Platforma Obywatelska zaapelowała do premiera Kazimierza Marcinkiewicza o "wykazanie maksymalnej mobilizacji i inicjatywności" na forum międzynarodowym.
Nie ma tygodnia, żebym nie uczestniczył w jakichś spotkaniach międzynarodowych - odpowiada premier Kazimierz Marcinkiewicz. Marszałek Sejmu ocenia apel PO jako "niewłaściwy atak na autorytety, od których zależy pozycja międzynarodowa Polski".
Politycy PO zorganizowali konferencję prasową w sprawie polityki zagranicznej w nawiązaniu do odwołania - z powodu choroby polskiego prezydenta - szczytu przywódców państw Trójkąta Weimarskiego (Polski, Francji i Niemiec), który miał odbyć się w poniedziałek.
Zdaniem szefa PO Donalda Tuska, "pasywność" i "praktyczna nieobecność" szefowej polskiej dyplomacji Anny Fotygi oraz "niechęć pana prezydenta do aktywnego działania na forum międzynarodowym powoduje dziś szczególną odpowiedzialność premiera". Jak dodał, obecnie nie wiadomo, kto odpowiada za politykę zagraniczną Polski - Ministerstwo Spraw Zagranicznych, prezydent Lech Kaczyński czy premier.
Wtórował mu wiceszef Platformy Bronisław Komorowski, mówiąc, że PO "dramatycznie" apeluje do szefa rządu, "by chociaż on próbował ratować sytuację w momencie, kiedy MSZ nie odgrywa roli inicjatora, koordynatora i kreatora polskiej polityki zagranicznej i kiedy prezydent wyraźnie nie jest w stanie sprostać zadaniom, które przed nim stawia współczesność".
Odnosząc się do odwołanego szczytu Trójkąta Weimarskiego Komorowski powiedział, że nasz kraj "mając okazję do bardzo zdecydowanej, głośnej wypowiedzi, sam zechciał przyjąć postawę niemówienia, nieubiegania się o swoje własne interesy, milczenia". W jego ocenie, spotkanie w Weimarze mogło być okazją do przedstawienia polskiej opinii w sprawach bezpieczeństwa energetycznego.
Jednocześnie liderzy PO uważają, że polska polityka zagraniczna powinna być tworzona ponad podziałami politycznymi.
Pytany o apel PO, premier Marcinkiewicz odpowiedział, że zastanawia się, czy "polityki zagranicznej, międzynarodowej z udziałem prezesa Rady Ministrów nie jest za dużo". "Nie ma tygodnia, żebym nie uczestniczył w jakichś spotkaniach międzynarodowych" - zauważył szef rządu. Jak podkreślił, obecnie najważniejszą kwestią, jest polityka energetyczna.
"Złożyliśmy taką obietnicę, że doprowadzimy do dywersyfikacji nośników dostaw energii do Polski. Ten rok będzie rokiem decyzji w tej sprawie" - zapowiedział. "Na tym polu możemy pochwalić się naprawdę całkiem dobrymi osiągnięciami" - dodał Marcinkiewicz.
Marszałek Sejmu Marek Jurek, który przebywa z wizytą w Turcji, zaznaczył, że opozycja powinna pamiętać o tym, iż w polityce zagranicznej "nie podstawia się nogi ani prezydentowi, ani rządowi i że jest pewna granica polemiki". Jurek pytany, czy obecna sytuacja w polskiej polityce zagranicznej wymaga, jak apeluje PO, specjalnych działań premiera, powiedział, że "tego rodzaju retoryka polityczna jest szkodliwa dla interesów państwa".
Rzecznik MSZ Andrzej Sadoś nie chciał odnosić się do apelu Platformy. Powiedział, że "jest dobrą tradycją tego resortu, iż nie komentuje się wystąpień parlamentarzystów".
pap, ab
Politycy PO zorganizowali konferencję prasową w sprawie polityki zagranicznej w nawiązaniu do odwołania - z powodu choroby polskiego prezydenta - szczytu przywódców państw Trójkąta Weimarskiego (Polski, Francji i Niemiec), który miał odbyć się w poniedziałek.
Zdaniem szefa PO Donalda Tuska, "pasywność" i "praktyczna nieobecność" szefowej polskiej dyplomacji Anny Fotygi oraz "niechęć pana prezydenta do aktywnego działania na forum międzynarodowym powoduje dziś szczególną odpowiedzialność premiera". Jak dodał, obecnie nie wiadomo, kto odpowiada za politykę zagraniczną Polski - Ministerstwo Spraw Zagranicznych, prezydent Lech Kaczyński czy premier.
Wtórował mu wiceszef Platformy Bronisław Komorowski, mówiąc, że PO "dramatycznie" apeluje do szefa rządu, "by chociaż on próbował ratować sytuację w momencie, kiedy MSZ nie odgrywa roli inicjatora, koordynatora i kreatora polskiej polityki zagranicznej i kiedy prezydent wyraźnie nie jest w stanie sprostać zadaniom, które przed nim stawia współczesność".
Odnosząc się do odwołanego szczytu Trójkąta Weimarskiego Komorowski powiedział, że nasz kraj "mając okazję do bardzo zdecydowanej, głośnej wypowiedzi, sam zechciał przyjąć postawę niemówienia, nieubiegania się o swoje własne interesy, milczenia". W jego ocenie, spotkanie w Weimarze mogło być okazją do przedstawienia polskiej opinii w sprawach bezpieczeństwa energetycznego.
Jednocześnie liderzy PO uważają, że polska polityka zagraniczna powinna być tworzona ponad podziałami politycznymi.
Pytany o apel PO, premier Marcinkiewicz odpowiedział, że zastanawia się, czy "polityki zagranicznej, międzynarodowej z udziałem prezesa Rady Ministrów nie jest za dużo". "Nie ma tygodnia, żebym nie uczestniczył w jakichś spotkaniach międzynarodowych" - zauważył szef rządu. Jak podkreślił, obecnie najważniejszą kwestią, jest polityka energetyczna.
"Złożyliśmy taką obietnicę, że doprowadzimy do dywersyfikacji nośników dostaw energii do Polski. Ten rok będzie rokiem decyzji w tej sprawie" - zapowiedział. "Na tym polu możemy pochwalić się naprawdę całkiem dobrymi osiągnięciami" - dodał Marcinkiewicz.
Marszałek Sejmu Marek Jurek, który przebywa z wizytą w Turcji, zaznaczył, że opozycja powinna pamiętać o tym, iż w polityce zagranicznej "nie podstawia się nogi ani prezydentowi, ani rządowi i że jest pewna granica polemiki". Jurek pytany, czy obecna sytuacja w polskiej polityce zagranicznej wymaga, jak apeluje PO, specjalnych działań premiera, powiedział, że "tego rodzaju retoryka polityczna jest szkodliwa dla interesów państwa".
Rzecznik MSZ Andrzej Sadoś nie chciał odnosić się do apelu Platformy. Powiedział, że "jest dobrą tradycją tego resortu, iż nie komentuje się wystąpień parlamentarzystów".
pap, ab