"Obiecuję wam, że moja wygrana będzie owocowała waszą wygraną w wyborach samorządowych i kolejnych - mówił Donald Tusk chwilę po wyborze. Od działaczy dostał żółtą koszulkę lidera z numerem 1.
Chociaż wybór Tuska był właściwie przesądzony, nie obyło się bez niespodzianek. Nieoczekiwanie jego kontrkandytatem został wysunięty przez część warszawskich działaczy Andrzej Machowski - były szef stołecznych struktur partii. W latach 1999-2002 Machowski był rzecznikiem dwóch kolejnych prezydentów Warszawy Pawła Piskorskiego i Wojciecha Kozaka. W listopadzie 2003 r. został burmistrzem Ursynowa.
Machowski powiedział, że kandyduje w proteście przeciwko niedemokratycznemu sposobowi kierowania partią przez Tuska. Jak dodał, nie ogłaszał wcześniej, że chce kandydować, bo bał się, że zostanie zawieszony w członkostwie w partii.
Zaprotestował przeciwko niesłusznemu jego zdaniem usunięciu z PO Jana Artymowskiego, Jana Dziubeckiego i Sławomira Potapowicza. Zarzucił Tuskowi, że szantażem zmusił do rezygnacji b. szefa mazowieckiej PO Łukasza Abgarowicza.
Powątpiewał też, czy słusznie usunięto z PO Pawła Piskorskiego, któremu - jak mówił - nie udowodniono ostatecznie niejasnych powiązań polityczno-biznesowych. Skrytykował sekretarza generalnego PO Grzegorza Schetynę, który, według niego, podjął się roli sędziego w sprawie Piskorskiego - choć wobec niego samego wysuwano w mediach zarzuty o korupcję.
Wystąpienie Machowskiego zostało nagrodzone brawami przez grupę warszawskich działaczy PO, w tym czterech wykluczonych niedawno z partii. Jan Artymowski, Jan Dziubecki, Sławomir Potapowicz i Piotr Fogler zjawili się na konwencji i odebrali mandaty delegatów, ale w swoich wystąpieniach żegnali się z Platformą powątpiewając, czy ich odwołanie się do sądu koleżeńskiego od bezzasadnej ich zdaniem decyzji o wykluczeniu przyniesie skutek.
Ostro krytykowali "wodzowski" styl" zarządzania PO przez Tuska. "Platforma zaczyna być budowana na fundamencie pomówień i donosów" - mówił Potapowicz. Podkreślił, że przez ostatnie 5 lat był działaczem samorządowym Platformy, a wobec jego działalności nie sformułowano aż do tej pory żadnych zarzutów, tym bardzie bolą go teraz sugestie o "dwuznaczności" jego działań.
"Za moją pięcioletnią pracę w samorządzie dostałem od Donalda Tuska dwupunktową +laurkę+" - ironizował Potapowicz mówiąc o uchwale wykluczającej go z Platformy. Mimo to podziękował Tuskowi za współpracę.
Z kolei Tusk ocenił, że kandydowanie Machowskiego na szefa PO bardzo precyzyjnie pokazuje, na czym polega spór o to, czym tak naprawdę ma być PO.
"(To spór o to) czy Platforma ma być federacją małych grup ludzi, którzy w niektórych miejscach w Polsce zawiązują się po to, aby realizować własny interes, czy też Platforma ma być formacją - dziś liczącą 30 tys. ludzi - z których przygniatająca większość ma głównie na uwadze interes publiczny, interes Polski" - powiedział Tusk.
Oświadczył, że będzie strzegł Platformy "przed ludźmi, dla których własny interes zawsze jest ważniejszy od interesu publicznego". "Nie użyję mocnych słów, bo mam nadzieję, a właściwie pewność, że w Polsce i na tej sali ludzie bez żadnych wątpliwości wiedzą, co znaczy wybór Platformy Pawła Piskorskiego, a co znaczy wybór Platformy Donalda Tuska" - powiedział Tusk.
W swoim przemówieniu otwierającym konwencję Tusk przeprosił w imieniu swej partii miliony Polaków, którzy - jak powiedział - mają poczucie straconego głosu i zawiedzionych nadziei. Przeprosił za to, że PO nie zdołała zmienić biegu wydarzeń na scenie politycznej.
