Ahmadineżad wystąpił na konferencji prasowej w ramach szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzOW), w której Iran ma status obserwatora. Prezydent Iranu rozmawiał w Szanghaju z prezydentami Chin Hu Jintao i Rosji Władimirem Putinem i jak wynika z doniesień agencyjnych, dominowała sprawa irańskiego programu atomowego.
Iran do tej pory wysyłał sprzeczne sygnały na temat oferty sześciu państw - pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ i Niemiec. Deklaracja Ahmadineżada stanowi pierwszą sugestię irańskiego lidera, iż Teheran może pozytywnie ocenić propozycje "szóstki".
Obradująca od początku tygodnia Rada Gubernatorów (zarząd) Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) zakończyła w czwartek wieczorem dyskusje nie uchwalając oczekiwanej rezolucji w sprawie programu atomowego Iranu. Zaapelowano natomiast do władz w Teheranie o przyjęcie pakietu propozycji pięciu stałych członków RB ONZ i Niemiec.
Przedstawiciel USA w MAEA Gregory L. Schulte ostrzegł w Wiedniu, iż jeśli Teheran odrzuci ofertę sześciu państw, może spodziewać się "poważnych decyzji Rady Bezpieczeństwa", co w praktyce oznacza groźbę sankcji międzynarodowych wobec tego kraju. Przeciwko takim sankcjom opowiadają się dwa państwa - stali członkowie RB ONZ - Rosja i Chiny.
Obecność Ahmadineżada na szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy zdominowała doniesienia ze spotkania i wywołała wyraźną irytację Waszyngtonu. Rzecznik Departamentu Stanu USA Sean McCormack oświadczył, że "obecność tu w charakterze obserwatora Iranu - największego międzynarodowego sponsora terroryzmu - jest sprzeczna z samą ideę powołania SzOW, mającej zwalczać terroryzm w regionie".
pap, ss