Ciesiołkiewicz poinformował, że powstaje pozew przeciwko "GW" "za insynuacje, jakoby premier Kazimierz Marcinkiewicz naciskał" na Rzecznika Interesu Publicznego Włodzimierza Olszewskiego, by nie lustrować Gilowskiej. "Jest to oczywista nieprawda" - oświadczył rzecznik.
Olszewski powiedział, że nie "było żadnych nacisków z żadnej strony".
Według dziennika, w czwartek wieczorem premier rozmawiał z Pawłem Wojciechowskim, który miałby zastąpić Gilowską, o ile wobec wicepremier padnie zarzut kłamstwa lustracyjnego. "GW" nie wie, czy Wojciechowski, który jest doradcą premiera zgodził się.
Jak czytamy, Gazeta dowiedziała się z dwóch niezależnych źródeł, że "te nerwowe ruchy" mają uprzedzić ewentualną dymisję Gilowskiej, do której może dojść, ponieważ sędzia Olszeawski, Rzecznik Interesu Publicznego, "zamierza wystąpić do sądu lustracyjnego z oskarżeniem, że Gilowska złożyła fałszywe oświadczenie lustracyjne".
"Z innych źródeł - pisze dalej dziennik - wiemy o naciskach na sędziego Olszewskiego +od samego premiera+, by Gilowskiej nie lustrować".
"Prawnicy przygotowywać będą dzisiaj pozew przeciwko "Gazecie Wyborczej" za insynuacje, jakoby premier naciskał na sędziego Olszewskiego, by nie lustrować wicepremier Gilowskiej" - zapowiedział Ciesiołkiewicz. Podkreślił, że jest to "oczywista nieprawda. "Przypomnę, że w sprawach lustracji mamy jasno określone przepisy prawa, według którego obowiązkowo podlegają jej wszyscy ministrowie" - podkreślił.
"Nie rozumiem istoty takiego wniosku, bo my nie napisaliśmy, że premier nadużywa prawa, a opisaliśmy tylko zjawisko polityczne, które toczy się wokół lustrowania lub nie pani Gilowskiej" - powiedział zastępca redaktora naczelnego "GW" Piotr Pacewicz.
Podkreślił, że "gazeta napisała o naciskach, w sensie rozmowy, dyskusji, wymiany opinii, ponieważ premier nie ma żadnych formalnych możliwości, żeby naciskać na rzecznika interesu publiczego".
"My po prostu informujemy o tym, o czym wiedzieliśmy z bardzo dobrych źródeł, że wewnątrz rządu i wewnątrz PiS-u toczy się swego rodzaju nerwowa wymiana opinii i zdań dotyczących losów pani Gilowskiej. I że wziął w tym udział także premier" - zaznaczył.
"Gazeta Wyborcza" przypomina, że już w 2004 r. Zygmunt Wrzodak, wówczas poseł LPR, rozpowszechniał w Sejmie informacje, że Gilowska ma mieć proces lustracyjny. Zyta Gilowska - wtedy posłanka PO - podała go za to do komisji etyki poselskiej. Wrzodak musiał przeprosić i dostał naganę.
Dziennik przypomina, że Gilowska, która była posłem w latach 2001- 05, złożyła oświadczenie lustracyjne, w którym napisała, że nigdy nie współpracowała z komunistycznymi służbami specjalnymi. Ówczesny rzecznik interesu publicznego Bogusław Nizieński nie zakwestionował tego oświadczenia.
pap, ss