Autorzy wspomnieli m.in. o napaści na Naczelnego Rabina Polski Michaela Schudricha w Warszawie. Wskazują też na "deklaracje jednego z czołowych członków Ligi Polskich Rodzin nawołujące do przemocy wobec społeczności GLBT (ang. gay, lesbian, bisexual, transgender - red.) w związku z marszem tolerancji i równości". Jednocześnie Parlament Europejski odnotował z zadowoleniem "demonstrację na rzecz tolerancji w Polsce, a zwłaszcza ciepłe przyjęcie parady gejowskiej w 2006 r. w Warszawie".
"PE jest poważnie zaniepokojony ogólnym wzrostem nietolerancji powodowanej rasizmem, ksenofobią, antysemityzmem i homofobią w Polsce, co jest częściowo wywołane przez takie platformy religijne jak Radio Maryja, krytykowane także przez Watykan za antysemickie wypowiedzi" - głosi rezolucja. Zdaniem eurodeputowanych, "UE powinna podjąć odpowiednie środki dla wyrażenia swych obaw, a zwłaszcza zajęcia się kwestią udziału w rządzie LPR, której przywódcy nawołują do nienawiści i przemocy".
Rezolucja przypomina Polsce o jej zobowiązaniach w świetle traktatów oraz o możliwych sankcjach w razie ich niespełnienia (możliwość zawieszenia prawa głosu w Radzie UE). Parlament zwrócił się ponadto do Europejskiego Centrum Monitorowania Rasizmu i Ksenofobii o zbadanie "narastającego klimatu nietolerancji powodowanej rasizmem, ksenofobią i homofobią w Polsce".
Premier Kazimierz Marcinkiewicz, komentując rezolucję, powiedział, że nie spotyka się w Polsce z tego typu zachowaniami. "A gdy na nie natrafiamy, nasza konstytucja jest bezwzględna i za tego typu działania karze" - podkreślił w drodze na unijny szczyt w Brukseli. Dodał, że zaprosi europarlamentarzystów do odwiedzenia Polski, "by poszukali tego, co napisali".
Prof. Bronisław Geremek uważa, że zasmucające jest, że rezolucja Parlamentu Europejskiego odnosi się także do Polski. "Pokazuje daleko idącą w nim zmianę nastawienia europejskiej opinii publicznej do naszego kraju" - powiedział eurodeputowany, b. minister spraw zagranicznych. Dodał, że rządzący powinni wziąć stanowisko PE pod uwagę. "Inaczej możemy zapłacić wysoką cenę tej zmiany nastawienia do Polski" - zaznaczył.
Zdaniem prof. Zbigniewa Hołdy z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka rezolucja jest upomnieniem, które powinniśmy bardzo serio potraktować. "Widzimy, że coś w Polsce dzieje się niedobrze, gdy chodzi o poszanowanie wolności i praw, ze strony funkcjonariuszy państwowych" - mówił Hołda. Podkreślił, że to państwo polskie, wszystkie instytucje publiczne mają obowiązek pomagać nam w tym, abyśmy z naszej wolności i praw korzystali jak najpełniej.
Szef Kampanii Przeciw Homofobii Robert Biedroń uważa, że rezolucja jest bardzo ważnym sygnałem dla polskiego rządu, bo "robi on wszystko, żeby takich praw nie przestrzegać". "Ta rezolucja jest bardzo ważna, przypomina polskiemu rządowi, jakie są priorytety, nie tylko Unii Europejskiej, ale każdego demokratycznego kraju" - powiedział Biedroń.
Poseł LPR Wojciech Wierzejski uważa, że rezolucja jest wynikiem bieżącej gry politycznej. Jego zdaniem Francja i Niemcy, w których dochodzi do przypadków antysemityzmu i ksenofobii, chcą z siebie zrzucić odpowiedzialność i szukają kozła ofiarnego. Dodał, że kraje członkowskie Unii Europejskiej powinny ograniczyć wydatki na Parlament Europejski - "instytucję zbiurokratyzowaną, która pochłania na swoje pomysły ponad miliard euro rocznie i produkuje bzdurne, durnowate rezolucje."
Eurodeputowany PiS Marcin Libicki uważa, że rezolucja Parlamentu Europejskiego ze względu na małe poparcie jest "klęską jej autorów". Dodał, że "jest ona szkodliwa dla Polski i dla powagi Parlamentu Europejskiego". Jego zdaniem zestawienie w rezolucji morderstwa na tle rasowym kolorowej kobiety z dzieckiem, do którego doszło w jednym z państw w niej wymienionych, z tym, że członek partii rządzącej w Polsce występuje przeciwko gejom, "jest żenujące".
Z kolei zdaniem posłanki SLD Katarzyny Piekarskiej, rezolucja jest dobra, choć krzywdzi większość Polaków. Posłanka uważa, że jest to dowód na to, że Polska jako kraj demokratyczny traci dobrą reputację. "Większość Polaków nie przejawia postaw skrytykowanych w tej rezolucji. I dlatego z jednej strony jest krzywdząca. Z drugiej strony obraz Polski na świecie budują skrajne sądy polityków, którzy weszli do koalicji rządowej i do rządu" - powiedziała Piekarska.
Były przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce Jerzy Kichler ocenił, że w Polsce dostrzega coraz mniej antysemityzmu. Odnosząc się do napadu na Michaela Schudricha, powiedział, że - podobnie jak Schudrich - nie dostrzega w tym wzrostu antysemityzmu w Polsce. "Na swojej osobie, na swoich dzieciach, stwierdzam, że antysemityzmu, ksenofobii w Polsce jest zdecydowanie mniej" - dodał wiceprzewodniczący wrocławskiej gminy żydowskiej.
Bp Tadeusz Pieronek, odnosząc się do rezolucji, w której mowa m.in. o Radiu Maryja, powiedział, że "coś niedobrego dzieje się w Parlamencie Europejskim". "Europarlamentarzyści uważają, że są sędziami świata, a świat pójdzie i tak swoją drogą" - dodał.
pap, ab
Czytaj też:
Nietolerancyjna tolerancja (Projekt rezolucji krytykującej homofobię, rasizm, ksenofobię i antysemityzm, który pojawił się w PE za sprawą socjalistów i liberałów jest tak skrajny, ze nawet część socjalistów jest zniesmaczona.)