Gdy 36-letni inżynier Eugeniusz Kwiatkowski przybył w 1926 r. do Warszawy, by objąć stanowisko ministra przemysłu i handlu, tłumaczył, że Polska potrzebuje pomysłu przemawiającego do wyobraźni, zdolnego porwać całe społeczeństwo. Pomysłem Kwiatkowskiego była Gdynia, połączona magistralą kolejową ze Śląskiem. Wielki port zbudowany w amerykańskim tempie i miasto, które powstało w miejscu małej nadmorskiej wioski rybackiej, stały się dla Polski nie tylko oknem szeroko otwartym na rynki światowe, ale także ukochanym dzieckiem, źródłem dumy i wiary w zdolności młodego państwa, z trudnością stającego na nogi po 123 latach niewoli.
Gdy 36-letni inżynier Eugeniusz Kwiatkowski przybył w 1926 r. do Warszawy, by objąć stanowisko ministra przemysłu i handlu, tłumaczył, że Polska potrzebuje pomysłu przemawiającego do wyobraźni, zdolnego porwać całe społeczeństwo. Pomysłem Kwiatkowskiego była Gdynia, połączona magistralą kolejową ze Śląskiem. Wielki port zbudowany w amerykańskim tempie i miasto, które powstało w miejscu małej nadmorskiej wioski rybackiej, stały się dla Polski nie tylko oknem szeroko otwartym na rynki światowe, ale także ukochanym dzieckiem, źródłem dumy i wiary w zdolności młodego państwa, z trudnością stającego na nogi po 123 latach niewoli.
Dla III RP takim porywającym projektem może się stać światowa wystawa Expo 2010 we Wrocławiu. Zrozumiał to rząd Jerzego Buzka, podchwytując inicjatywę Bogdana Zdrojewskiego, prezydenta Wrocławia. Zrozumiał to także Sejm RP, uchwalając ogromną większością rezolucję zlecającą rządowi wystąpienie ze stosownym wnioskiem do Międzynarodowego Biura Wystaw w Paryżu. Wielkie miasta zrzeszone w Unii Metropolii Polskich pojęły, że wystawa światowa we Wrocławiu przyniesie olbrzymie korzyści nie tylko stolicy Dolnego Śląska, ale także całemu krajowi. Zaniechały rywalizacji i poparły starania Wrocławia.
Jeśli zabiegi rządu polskiego w Paryżu zostaną uwieńczone powodzeniem, Expo 2010 stanie się potężną dźwignią postępu i rozwoju, który zapewni Polsce kilkanaście lat koniunktury. Wystawa światowa oznacza napływ kapitałów zagranicznych na budowę pawilonów narodowych kilkudziesięciu państw-uczestników. Oznacza budowę albo rozbudowę w całym kraju lotnisk, autostrad, hoteli, a więc poważną szansę na zredukowanie bezrobocia. Przyciągnie wielką falę turystów i biznesmenów ze wszystkich kontynentów. Będzie to wyjątkowa okazja, by pokazać światu polskie dokonania i bogate, choć dotychczas mało znane dziedzictwo naszej kultury, zabytki i krajobrazy. Wreszcie - to niepowtarzalna okazja, by przezwyciężyć negatywne stereotypy i ukazać światu Polaków już nie w roli romantycznych bohaterów i szaleńców, lecz jako zdolnych, trzeźwych i sprawnych organizatorów oraz budowniczych.
Spośród polskich miast Wrocław ma największe szanse. Znajduje się dokładnie w pępku Europy, u zbiegu granic Polski, Niemiec i Czech, blisko pięciu stolic: Pragi, Wiednia, Bratysławy, Berlina i Warszawy. Obfituje w zabytki i atrakcje turystyczne. Rozmach, z jakim miasto odbudowywało wojenne zniszczenia, odzyskiwało swą świetność i piękno, jest imponujący. Wiele w tym zasługi - popartej energią, pomysłowością i oddaniem - prezydenta Bogdana Zdrojewskiego. Pod jego rządami Wrocław celująco zdał egzamin mogący być przepustką do Expo, organizując 46. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. Miasto odwiedziło wówczas 300 tys. pielgrzymów z całego kraju i około 20 tys. z Zachodu. Wzorem sprawności była też akcja ratunkowa podczas powodzi. Naprawa szkód i zniszczeń uczyniła Wrocław jeszcze piękniejszym.
Miasto ma szczęście nie tylko do prezydenta, ale także do metropolity. Dzięki mądrości i jowialnej dobroci kardynała Henryka Gulbinowicza mieszkańcy potrafili pogodzić niemieckie "wczoraj" i polskie "dziś". Wrocław okazuje szacunek dla bogatego dziedzictwa pozostawionego przez niemieckich poprzedników i otacza je opieką. Niemcy odwiedzający swoje stare, rodzinne miasto traktowani są w sposób przyjazny. Dzięki temu stolica Dolnego Śląska stała się szeroko otwartą bramą między Polską a Niemcami.
Widziałem, z jaką serdecznością metropolita wrocławski odnosi się do swych braci obrządku greckokatolickiego, a także do prawosławnych, protestantów i żydów. Symbolem przyjaznego współżycia ludzi odmiennych wyznań i narodowości stała się "dzielnica wzajemnego zaufania", gdzie sąsiadują z sobą świątynie czterech wyznań: kościół katolicki, cerkiew prawosławna, zbór ewangelicko-augsburski i synagoga. Duch wzajemnej tolerancji i przyjaźni sprawia, że nadodrzańska metropolia świetnie się nadaje na miejsce wystawy światowej.
