Zdaniem Brzezińskiego, w interesie Rosji leży ustanowienie jak najściślejszych więzów z Europą, a poprzez nią - ze Stanami Zjednoczonymi. "Rzut oka na mapę wystarczy, by stało się oczywiste, że każdy inny sojusz geopolityczny jest dla Rosji niebezpieczny: na wschód od Uralu mieszka najwyżej 35 mln ludzi, a na południe od niego - 3,5 miliarda" - powiedział Brzeziński.
Jego zdaniem, gdyby doszło do zbliżenia rosyjsko-chińskiego, "w takim sojuszu Chiny byłyby bezwzględnie liderem". "Chiny mają mądrzejsze elity polityczne, są silniejsze ekonomicznie i dużo więcej się inwestuje w rozwój technologiczny Chin niż Rosji" - powiedział Brzeziński.
Według niego, rola Europy sprowadza się obecnie do pasywnej obserwacji burzliwych wydarzeń na arenie światowej, co jest związane z tym, że "stanowi ona co prawda byt społeczno- polityczny, ale brak jej własnego politycznego oblicza".
Zdaniem Brzezińskiego, idea patronowania przez Rosję obszarowi poradzieckiemu to przestarzały stereotyp. "Popycha on Rosyjską Federację do podejmowania jednostronnych kroków wobec Ukrainy, Gruzji, Mołdawii; tego rodzaju działania nadszarpują tylko jej autorytet i ujawniają jej kompletną bezradność" - podkreślił politolog.
Tego rodzaju polityka może stworzyć ogromne zagrożenie dla rosyjskich interesów narodowych - uważa Brzeziński. "Rosyjskie terytorium jest największe na świecie, ale jednocześnie najrzadziej zaludnione. W interesie Federacji Rosyjskiej nie leży posiadanie sąsiadów, którzy jej nienawidzą lub się jej boją" - powiedział politolog.
pap, ss