Eurolandia w roku 2001 po raz pierwszy i ku powszechnemu zaskoczeniu może wyprzedzić amerykańskiego lidera."Grzmią pod Stoczkiem armaty" z dziejów polskiej pieśni patriotycznej. Czasy takie, że pod Stoczkiem już dawno cisza, tymczasem armaty (wodne) odzywają się pod ośnieżonymi alpejskimi stokami w urokliwym szwajcarskim Davos. Niedawno przerabialiśmy coś podobnego w "złotej Pradze" (26 września zeszłego roku, 400 manifestantów aresztowanych, okazja - doroczne zgromadzenie Banku Światowego), a idąc wstecz: w Genewie (25 czerwca, marsz 5 tys. manifestantów z okazji szczytu społecznego ONZ), Waszyngtonie (16 kwietnia, zablokowanie ludzkim łańcuchem ulicy wiodącej do siedziby BŚ), Bangkoku (12-19 lutego, mobilizacja 7 tys. policjantów tajlandzkich na okoliczność protestów w czasie konferencji UNCTAD), Davos (29 stycznia, okupacja miasteczka przez 1300 manifestantów przeciwko Clintonowi) i wreszcie podczas słynnej awantury w Seattle (3 grudnia 1999 r., 40 tys. osób protestujących przeciw globalizacji w czasie rundy milenijnej WTO). W tych dniach manifestanci skupili się na corocznym Światowym Forum Eko
Czasy takie, że pod Stoczkiem już dawno cisza, tymczasem armaty (wodne) odzywają się pod ośnieżonymi alpejskimi stokami w urokliwym szwajcarskim Davos. Niedawno przerabialiśmy coś podobnego w "złotej Pradze" (26 września zeszłego roku, 400 manifestantów aresztowanych, okazja - doroczne zgromadzenie Banku Światowego), a idąc wstecz: w Genewie (25 czerwca, marsz 5 tys. manifestantów z okazji szczytu społecznego ONZ), Waszyngtonie (16 kwietnia, zablokowanie ludzkim łańcuchem ulicy wiodącej do siedziby BŚ), Bangkoku (12-19 lutego, mobilizacja 7 tys. policjantów tajlandzkich na okoliczność protestów w czasie konferencji UNCTAD), Davos (29 stycznia, okupacja miasteczka przez 1300 manifestantów przeciwko Clintonowi) i wreszcie podczas słynnej awantury w Seattle (3 grudnia 1999 r., 40 tys. osób protestujących przeciw globalizacji w czasie rundy milenijnej WTO). W tych dniach manifestanci skupili się na corocznym Światowym Forum Ekonomicznym w Davos. Stara tradycja nakazywała kiedyś królom i książętom (niekoniecznie panującym) udawać się tam na zimowe wywczasy, teraz zjeżdżają do Davos zwłaszcza prezydenci, premierzy i co ważniejsi ministrowie oraz komisarze i prezesi. Starą i nową tradycję łączy to, że więcej się tam gada, niż jeździ na nartach, oraz to, że miejscowa taksa klimatyczna nadal przerasta możliwości przeciętnej kieszeni. No i oczywiście Alpy, które po staremu są nadal piękne.
Antyglobaliści wykrzykiwali swe hasła, policja odpierała demonstrantów, armatki pluły wodą, a tymczasem wielcy tego świata porównywali szanse Ameryki, Unii Europejskiej, Japonii i kilku pomniejszych gospodarczych centrów współczesnego świata. Ogłoszono przewidywania odnośnie jednego z najważniejszych współczynników, jakim posługuje się światowy biznes, a mianowicie tempa wzrostu produktu narodowego brutto. Dla makroekonomistów, strategów gospodarczych i polityków te liczby są po prostu święte. Stanley Fisher (numer dwa Międzynarodowego Funduszu Walutowego) ogłosił, że światowy PNB zmaleje w tym roku z 4,2 proc. do 3,5 proc. Stwierdził jednak, że nie będzie to objaw recesji, lecz wynik zwolnionego tempa rozwoju gos-podarczego w USA. Alan Greenspan (szef FED) wcześniej złowieszczył, że Ameryka praktycznie stanie w miejscu, gdyż tempo jej wzrostu gospodarczego wynosi aktualnie... 0 proc. Oznaczałoby to, że z zeszłorocznego wskaźnika 3,5 proc. rocznie w 2001 r. USA osiągną góra 2,5 proc. wzrostu.
