"Nie ma żadnej innej drogi poza przebaczeniem" - powiedział bp Tadeusz Pieronek, odnosząc się do przyznania się przez ks. Michała Czajkowskiego do 24-letniej współpracy ze służbami bezpieczeństwa PRL.
Również inni rozmówcy podkreślali, że ważne jest to, że ks. Czajkowski przyznał się do winy i przeprosił.
Ks. Czajkowski przyznał się do współpracy w opublikowanym w najnowszym numerze miesięcznika "Więź" oświadczeniu.
Miesięcznik, którego najnowszy numer ukazał się we wtorek, opublikował raport z badań nad materiałami IPN dotyczącymi współpracy ks. Czajkowskiego ze specsłużbami PRL. Zespół, który badał materiały, podkreślił, że ich autentyczność nie ulega wątpliwości.
Z raportu wynika, że w latach 1960-1984 z przerwami ks. Czajkowski był faktycznie tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Jankowski". Historyk IPN, prof. Jan Żaryn powiedział, że wiarygodność materiałów na temat ks. Czajkowskiego jest "olbrzymia".
Bp Tadeusz Pieronek podkreślił, że "brak przebaczenia oznaczałby wyparcie się chrześcijaństwa".
Podobną opinię wyraził redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Boniecki. Według niego, przyznanie się przez ks. Czajkowskiego do współpracy i akt ekspiacji, którego dokonał, może być "wzorcem zmagania się z trudną przeszłością". "To jest jego czyściec i jego pokuta" - powiedział ks. Boniecki.
Takie stanowisko wyraził też ks. prof. Wojciech Góralski z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, na którym wykładał ks. Czajkowski. "Fakt, że przeprosił ma ogromne znaczenie" - podkreślił.
Przyznanie się przez ks. Michała Czajkowskiego do 24-letniej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa ponowiło pytanie o to, jak powinna przebiegać lustracja duchownych i jaki w rzeczywistości jest stosunek Kościoła do tego problemu. Jeden z liderów PO Jan Rokita uważa, że polscy biskupi muszą coś zrobić ze sprawą lustracji duchowieństwa, a przypadek ks. Czajkowskiego stanowi dla nich "wielkie wyzwanie".
O sprawie lustracji w kościele biskupi polscy rozmawiali już w marcu. Episkopat podkreślał wtedy, że traktuje tę sprawę bardzo poważnie. Biskupi przyznali, że "w systemie łamiącym sumienia zawiedli zaufanie także niektórzy ludzie Kościoła". Przeprosili wtedy "szczególnie tych, którzy doświadczyli przykrości i krzywd z ich powodu".
Pytanie o stosunek przedstawicieli Kościoła do lustracji duchownych ponownie wywołała pod koniec maja sprawa ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który chciał ujawnić wyniki swoich badań m.in. na temat księży-agentów. Jednak metropolita krakowski, kard. Stanisław Dziwisz zastosował wobec niego sankcje kanoniczne i do ujawnienia nie doszło. Ostatecznie, ks. Zaleski kontynuuje badania wraz z historykami Papieskiej Akademii Teologicznej, którzy pierwszą publikację dotyczącą księży-współpracowników SB zapowiadają na jesień.
Proszony o komentarz do publikacji "Więzi" ks. Isakowicz-Zaleski powiedział, że ma "gorzką satysfakcję". "Satysfakcja w tym znaczeniu, że to ogromny krok w kierunku, by jednak wyjaśniać wszystkie wątpliwości" - tłumaczył. Podkreślił, że niezwykle ważne jest to, iż ks. Czajkowski przeprosił.
O sprawie lustracji w kościele biskupi polscy rozmawiali w czasie spotkania 24 czerwca w Poznaniu. Episkopat Polski nie wykluczył wtedy powołania ogólnopolskiej kościelnej komisji ds. lustracji.
Dotąd w pięciu na 41 diecezji kraju powstały komisje do zbadania działań tajnych służb PRL wobec Kościoła katolickiego, w tym także księży-agentów.
Próbą uporania się z problemem było także powołanie w lutym w Archidiecezji Krakowskiej komisji "Pamięć i Troska". Niedawno zakończyła ona prace nad specjalnym memoriałem dotyczącym moralnego osądu duchownych, którzy są podejrzewani o współpracę z SB. Wezwano w nim księży, by - jeśli czują się winni - publicznie wyznali prawdę.