Jakie Wrocław ma szanse, by wygrać rywalizację o Expo 2010? Prezydent Zdrojewski ocenia je na 50 proc. Trzeba podkreślić, że Polsce należy się nagroda za rolę, jaką odegrała w zwycięskim zakończeniu zimnej wojny i budowaniu demokracji. Polska wyzwoliła się własnymi siłami spod obcej dominacji, przywróciła demokrację i gospodarkę wolnorynkową bez uciekania się do gwałtu. Pociągnęła swoim przykładem innych, torując drogę do wyzwolenia całej Europy Środkowej i Wschodniej oraz do zjednoczenia Niemiec. Wybierając Wrocław na miejsce światowej wystawy w 2010 r., świat i Europa spłacą dług wdzięczności wobec Polski.
Dla III RP takim porywającym projektem może się stać światowa wystawa Expo 2010 we Wrocławiu. Zrozumiał to rząd Jerzego Buzka, podchwytując inicjatywę Bogdana Zdrojewskiego, prezydenta Wrocławia. Zrozumiał to także Sejm RP, uchwalając ogromną większością rezolucję zlecającą rządowi wystąpienie ze stosownym wnioskiem do Międzynarodowego Biura Wystaw w Paryżu. Wielkie miasta zrzeszone w Unii Metropolii Polskich pojęły, że wystawa światowa we Wrocławiu przyniesie olbrzymie korzyści nie tylko stolicy Dolnego Śląska, ale także całemu krajowi. Zaniechały rywalizacji i poparły starania Wrocławia.
Jeśli zabiegi rządu polskiego w Paryżu zostaną uwieńczone powodzeniem, Expo 2010 stanie się potężną dźwignią postępu i rozwoju, który zapewni Polsce kilkanaście lat koniunktury. Wystawa światowa oznacza napływ kapitałów zagranicznych na budowę pawilonów narodowych kilkudziesięciu państw-uczestników. Oznacza budowę albo rozbudowę w całym kraju lotnisk, autostrad, hoteli, a więc poważną szansę na zredukowanie bezrobocia. Przyciągnie wielką falę turystów i biznesmenów ze wszystkich kontynentów. Będzie to wyjątkowa okazja, by pokazać światu polskie dokonania i bogate, choć dotychczas mało znane dziedzictwo naszej kultury, zabytki i krajobrazy. Wreszcie - to niepowtarzalna okazja, by przezwyciężyć negatywne stereotypy i ukazać światu Polaków już nie w roli romantycznych bohaterów i szaleńców, lecz jako zdolnych, trzeźwych i sprawnych organizatorów oraz budowniczych.
Spośród polskich miast Wrocław ma największe szanse. Znajduje się dokładnie w pępku Europy, u zbiegu granic Polski, Niemiec i Czech, blisko pięciu stolic: Pragi, Wiednia, Bratysławy, Berlina i Warszawy. Obfituje w zabytki i atrakcje turystyczne. Rozmach, z jakim miasto odbudowywało wojenne zniszczenia, odzyskiwało swą świetność i piękno, jest imponujący. Wiele w tym zasługi - popartej energią, pomysłowością i oddaniem - prezydenta Bogdana Zdrojewskiego. Pod jego rządami Wrocław celująco zdał egzamin mogący być przepustką do Expo, organizując 46. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. Miasto odwiedziło wówczas 300 tys. pielgrzymów z całego kraju i około 20 tys. z Zachodu. Wzorem sprawności była też akcja ratunkowa podczas powodzi. Naprawa szkód i zniszczeń uczyniła Wrocław jeszcze piękniejszym.
Miasto ma szczęście nie tylko do prezydenta, ale także do metropolity. Dzięki mądrości i jowialnej dobroci kardynała Henryka Gulbinowicza mieszkańcy potrafili pogodzić niemieckie "wczoraj" i polskie "dziś". Wrocław okazuje szacunek dla bogatego dziedzictwa pozostawionego przez niemieckich poprzedników i otacza je opieką. Niemcy odwiedzający swoje stare, rodzinne miasto traktowani są w sposób przyjazny. Dzięki temu stolica Dolnego Śląska stała się szeroko otwartą bramą między Polską a Niemcami.
Widziałem, z jaką serdecznością metropolita wrocławski odnosi się do swych braci obrządku greckokatolickiego, a także do prawosławnych, protestantów i żydów. Symbolem przyjaznego współżycia ludzi odmiennych wyznań i narodowości stała się "dzielnica wzajemnego zaufania", gdzie sąsiadują z sobą świątynie czterech wyznań: kościół katolicki, cerkiew prawosławna, zbór ewangelicko-augsburski i synagoga. Duch wzajemnej tolerancji i przyjaźni sprawia, że nadodrzańska metropolia świetnie się nadaje na miejsce wystawy światowej.
Jakie Wrocław ma szanse, by wygrać rywalizację o Expo 2010? Prezydent Zdrojewski ocenia je na 50 proc. Trzeba podkreślić, że Polsce należy się nagroda za rolę, jaką odegrała w zwycięskim zakończeniu zimnej wojny i budowaniu demokracji. Polska wyzwoliła się własnymi siłami spod obcej dominacji, przywróciła demokrację i gospodarkę wolnorynkową bez uciekania się do gwałtu. Pociągnęła swoim przykładem innych, torując drogę do wyzwolenia całej Europy Środkowej i Wschodniej oraz do zjednoczenia Niemiec. Wybierając Wrocław na miejsce światowej wystawy w 2010 r., świat i Europa spłacą dług wdzięczności wobec Polski.
Więcej możesz przeczytać w 5/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.