Podział na prawicę i lewicę ogarnia wszystko, bo jest lewicowa i prawicowa rozrywka, lewicowa i prawicowa moda, lewicowy i prawicowy charakter. A zatem można być tylko lewym albo prawym. 1 Rok wyborczy, czeka nas więc dużo rzeczy dziwnych. Kończy się władza, więc zaczyna się karnawał przegrupowań, tańce wirowe, w których łatwo się puścić z kimś innym, a wtedy można dostać po pysku. Dawniej rozstrzygano takie sprawy w pojedynku, dzisiaj są sondaże i wybory, jeśli oczywiście zainteresowani do nich dotrwają. Dla socjologów wyjątkowa gratka.
Okaże się na przykład, czy rację ma Wisła Surażska, która przedstawiła w "Rzeczpospolitej" mapę Polski aż niebieską w niektórych rejonach od przewagi liberałów, czy prof. Lena Kolarska-Bobińska, która szacuje, że cała centroprawica z AWS włącznie ma 35 proc. poparcia, co znaczy tyle, że jest w centrum około tuzina procentów do podziału.
2 Różnica zdań między socjologami bierze się z różnicy modelu teoretycznego, jaki przykładają do polskiej polityki. Modeli tych jest kilka i można je na poczekaniu wyliczyć. Pierwszy to model dychotomiczny, oparty na logicznej zasadzie: albo-albo. Albo jesteś czarny, albo jesteś czerwony. Czerwoni widzą przeciwnika jako czarnego i straszą mękami piekielnymi nie gorzej od ojca Rydzyka. Spotykam co i rusz przerażonych ludzi, którzy mówią, że Radio Maryja chce ich wyrżnąć jak kiedyś "Solidarność", i powołują się na marszałka Małachowskiego. Próbuję ich uspokoić, mówię, że grozi to co najwyżej zakazem pokazywania gołej pupy na billboardzie (tak jak ostatnio zakazana reklama L’Oréal w Paryżu), no i karnymi kondomami z pęcherza wściekłych byków, lecz wszystko na nic. Druga strona widzi piekło już nie tylko w wolnym łóżku, ale i na wolnym rynku. Liberał miesza się jej z komunistą. Walcząc z postmodernistycznym relatywizmem (róbta, co chceta - jak mówił filozof Feyerabend!), uważa jednocześnie za totalitaryzm przekonanie, że jest tylko jeden dobrze działający wolnorynkowy system ekonomiczny. Tak oto kształtuje się podział na dwie wzajemnie wykluczające się kategorie, zwane z przyzwyczajenia prawicą i lewicą. Podział, który ogarnia wszystko, bo jest lewicowa i prawicowa rozrywka, lewicowa i prawicowa moda, lewicowy i prawicowy charakter. A zatem można być tylko lewym albo prawym.
3 Dychotomie są narzędziem walki. Trzeba świat podzielić na tych, którzy są z nami, i tych, którzy są przeciwko. Jan Mulak, honorowy przewodniczący PPS, przypomina towarzyszowi Ikonowiczowi, że "wrogowie lewicy (...) są po prawej stronie sceny politycznej". Ludzie prawicy z kolei argumentują, że rozbijanie Akcji Wyborczej Solidarność sprzyja lewicy, tj. Sojuszowi Lewicy Demokratycznej. Schemat dwudzielny wchodzi w konflikt z innym, mającym charakter zmiennej ciągłej - od lewicy do prawicy, ale w różnym stopniu. Gdy mówi się, że albo prawica, albo lewica, to nie ma miejsca na środek. Sama idea środka jest logicznie wykluczona - tertium non datur - kto jest między dwiema walczącymi armiami, ten zginie. Jan Mulak krytykuje Ikonowicza za lewactwo i nawołuje do jedności lewicy. Lewactwo to też lewicowość, tyle że skrajna. Mamy poza tym w Polsce skrajną prawicę, i to niejedną. Każdy, kto jest na lewo od prawego, jest mniej od niego prawicowy, ale nie znaczy to, że jest lewicą, bo jest się prawicowym albo lewicowym tylko w jakimś stopniu. W przyrodzie bardzo wiele takich cech stopniowalnych układa się według rozkładu normalnego. Najbardziej normalne, to znaczy najczęstsze, są cechy środkowe. Inteligencja, niestety, też jest taką zmienną: na świecie mało jest geniuszy, ale w nagrodę jest też mało idiotów; przeważnie jesteśmy średnio rozsądni. Podobnie z nastawieniem politycznym: skrajnie lewicowych czy prawicowych jest niewielu, najwięcej jest ludzi o poglądach umiarkowanych, a więc znajdujących się pośrodku tego kontinuum. Nic więc dziwnego, że lewica i prawica walczą między sobą o pozyskanie tego centrum i przeciągnięcie choćby o milimetr na lewo lub na prawo od środka. Dlatego też tak naprawdę wrogiem lewicy nie jest prawica, a prawicy nie jest lewica, ale centrum - zawsze oskarżane o zgniliznę, kompromisowość, brak wyrazistości i Bóg wie co jeszcze.