Nie ma ogólnych statystyk co do liczby księży współpracujących ze służbami bezpieczeństwa PRL. Szacuje się, że 10-15 proc. osób ze środowisk kościelnych (duchowni i osoby świeckie) współpracowało w różnych okresach z SB. Niektórzy historycy twierdzą, że liczby te są zawyżone, bo SB zakładała teczki wszystkim duchownym już w chwili wstąpienia do seminarium.
pap, ab
Ks. Czajkowski przyznał się do współpracy w opublikowanym w najnowszym numerze miesięcznika "Więź" oświadczeniu.
Miesięcznik, którego najnowszy numer ukazał się we wtorek, opublikował raport z badań nad materiałami IPN dotyczącymi współpracy ks. Czajkowskiego ze specsłużbami PRL. Zespół, który badał materiały, podkreślił, że ich autentyczność nie ulega wątpliwości.
Z raportu wynika, że w latach 1960-1984 z przerwami ks. Czajkowski był faktycznie tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Jankowski". Historyk IPN, prof. Jan Żaryn powiedział, że wiarygodność materiałów na temat ks. Czajkowskiego jest "olbrzymia".
Bp Tadeusz Pieronek podkreślił, że "brak przebaczenia oznaczałby wyparcie się chrześcijaństwa".
Podobną opinię wyraził redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Boniecki. Według niego, przyznanie się przez ks. Czajkowskiego do współpracy i akt ekspiacji, którego dokonał, może być "wzorcem zmagania się z trudną przeszłością". "To jest jego czyściec i jego pokuta" - powiedział ks. Boniecki.
Takie stanowisko wyraził też ks. prof. Wojciech Góralski z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, na którym wykładał ks. Czajkowski. "Fakt, że przeprosił ma ogromne znaczenie" - podkreślił.
Przyznanie się przez ks. Michała Czajkowskiego do 24-letniej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa ponowiło pytanie o to, jak powinna przebiegać lustracja duchownych i jaki w rzeczywistości jest stosunek Kościoła do tego problemu. Jeden z liderów PO Jan Rokita uważa, że polscy biskupi muszą coś zrobić ze sprawą lustracji duchowieństwa, a przypadek ks. Czajkowskiego stanowi dla nich "wielkie wyzwanie".
O sprawie lustracji w kościele biskupi polscy rozmawiali już w marcu. Episkopat podkreślał wtedy, że traktuje tę sprawę bardzo poważnie. Biskupi przyznali, że "w systemie łamiącym sumienia zawiedli zaufanie także niektórzy ludzie Kościoła". Przeprosili wtedy "szczególnie tych, którzy doświadczyli przykrości i krzywd z ich powodu".
Pytanie o stosunek przedstawicieli Kościoła do lustracji duchownych ponownie wywołała pod koniec maja sprawa ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który chciał ujawnić wyniki swoich badań m.in. na temat księży-agentów. Jednak metropolita krakowski, kard. Stanisław Dziwisz zastosował wobec niego sankcje kanoniczne i do ujawnienia nie doszło. Ostatecznie, ks. Zaleski kontynuuje badania wraz z historykami Papieskiej Akademii Teologicznej, którzy pierwszą publikację dotyczącą księży-współpracowników SB zapowiadają na jesień.
Proszony o komentarz do publikacji "Więzi" ks. Isakowicz-Zaleski powiedział, że ma "gorzką satysfakcję". "Satysfakcja w tym znaczeniu, że to ogromny krok w kierunku, by jednak wyjaśniać wszystkie wątpliwości" - tłumaczył. Podkreślił, że niezwykle ważne jest to, iż ks. Czajkowski przeprosił.
O sprawie lustracji w kościele biskupi polscy rozmawiali w czasie spotkania 24 czerwca w Poznaniu. Episkopat Polski nie wykluczył wtedy powołania ogólnopolskiej kościelnej komisji ds. lustracji.
Dotąd w pięciu na 41 diecezji kraju powstały komisje do zbadania działań tajnych służb PRL wobec Kościoła katolickiego, w tym także księży-agentów.
Próbą uporania się z problemem było także powołanie w lutym w Archidiecezji Krakowskiej komisji "Pamięć i Troska". Niedawno zakończyła ona prace nad specjalnym memoriałem dotyczącym moralnego osądu duchownych, którzy są podejrzewani o współpracę z SB. Wezwano w nim księży, by - jeśli czują się winni - publicznie wyznali prawdę.
Nie ma ogólnych statystyk co do liczby księży współpracujących ze służbami bezpieczeństwa PRL. Szacuje się, że 10-15 proc. osób ze środowisk kościelnych (duchowni i osoby świeckie) współpracowało w różnych okresach z SB. Niektórzy historycy twierdzą, że liczby te są zawyżone, bo SB zakładała teczki wszystkim duchownym już w chwili wstąpienia do seminarium.
pap, ab