Zastępca RIP przesłuchany ws. Gilowskiej

Zastępca RIP przesłuchany ws. Gilowskiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Jerzy Rodzik i jego dwójka współpracowników zostali przesłuchani w związku ze śledztwem w sprawie domniemanego szantażu lustracyjnego b. wicepremier Zyty Gilowskiej.
Rodzik powiedział, że absolutnie nie obawia się, iż zostaną mu postawione zarzuty.

Rodzik ani gdańska prokuratura nie ujawnili dziennikarzom, co zeznał podczas blisko trzygodzinnego przesłuchania.

Zastępca RIP, pytany przez dziennikarzy po przesłuchaniu, czy nie obawia się, że zostaną mu postawione zarzuty, odparł, że absolutnie nie. Dodał, że działał w granicach swoich ustawowych uprawnień. "W związku z tym, nie mam powodów, by się czegokolwiek obawiać. Nawet na 'ociupinkę' nie uchybiłem przepisom, ani ustawy, ani Kodeksu postępowania karnego. Jestem spokojny" - powiedział.

Nie chciał odnieść się do rozmowy z Witoldem W., byłym funkcjonariuszem SB i kontrwywiadu, opublikowanej w czwartkowej "Trybunie. Witold W. powiedział gazecie m.in., że Gilowska była jego "kontaktem operacyjnym", choć o tym nie wiedziała.

Nie chciał komentować też doniesień czwartkowego "Życia Warszawy". Gazeta podała, że kluczowym dokumentem, który przekonał RIP do skierowania sprawy Gilowskiej do Sądu Lustracyjnego, miał być raport MSW dotyczący funkcjonowania lubelskiej bezpieki z 1988r. Według "ŻW", w raporcie nie ma mowy o Gilowskiej, ale to właśnie ten dokument, obok zeznań trzech byłych funkcjonariuszy lubelskiej SB, spowodował, że sędzia Rodzik wysłał wniosek o lustrację b. wicepremier .

Jak napisało "ŻW", przesłuchani przez Rodzika funkcjonariusze potwierdzili, że Witold W. był oficerem prowadzącym TW "Beata". Miała nim być prof. Zyta Gilowska. Tymczasem w środę "Rzeczpospolita" doniosła, że W. zeznając w 2004 r. podczas dochodzenia prowadzonego przez poprzedniego RIP zaprzeczył, że zwerbował Gilowską do współpracy. Według gazety powiedział też, że nie była ona jego agentką o pseudonimie Beata, a cała sprawa to mistyfikacja. "To było moje fałszywe źródło. To nie Gilowska. Ona nie była 'Beatą'" - miała zeznać W.

"Nie mogę oceniać materiału dowodowego, a to, jakie dowody przesądziły, a które nie, to jest ocena materiału dowodowego" - powiedział jeszcze przed przesłuchaniem dziennikarzom Rodzik, odnosząc się do informacji "ŻW".

Szef wydziału śledczego gdańskiej prokuratury Adam Borzyszkowski powiedział po przesłuchaniu Rodzika, że zastępca RIP szczegółowo opisał proces zbierania materiałów i przygotowania wniosku o wszczęcie postępowania lustracyjnego Gilowskiej. Nie chciał wypowiadać się, czy była to kluczowa osoba dla śledztwa i czy przesłuchanie było przełomowe dla postępowania. "Pan sędzia potwierdził i poszerzył naszą wiedzę w tym przedmiocie" - stwierdził.

Nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy po przesłuchaniu Rodzika można mówić o tym, że zastępcy RIP zostaną postawione zarzuty. Dodał też, że trudno określić, ile jeszcze potrwa śledztwo. Borzyszkowski powiedział, że w związku ze sprawą przesłuchani zostaną jeszcze b. funkcjonariusze SB i kontrwywiadu w tym Witold W., który będzie zeznawał w przyszłym tygodniu.

Sąd Lustracyjny II instancji zdecydował w środę o wszczęciu procesu b. wicepremier, ale nie na wniosek jej obrońcy, lecz z urzędu. Sędziowie doszli do wniosku, że choć Gilowska nie pełni już funkcji publicznych, zachodzi tu przewidziany przez ustawę "inny, szczególnie uzasadniony przypadek".

Gilowska została zdymisjonowana przez premiera Kazimierza Marcinkiewicza po tym, jak 23 czerwca Rzecznik Interesu Publicznego złożył wniosek o jej lustrację. Gilowska stwierdziła wtedy, że jej oświadczenie lustracyjne o braku związków ze służbami PRL jest prawdziwe. Uznała też, że padła ofiarą "szantażu lustracyjnego" ze strony RIP i złożyła w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Śledztwo zostało wszczęte pod koniec czerwca.

pap, ss, ab