4 Tyle że kto powiedział, iż polityka sprowadza się do jednego wymiaru? Można być prawicowym, bo nie lubi się Żydów i rowerzystów, można być prawicowym, bo ceni się demokrację i kapitalizm. Są lewicowcy, którzy uważają, że proletariat nie ma ojczyzny, a demokracja jest narzędziem kapitału, i lewicowcy walczący o wyzwolenie narodowe i prawa człowieka - jak prawdziwa Polska Partia Socjalistyczna, której było zresztą więcej w "Solidarności" niż w PZPR. Wisła Surażska, badając potoczne myślenie polityczne Polaków, rozpisuje je na dwie opozycje: antykomunizm i filokomunizm (nazwijmy tak rzecz dla uproszczenia) oraz kapitalizm i antykapitalizm. Za rynkiem jest wielu - pisze w "Rzeczpospolitej" - lewica, prawica i centrum określane przez antykomunizm. Tyle że oni wcale nie chcą głosować na tę samą partię. Antykapitalistyczne poglądy ma zarówno wielu członków "Solidarności", jak i OPZZ. Nawet gdyby myśleć tylko dychotomicznie, dawałoby to cztery partie: antykomunistyczną socjaldemokrację, filokomunistyczną socjaldemokrację, postkomunistycznych kapitalistów i antykomunistycznych kapitalistów. A co zrobić z Janem Krzysztofem Bieleckim, który nie chce być w partii konserwatywno-liberalno-socjaldemokratycznej? Bo jest co najmniej jeszcze jedno kryterium podziału, które przewija się przez te wszystkie spory, a mianowicie na tych, którzy sądzą, że wiele z tego, co wolno, powinno być jednak zakazane. Może zatem trzeba być logicznym i oddzielić te trzy stanowiska?
5 Dotychczas polityka polska przedstawiała mi się pod postacią trójkąta. W jednym wierzchołku wpisane dziedzictwo PZPR, w drugim - solidarność z Kościołem, a trzeci - choć wcale nie centrum - wyróżniał się niezależnością w swoim myśleniu. Trójkąt ma jednak to do siebie, że dopuszcza myśl o wieloboku, a w sumie najłatwiej to wszystko przedstawić w postaci koła. W kole każdy przecież może być dla jednego na lewo, a dla innego na prawo. Logika koła to kwadratura koła.
2 Różnica zdań między socjologami bierze się z różnicy modelu teoretycznego, jaki przykładają do polskiej polityki. Modeli tych jest kilka i można je na poczekaniu wyliczyć. Pierwszy to model dychotomiczny, oparty na logicznej zasadzie: albo-albo. Albo jesteś czarny, albo jesteś czerwony. Czerwoni widzą przeciwnika jako czarnego i straszą mękami piekielnymi nie gorzej od ojca Rydzyka. Spotykam co i rusz przerażonych ludzi, którzy mówią, że Radio Maryja chce ich wyrżnąć jak kiedyś "Solidarność", i powołują się na marszałka Małachowskiego. Próbuję ich uspokoić, mówię, że grozi to co najwyżej zakazem pokazywania gołej pupy na billboardzie (tak jak ostatnio zakazana reklama L’Oréal w Paryżu), no i karnymi kondomami z pęcherza wściekłych byków, lecz wszystko na nic. Druga strona widzi piekło już nie tylko w wolnym łóżku, ale i na wolnym rynku. Liberał miesza się jej z komunistą. Walcząc z postmodernistycznym relatywizmem (róbta, co chceta - jak mówił filozof Feyerabend!), uważa jednocześnie za totalitaryzm przekonanie, że jest tylko jeden dobrze działający wolnorynkowy system ekonomiczny. Tak oto kształtuje się podział na dwie wzajemnie wykluczające się kategorie, zwane z przyzwyczajenia prawicą i lewicą. Podział, który ogarnia wszystko, bo jest lewicowa i prawicowa rozrywka, lewicowa i prawicowa moda, lewicowy i prawicowy charakter. A zatem można być tylko lewym albo prawym.