Na tym tle perspektywy europejskie rysują się zgoła odmiennie. Eurolandia wykaże w roku 2001 co najmniej trzyprocentowy wzrost, wyprzedzając bodaj po raz pierwszy i ku powszechnemu zaskoczeniu amerykańskiego lidera. Przewidywania Fishera potwierdzają Francuzi (Fabius) i Niemcy (Eichel). Uważają oni również, że inflacja krajów strefy euro nie przekroczy 2 proc. rocznie. Czołowy przedstawiciel Komisji Europejskiej Mario Monti (na marginesie: absolwent mojego ulubionego College of Europe, ale ukończył go, zanim dane mi było objąć tam funkcję wicerektorską) podkreślił, że ten postęp będzie możliwy, jeśli Komisja Europejska będzie mogła efektywnie oddziaływać na mechanizm konkurencji. Monti zapowiedział opublikowanie wkrótce specjalnego dokumentu (białej księgi), który położy akcent na zagadnienie konkurencyjności i podział ról w świetle reformy instytucjonalnej Unii Europejskiej. Jest to, jego zdaniem, jeden z "remanentów" szczytu nicejskiego, który wymagać będzie wyjaśnienia w dalszych rozmowach międzyrządowych z krajami członkowskimi UE. Monti wysunął także ideę zwołania światowego forum antymonopolowego.
W ostatnich dziesięcioleciach wielu zazdrościło postreaganowskiej Ameryce rozwoju i załamywało ręce nad europejskim spowolnieniem gospodarczym. Sądzę, że armatki pod alpejskimi stoczkami grzmią właśnie w tej sprawie. Patrząc z polskiego podwórka - powinno nam zależeć na tym, by sprawdziły się głoszone tam przepowiednie. Myślę też, że demonstranci nie grzmią w najsłuszniejszej sprawie.
Antyglobaliści wykrzykiwali swe hasła, policja odpierała demonstrantów, armatki pluły wodą, a tymczasem wielcy tego świata porównywali szanse Ameryki, Unii Europejskiej, Japonii i kilku pomniejszych gospodarczych centrów współczesnego świata. Ogłoszono przewidywania odnośnie jednego z najważniejszych współczynników, jakim posługuje się światowy biznes, a mianowicie tempa wzrostu produktu narodowego brutto. Dla makroekonomistów, strategów gospodarczych i polityków te liczby są po prostu święte. Stanley Fisher (numer dwa Międzynarodowego Funduszu Walutowego) ogłosił, że światowy PNB zmaleje w tym roku z 4,2 proc. do 3,5 proc. Stwierdził jednak, że nie będzie to objaw recesji, lecz wynik zwolnionego tempa rozwoju gos-podarczego w USA. Alan Greenspan (szef FED) wcześniej złowieszczył, że Ameryka praktycznie stanie w miejscu, gdyż tempo jej wzrostu gospodarczego wynosi aktualnie... 0 proc. Oznaczałoby to, że z zeszłorocznego wskaźnika 3,5 proc. rocznie w 2001 r. USA osiągną góra 2,5 proc. wzrostu.
Na tym tle perspektywy europejskie rysują się zgoła odmiennie. Eurolandia wykaże w roku 2001 co najmniej trzyprocentowy wzrost, wyprzedzając bodaj po raz pierwszy i ku powszechnemu zaskoczeniu amerykańskiego lidera. Przewidywania Fishera potwierdzają Francuzi (Fabius) i Niemcy (Eichel). Uważają oni również, że inflacja krajów strefy euro nie przekroczy 2 proc. rocznie. Czołowy przedstawiciel Komisji Europejskiej Mario Monti (na marginesie: absolwent mojego ulubionego College of Europe, ale ukończył go, zanim dane mi było objąć tam funkcję wicerektorską) podkreślił, że ten postęp będzie możliwy, jeśli Komisja Europejska będzie mogła efektywnie oddziaływać na mechanizm konkurencji. Monti zapowiedział opublikowanie wkrótce specjalnego dokumentu (białej księgi), który położy akcent na zagadnienie konkurencyjności i podział ról w świetle reformy instytucjonalnej Unii Europejskiej. Jest to, jego zdaniem, jeden z "remanentów" szczytu nicejskiego, który wymagać będzie wyjaśnienia w dalszych rozmowach międzyrządowych z krajami członkowskimi UE. Monti wysunął także ideę zwołania światowego forum antymonopolowego.
W ostatnich dziesięcioleciach wielu zazdrościło postreaganowskiej Ameryce rozwoju i załamywało ręce nad europejskim spowolnieniem gospodarczym. Sądzę, że armatki pod alpejskimi stoczkami grzmią właśnie w tej sprawie. Patrząc z polskiego podwórka - powinno nam zależeć na tym, by sprawdziły się głoszone tam przepowiednie. Myślę też, że demonstranci nie grzmią w najsłuszniejszej sprawie.
Więcej możesz przeczytać w 5/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.