Jednocześnie Tusk wezwał do zbudowania teraz wokół PO wielkiego społecznego ruchu, zrzeszającego tych, którzy chcą "normalnej władzy". Jak mówił, koalicja PiS i Samoobrony to dla Polski koalicja wstydu. Nie można dopuścić do sytuacji, w której Polacy wstydzą się swojej władzy, jej nieudolności i błędów - powiedział.
Tusk ocenił, że "ponurym, ale trafnym proroctwem" okazały się jego słowa sprzed kilku miesięcy o tym, iż "stoi, jak stał stolik" polityków, biznesu i służb, o którym kiedyś mówił Jarosław Kaczyński(PiS). Tylko że - dodał - "za tym stołem siedzą inni politycy. Za tym stołem są Jarosław Kaczyński, Andrzej Lepper i Roman Giertych, a także prezydent Rzeczypospolitej".
Z Platformą Obywatelską, Polski opartej na przymusie, nakazie, kontroli, konflikcie i mrocznej tajemnicy, nie można budować - deklarował.
Premier Kazimierz Marcinkiewicz ocenił w niedzielę w Radiu Maryja i Telewizji Trwam, że na konwencji PO nie przedstawiono propozycji dla Polski i Polaków, a jedynie "sączył się jad przeciwko rządzącym". Z kolei szef klubu PiS Przemysław Gosiewski stwierdził, że Tusk myli się, zarzucając PiS, iż nie rozbija "stolika" - synonimu "skorumpowanego układu" łączącego biznes, politykę, służby specjalne i mafię.
"Najlepszym tego przykładem jest likwidacja Wojskowych Służb Informacyjnych; mam nadzieję, że projekt ustawy w tej sprawie będzie miał drugie i trzecie czytanie na najbliższym posiedzeniu Sejmu" - powiedział Gosiewski na konferencji prasowej.
Natomiast o "recydywie gomułkowszczyzny" w Polsce mówił w swoim wystąpieniu na konwencji PO senator Stefan Niesiołowski. Stwierdził m.in., że szef PiS Jarosław Kaczyński przypomina mu Wiesława Gomułkę. "On się nawet zewnętrznie do niego upodabnia, ten skrzekliwy głos, ten sposób argumentacji, to jest jakaś recydywa gomułkowszczyzny" - powiedział Niesiołowski, wywołując żywiołową reakcję sali.
Mówił też o prezydencie Lechu Kaczyńskim. "Wydawałoby się, że z Lechem Kaczyńskim niewiele mnie łączy, ale to nieścisłość. W latach 70. zajmowaliśmy się Leninem, tyle że ja wysadzałem w powietrze jego pomniki, a on cytował jego dzieła w swojej pracy doktorskiej" - powiedział senator.
Według niego, program PiS świadczy o tym, że Lech Kaczyński nie tylko cytował Lenina, ale że go sobie "przyswoił". Obecną koalicję rządową Niesiołowski określił mianem "załganej". Według niego, koalicję można określić trzema słowami: "nieuczciwość, niekompetencja, nieudolność".
Politycy PO przekonywali, że tylko ich partia jest alternatywą dla obecnego układu rządzącego. Platforma, mówił Jan Rokita, musi stać się dla Polaków źródłem siły i nadziei na zmiany tak, by przeciwstawić się uczuciu rozczarowania, jakie opanowało opinię publiczną.
Według Rokity, Platforma musi przede wszystkim przekonać Polaków, że - w przeciwieństwie do rządzących - nie jest gołosłowna i niezależnie od okoliczności, nie odstąpi od zasad jakie głosi. "Publicznie mówimy - my nie jesteśmy tacy jak oni. To jest słowo honoru Platformy Obywatelskiej wobec każdego Polaka" - mówił Rokita.
Po drugie - mówił - Platforma chce przekonać Polaków - że zależy jej na naprawie państwa, a nie na jego podboju. Platforma - według Rokity - musi stać się gwarantem konkurencyjności polskiej gospodarki, walki z bezrobociem i zahamowania masowej emigracji zarobkowej młodych ludzi. Platforma ma się wreszcie przeciwstawić "fali agresji" wytwarzanej przez ekipę rządzącą. "Bądźmy Platformą szacunku dla zwykłych ludzi - podkreślił.
Konwencja przyjęła też kilka uchwał, w tym zobowiązującą władze partii do przygotowana jej struktur do wybierania w przyszłości szefa partii, szefów regionów i kandydata na prezydenta w wyborach powszechnych - z udziałem wszystkich członków Platformy.
pap, ss