości mogących osłabić moc obronną socjalistycznej ojczyzny, powodowała obostrzenie wyroku. Czyli, jak powiadają bywalcy wyścigów konnych, spieszenie do końca sezonu. Było to w tym samym czasie, gdy - to cytat za Antonim Słonimskim - sądy umarzały sprawę o kilkakrotne uderzenie pogrzebaczem w głowę ze względu na niską szkodliwość społeczną. No tak, czym Magda Bajer za młodu nasiąknie, tym Magdalena Bajer na stanowisku przewodniczącej Rady Etyki Mediów w wolnej, demokratycznej Polsce trąci.
Bardzo ładne jest w tym wysoce etycznym, jak na właściwą radę przystało, oświadczeniu, także sformułowanie: "Ujawnianie prawdy o przeszłości, zwłaszcza osób cieszących się autorytetem i społecznym zaufaniem, musi spełniać warunek najwyższej wiarygodności". Ujawnianie prawdy, szanowna rado, zawsze i z definicji spełnia warunki wiarygodności. W przeciwieństwie do ujawniania nieprawdy. Nie bardzo też wiem, w jakiej etyce mieści się wymóg wiarygodności tylko w stosunku do osób cieszących się autorytetem i społecznym zaufaniem. Czy to oznacza, zdaniem wysoce etycznej rady, że wobec osób pozbawionych autorytetu i społecznego zaufania można sobie pozwolić na brak wiarygodności? Jest to ważna wskazówka, pod warunkiem oczywiście że zostanie opublikowana lista autorytetów, żebyśmy my, dziennikarze, wiedzieli, czego, a raczej kogo się trzymać.
Obecnie w tej dziedzinie panuje straszliwe bezhołowie. Dla jednych autorytetem jest ksiądz Rydzyk, a dla innych Jerzy Urban. Jedni są wpatrzeni jak w tęczę w Gosiewskiego, a inni w Schetynę. Znam nawet osoby chylące czoło przed autorytetem Wojciecha Jaruzelskiego. Trzeba to jakoś uporządkować. Może właśnie Rada Etyki Mediów wyszłaby naprzeciw - zostańmy przy poetyce dawnych, dobrych czasów - zapotrzebowaniu społecznemu i sporządziła taką listę osób społecznego zaufania, o których nie należy pisać prawdy, aby tego zaufania, broń Boże, nie podważyć. Raz podważone zaufanie wali się bowiem na ogół w gruzy, które mogą przygnieść także osoby zupełnie niewinne, wygrzewające się błogo w promieniach autorytetu, a nawet umiejące sobie przy okazji usmażyć jajecznicę. Można by rozpocząć sporządzanie takiej listy od zbadania, czy fundamenty autorytetów są trwałe, to znaczy od przeprowadzenia powszechnej lustracji. Warto by zacząć od dziennikarzy, a wśród dziennikarzy od członków Rady Etyki Mediów. Po prostu, żeby umocnić ich prawo do ferowania etycznych wyroków i ich autorytet osób zaufania publicznego.
Rada uznała też, że opublikowanie informacji o treści książki dr. Witkowskiego i zawartości teczek księdza Czajkowskiego narusza zasadę kierowania się dobrem odbiorcy. No to wyznajemy różne etyki. W mojej - dobro odbiorcy wymaga udzielania mu wszelkich informacji o wszystkim, co istnieje, co się dzieje. W etyce rady odbiorca powinien uzyskiwać tylko informacje poczciwe i pożyteczne, szkodliwe zaś muszą być przed nim ukrywane, bo mogłyby mu - odbiorcy - zaszkodzić. Oczywiście, o tym, co jest dla odbiorcy dobre, powinna decydować Rada Etyki Mediów. Ale można też nająć starego konia cyrkowego z namiotu przy Mysiej. Pod taką opieką ksiądz Czajkowski miałby nawet szanse na beatyfikację.
Przy okazji tego pokazu cyrkowego wystąpili także, jak zwykle, prestidigitatorzy, poskromiciele, ludzie z gumy, woltyżerowie i błazny. Teraz trzeba posprzątać i zamieść trociny. Do następnego przedstawienia. Cyrk III Rzeczypospolitej trwa.