3 Dychotomie są narzędziem walki. Trzeba świat podzielić na tych, którzy są z nami, i tych, którzy są przeciwko. Jan Mulak, honorowy przewodniczący PPS, przypomina towarzyszowi Ikonowiczowi, że "wrogowie lewicy (...) są po prawej stronie sceny politycznej". Ludzie prawicy z kolei argumentują, że rozbijanie Akcji Wyborczej Solidarność sprzyja lewicy, tj. Sojuszowi Lewicy Demokratycznej. Schemat dwudzielny wchodzi w konflikt z innym, mającym charakter zmiennej ciągłej - od lewicy do prawicy, ale w różnym stopniu. Gdy mówi się, że albo prawica, albo lewica, to nie ma miejsca na środek. Sama idea środka jest logicznie wykluczona - tertium non datur - kto jest między dwiema walczącymi armiami, ten zginie. Jan Mulak krytykuje Ikonowicza za lewactwo i nawołuje do jedności lewicy. Lewactwo to też lewicowość, tyle że skrajna. Mamy poza tym w Polsce skrajną prawicę, i to niejedną. Każdy, kto jest na lewo od prawego, jest mniej od niego prawicowy, ale nie znaczy to, że jest lewicą, bo jest się prawicowym albo lewicowym tylko w jakimś stopniu. W przyrodzie bardzo wiele takich cech stopniowalnych układa się według rozkładu normalnego. Najbardziej normalne, to znaczy najczęstsze, są cechy środkowe. Inteligencja, niestety, też jest taką zmienną: na świecie mało jest geniuszy, ale w nagrodę jest też mało idiotów; przeważnie jesteśmy średnio rozsądni. Podobnie z nastawieniem politycznym: skrajnie lewicowych czy prawicowych jest niewielu, najwięcej jest ludzi o poglądach umiarkowanych, a więc znajdujących się pośrodku tego kontinuum. Nic więc dziwnego, że lewica i prawica walczą między sobą o pozyskanie tego centrum i przeciągnięcie choćby o milimetr na lewo lub na prawo od środka. Dlatego też tak naprawdę wrogiem lewicy nie jest prawica, a prawicy nie jest lewica, ale centrum - zawsze oskarżane o zgniliznę, kompromisowość, brak wyrazistości i Bóg wie co jeszcze.
4 Tyle że kto powiedział, iż polityka sprowadza się do jednego wymiaru? Można być prawicowym, bo nie lubi się Żydów i rowerzystów, można być prawicowym, bo ceni się demokrację i kapitalizm. Są lewicowcy, którzy uważają, że proletariat nie ma ojczyzny, a demokracja jest narzędziem kapitału, i lewicowcy walczący o wyzwolenie narodowe i prawa człowieka - jak prawdziwa Polska Partia Socjalistyczna, której było zresztą więcej w "Solidarności" niż w PZPR. Wisła Surażska, badając potoczne myślenie polityczne Polaków, rozpisuje je na dwie opozycje: antykomunizm i filokomunizm (nazwijmy tak rzecz dla uproszczenia) oraz kapitalizm i antykapitalizm. Za rynkiem jest wielu - pisze w "Rzeczpospolitej" - lewica, prawica i centrum określane przez antykomunizm. Tyle że oni wcale nie chcą głosować na tę samą partię. Antykapitalistyczne poglądy ma zarówno wielu członków "Solidarności", jak i OPZZ. Nawet gdyby myśleć tylko dychotomicznie, dawałoby to cztery partie: antykomunistyczną socjaldemokrację, filokomunistyczną socjaldemokrację, postkomunistycznych kapitalistów i antykomunistycznych kapitalistów. A co zrobić z Janem Krzysztofem Bieleckim, który nie chce być w partii konserwatywno-liberalno-socjaldemokratycznej? Bo jest co najmniej jeszcze jedno kryterium podziału, które przewija się przez te wszystkie spory, a mianowicie na tych, którzy sądzą, że wiele z tego, co wolno, powinno być jednak zakazane. Może zatem trzeba być logicznym i oddzielić te trzy stanowiska?
5 Dotychczas polityka polska przedstawiała mi się pod postacią trójkąta. W jednym wierzchołku wpisane dziedzictwo PZPR, w drugim - solidarność z Kościołem, a trzeci - choć wcale nie centrum - wyróżniał się niezależnością w swoim myśleniu. Trójkąt ma jednak to do siebie, że dopuszcza myśl o wieloboku, a w sumie najłatwiej to wszystko przedstawić w postaci koła. W kole każdy przecież może być dla jednego na lewo, a dla innego na prawo. Logika koła to kwadratura koła.
Więcej możesz przeczytać w 4/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.