Z kolei Zofia Pilśniak spod Częstochowy mówiła: "gdy Benedykt XVI przemówił po polsku, poczułam się, jakby to rzeczywiście był następca naszego papieża". Jak dodała, jest tak wzruszona, że dopiero w najbliższych dniach, będzie musiała "poukładać sobie" to przeżycie, jakim było dla niej nabożeństwo odprawione na Jasnej Górze przez Ojca Świętego.
"Bardzo mi się podobało, gdy mówił, że mamy pokazywać Boga w każdy możliwy sposób tak, jak nas Duch Święty natchnie; i gdy podkreślał kobiecą delikatność Maryi" - dzieliła się wrażeniami.
Zaś dla częstochowianina Zbigniewa Bigosińskiego najważniejszy był - jak mówił - brak aktualnych odniesień politycznych w wystąpieniu papieża skierowanym na Jasnej Górze do duchownych. "Zawierało tylko głębokie przemyślenia religijne" - podkreślił pielgrzym.
W jego ocenie, Benedykt XVI jest mniej stanowczy od swojego poprzednika. "Jan Paweł II to był taki chłop na schwał, z tubalnym głosem, którym potrafił przekonywać. Benedykt XVI to raczej typ naukowca-intelektualisty" - powiedział Bigosiński.
"Jakie jednak ma znaczenie, jak kto przemawia, w jakim języku. To wszystko w zasadzie jest jeden ciągły pontyfikat; przecież papieże będą się zmieniać, a wiara i Kościół pozostaną" - zaznaczył.
Wielu pielgrzymów schodziło z jasnogórskiego wzgórza, uśmiechając się. "Może było oczekiwanie, że papież będzie więcej mówił prosto do ludzi, jak nas przyzwyczaił Jan Paweł II. Jednak to, że ludzie idą uśmiechnięci po spotkaniu z Benedyktem XVI jest najlepszym świadectwem, jak ciepło go przyjęli w swoich sercach" - powiedziała siostra Józefa, urszulanka.
pap, ab