Autor jest publicystą "Dziennika" i "Faktu"
Fot: T. Strzyżewski
Wychowywałem się w tym samym cyrku i pamiętam, że wysoka szkodliwość społeczna takiego czynu, jak publikowanie w drugim obiegu wiadomości mogących osłabić moc obronną socjalistycznej ojczyzny, powodowała obostrzenie wyroku. Czyli, jak powiadają bywalcy wyścigów konnych, spieszenie do końca sezonu. Było to w tym samym czasie, gdy - to cytat za Antonim Słonimskim - sądy umarzały sprawę o kilkakrotne uderzenie pogrzebaczem w głowę ze względu na niską szkodliwość społeczną. No tak, czym Magda Bajer za młodu nasiąknie, tym Magdalena Bajer na stanowisku przewodniczącej Rady Etyki Mediów w wolnej, demokratycznej Polsce trąci.
Bardzo ładne jest w tym wysoce etycznym, jak na właściwą radę przystało, oświadczeniu, także sformułowanie: "Ujawnianie prawdy o przeszłości, zwłaszcza osób cieszących się autorytetem i społecznym zaufaniem, musi spełniać warunek najwyższej wiarygodności". Ujawnianie prawdy, szanowna rado, zawsze i z definicji spełnia warunki wiarygodności. W przeciwieństwie do ujawniania nieprawdy. Nie bardzo też wiem, w jakiej etyce mieści się wymóg wiarygodności tylko w stosunku do osób cieszących się autorytetem i społecznym zaufaniem. Czy to oznacza, zdaniem wysoce etycznej rady, że wobec osób pozbawionych autorytetu i społecznego zaufania można sobie pozwolić na brak wiarygodności? Jest to ważna wskazówka, pod warunkiem oczywiście że zostanie opublikowana lista autorytetów, żebyśmy my, dziennikarze, wiedzieli, czego, a raczej kogo się trzymać.
Obecnie w tej dziedzinie panuje straszliwe bezhołowie. Dla jednych autorytetem jest ksiądz Rydzyk, a dla innych Jerzy Urban. Jedni są wpatrzeni jak w tęczę w Gosiewskiego, a inni w Schetynę. Znam nawet osoby chylące czoło przed autorytetem Wojciecha Jaruzelskiego. Trzeba to jakoś uporządkować. Może właśnie Rada Etyki Mediów wyszłaby naprzeciw - zostańmy przy poetyce dawnych, dobrych czasów - zapotrzebowaniu społecznemu i sporządziła taką listę osób społecznego zaufania, o których nie należy pisać prawdy, aby tego zaufania, broń Boże, nie podważyć. Raz podważone zaufanie wali się bowiem na ogół w gruzy, które mogą przygnieść także osoby zupełnie niewinne, wygrzewające się błogo w promieniach autorytetu, a nawet umiejące sobie przy okazji usmażyć jajecznicę. Można by rozpocząć sporządzanie takiej listy od zbadania, czy fundamenty autorytetów są trwałe, to znaczy od przeprowadzenia powszechnej lustracji. Warto by zacząć od dziennikarzy, a wśród dziennikarzy od członków Rady Etyki Mediów. Po prostu, żeby umocnić ich prawo do ferowania etycznych wyroków i ich autorytet osób zaufania publicznego.
Rada uznała też, że opublikowanie informacji o treści książki dr. Witkowskiego i zawartości teczek księdza Czajkowskiego narusza zasadę kierowania się dobrem odbiorcy. No to wyznajemy różne etyki. W mojej - dobro odbiorcy wymaga udzielania mu wszelkich informacji o wszystkim, co istnieje, co się dzieje. W etyce rady odbiorca powinien uzyskiwać tylko informacje poczciwe i pożyteczne, szkodliwe zaś muszą być przed nim ukrywane, bo mogłyby mu - odbiorcy - zaszkodzić. Oczywiście, o tym, co jest dla odbiorcy dobre, powinna decydować Rada Etyki Mediów. Ale można też nająć starego konia cyrkowego z namiotu przy Mysiej. Pod taką opieką ksiądz Czajkowski miałby nawet szanse na beatyfikację.
Przy okazji tego pokazu cyrkowego wystąpili także, jak zwykle, prestidigitatorzy, poskromiciele, ludzie z gumy, woltyżerowie i błazny. Teraz trzeba posprzątać i zamieść trociny. Do następnego przedstawienia. Cyrk III Rzeczypospolitej trwa.
Autor jest publicystą "Dziennika" i "Faktu"
Fot: T. Strzyżewski
Więcej możesz przeczytać w 21/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.