Niemiecki dziennik "Die Welt" uznał za faux pas porównanie przez szefową polskiej dyplomacji Annę Fotygę satyrycznego artykułu o Lechu Kaczyńskim w "Tageszeitung" z publikacjami nazistowskiego pisma "Der Stuermer".
Inny niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" uważa, że obecnemu polskiemu kierownictwu brak jest obycia w świecie i wykwalifikowanych kadr, znających się na polityce zagranicznej.
Autor komentarza opublikowanego w piątek na łamach "Die Welt" napisał, że gdy dwa miesiące temu Fotyga przejęła MSZ po "doświadczonym dyplomacie" Stefanie Mellerze, większość obserwatorów była zgodna co do tego, że kierowany przez nią resort nie zaprezentuje własnego "szczególnego wizerunku". "Ekonomistka symbolizowała raczej ścisłe dostosowanie polityki zagranicznej do wytycznych jej dawnego znajomego - prezydenta państwa Lecha Kaczyńskiego".
"Nikt nie oczekiwał jednak, że wychyli się tak daleko broniąc swego mentora" - pisze dalej "Die Welt".
Autor przyznaje, że opublikowana w berlińskim "Taz" satyra na polskiego prezydenta jest "miejscami niesmaczna".
"Die Welt" podkreśla, że kilka tygodni temu Fotyga wykazała "równie mało dyplomatycznego wyczucia", gdy próbowała zobowiązać niemieckiego ministra spraw zagranicznych Franka-Waltera Steinmeiera do wyrażenia zgody, aby razem z nią wyszedł z przyjęcia, gdyby przyszła na nie szefowa Niemieckiego Związku Wypędzonych Erika Steinbach. (przy okazji wręczenia arcybiskupowi Alfonsowi Nossolowi Nagrody Polsko-Niemieckiej -PAP).
"Takimi eskapadami prawicowi politycy szkodzą przede wszystkim swemu własnemu krajowi, a także swemu prezydentowi" - stwierdza w konkluzji "Die Welt".
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" ma wrażenie, że Polacy obserwują Niemcy "przez lornetkę przykładaną odwrotną stroną". "To, co normalnie najbardziej rzuca się w oczy, widać jako coś bardzo małego" - czytamy. Gdy obserwatorzy spojrzą na Niemcy bez lornetki, każda drobnostka urasta do rozmiarów "zatrważająco groźnych".
Jako przykład odmiennego podejścia autor wymienia "Pruskie Powiernictwo" - "stowarzyszenie, którego w Niemczech nikt prawie nie zna, a którego przewodniczący (Rudi Pawelka - PAP) stał się w Polsce prawie tak sławny jak kanclerz federalny".
Zdaniem "FAZ" tylko w ten sposób można wytłumaczyć, że "impertynencka satyra" w "Tageszeitung" mogła urosnąć do rozmiarów afery o randze państwowej i doprowadzić do dyplomatycznych zawirowań.
Gazeta nawiązuje do listu ośmiu byłych polskich ministrów spraw zagranicznych i zaznacza, że autorzy listu wskazali na tę "śmiesznostkę" jako na przyczynę odmowy udziału w szczycie Trójkąta Weimarskiego.
"Błędem jest to, że kancelaria prezydenta w Warszawie zrobiła widły z igły, która powinna być poniżej progu dostrzegalności każdego rządu" - czytamy.
"Za tym kryje się jednak poważniejszy problem obecnego kierownictwa - brak obycia w świecie i wykwalifikowanego personelu znającego się na polityce zagranicznej" - konkluduje "FAZ" w komentarzu.
pap, ss
Autor komentarza opublikowanego w piątek na łamach "Die Welt" napisał, że gdy dwa miesiące temu Fotyga przejęła MSZ po "doświadczonym dyplomacie" Stefanie Mellerze, większość obserwatorów była zgodna co do tego, że kierowany przez nią resort nie zaprezentuje własnego "szczególnego wizerunku". "Ekonomistka symbolizowała raczej ścisłe dostosowanie polityki zagranicznej do wytycznych jej dawnego znajomego - prezydenta państwa Lecha Kaczyńskiego".
"Nikt nie oczekiwał jednak, że wychyli się tak daleko broniąc swego mentora" - pisze dalej "Die Welt".
Autor przyznaje, że opublikowana w berlińskim "Taz" satyra na polskiego prezydenta jest "miejscami niesmaczna".
"Die Welt" podkreśla, że kilka tygodni temu Fotyga wykazała "równie mało dyplomatycznego wyczucia", gdy próbowała zobowiązać niemieckiego ministra spraw zagranicznych Franka-Waltera Steinmeiera do wyrażenia zgody, aby razem z nią wyszedł z przyjęcia, gdyby przyszła na nie szefowa Niemieckiego Związku Wypędzonych Erika Steinbach. (przy okazji wręczenia arcybiskupowi Alfonsowi Nossolowi Nagrody Polsko-Niemieckiej -PAP).
"Takimi eskapadami prawicowi politycy szkodzą przede wszystkim swemu własnemu krajowi, a także swemu prezydentowi" - stwierdza w konkluzji "Die Welt".
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" ma wrażenie, że Polacy obserwują Niemcy "przez lornetkę przykładaną odwrotną stroną". "To, co normalnie najbardziej rzuca się w oczy, widać jako coś bardzo małego" - czytamy. Gdy obserwatorzy spojrzą na Niemcy bez lornetki, każda drobnostka urasta do rozmiarów "zatrważająco groźnych".
Jako przykład odmiennego podejścia autor wymienia "Pruskie Powiernictwo" - "stowarzyszenie, którego w Niemczech nikt prawie nie zna, a którego przewodniczący (Rudi Pawelka - PAP) stał się w Polsce prawie tak sławny jak kanclerz federalny".
Zdaniem "FAZ" tylko w ten sposób można wytłumaczyć, że "impertynencka satyra" w "Tageszeitung" mogła urosnąć do rozmiarów afery o randze państwowej i doprowadzić do dyplomatycznych zawirowań.
Gazeta nawiązuje do listu ośmiu byłych polskich ministrów spraw zagranicznych i zaznacza, że autorzy listu wskazali na tę "śmiesznostkę" jako na przyczynę odmowy udziału w szczycie Trójkąta Weimarskiego.
"Błędem jest to, że kancelaria prezydenta w Warszawie zrobiła widły z igły, która powinna być poniżej progu dostrzegalności każdego rządu" - czytamy.
"Za tym kryje się jednak poważniejszy problem obecnego kierownictwa - brak obycia w świecie i wykwalifikowanego personelu znającego się na polityce zagranicznej" - konkluduje "FAZ" w komentarzu.
pap, ss