Mówiąc o problemach Ameryki, nie wolno zapominać, że żaden kraj nie działa w próżni. STEPHEN B. SHEPARD, redaktor naczelny "Business Week":
- Wygląda na to, że boom gospodarczy, który obserwowaliśmy w ostatnim pięcioleciu, już się skończył. Dotychczasowe sygnały nie nastrajają optymistycznie. Przyznam, że my, Amerykanie, często zastanawiamy się, jak trwałe będzie spowolnienie wzrostu. W tej chwili jego tempo jest minimalne, choć jeszcze w połowie 2000 r. sięgało 6 proc.
- Wygląda na to, że boom gospodarczy, który obserwowaliśmy w ostatnim pięcioleciu, już się skończył. Dotychczasowe sygnały nie nastrajają optymistycznie. Przyznam, że my, Amerykanie, często zastanawiamy się, jak trwałe będzie spowolnienie wzrostu. W tej chwili jego tempo jest minimalne, choć jeszcze w połowie 2000 r. sięgało 6 proc.
Nie brak prognoz, że zwolnienie machiny gospodarczej może doprowadzić do recesji. By podtrzymać kondycję gospodarki amerykańskiej, Zarząd Rezerwy Federalnej obniżył niedawno stopy procentowe o 0,5 proc. Przypuszczam, że na tym się nie skończy.
Ekipa prezydenta George’a Busha Jr. zapowiedziała ograniczenie z pięciu do czterech liczbę progów podatkowych i obniżenie podatków w każdym przedziale. Nie bez racji uważa się bowiem, że redukcja obciążeń podatkowych byłaby znaczącym bodźcem dla gospodarki. Ciągle otwarta pozostaje też kwestia, jaka ma być skala obniżek podatków. Republikanie opowiadają się za ich radykalnym zmniejszeniem, demokraci popierają zmiany, są jednak za tym, by nie były one gwałtowne.
Umiar zaleca szef banku centralnego Alan Greenspan. Jego zdaniem, z obniżkami należy trochę poczekać, choć będą one raczej nieuniknione. Oszacowano, że gdyby zrealizować propozycje republikanów, w ciągu dziesięciu lat wpływy do budżetu stopniałyby o 1,6 bln USD. Ponadto zwolennicy demokratów twierdzą, że na obniżce podatków skorzystaliby tylko najbogatsi Amerykanie.
Mówiąc o problemach Ameryki, nie wolno zapominać, że w dzisiejszym świecie żaden kraj nie działa w próżni. Takie są konsekwencje procesu globalizacji, w którym Amerykanie odgrywają najważniejszą rolę. Dlatego to przede wszystkim oni długo jeszcze narażeni będą na protesty i ataki antyglobalistów. Przeciwnicy zarzucają nam, że lansując i forsując globalizację, pragniemy narzucić innym swój "najlepszy" system gospodarczy, wartości kulturowe oraz naszą wersję demokracji i wolnego rynku. To nieprawda, ale tego przekonania nie uda się szybko wykorzenić.
Podczas mojej wizyty w Polsce mogłem się przekonać, że wasz kraj zasadnie jest wskazywany jako przykład udanej transformacji ekonomicznej. To jest imponujące, jak wielkie nastąpiły u was przemiany. Byłem zbudowany rozmiarami i charakterem zmian. Udało się je przeprowadzić, mimo że przez dziesięciolecia zmuszano ludzi do postępowania wbrew naturze. To świadczy o elastyczności, innowacyjności i cierpliwości Polaków. Wiadomo przecież, że dogłębne zmiany, przejście od własności państwowej do prywatnej, powodują problemy, a nawet ból. Ludzie płacą coś w rodzaju podatku od zmian.
Rozmawiałem z wybitnymi przedstawicielami polskich środowisk politycznych, mediów i biznesu. Rozmówcy posługiwali się językiem pragmatyki i konkretu, robili wrażenie niesłychanie dynamicznych i pełnych pomysłów. Nie wydaje się, aby mając tak przedsiębiorczych, rozumiejących świat obywateli, Polska mogła zmarnować trud włożony w reformy.
Ekipa prezydenta George’a Busha Jr. zapowiedziała ograniczenie z pięciu do czterech liczbę progów podatkowych i obniżenie podatków w każdym przedziale. Nie bez racji uważa się bowiem, że redukcja obciążeń podatkowych byłaby znaczącym bodźcem dla gospodarki. Ciągle otwarta pozostaje też kwestia, jaka ma być skala obniżek podatków. Republikanie opowiadają się za ich radykalnym zmniejszeniem, demokraci popierają zmiany, są jednak za tym, by nie były one gwałtowne.
Umiar zaleca szef banku centralnego Alan Greenspan. Jego zdaniem, z obniżkami należy trochę poczekać, choć będą one raczej nieuniknione. Oszacowano, że gdyby zrealizować propozycje republikanów, w ciągu dziesięciu lat wpływy do budżetu stopniałyby o 1,6 bln USD. Ponadto zwolennicy demokratów twierdzą, że na obniżce podatków skorzystaliby tylko najbogatsi Amerykanie.
Mówiąc o problemach Ameryki, nie wolno zapominać, że w dzisiejszym świecie żaden kraj nie działa w próżni. Takie są konsekwencje procesu globalizacji, w którym Amerykanie odgrywają najważniejszą rolę. Dlatego to przede wszystkim oni długo jeszcze narażeni będą na protesty i ataki antyglobalistów. Przeciwnicy zarzucają nam, że lansując i forsując globalizację, pragniemy narzucić innym swój "najlepszy" system gospodarczy, wartości kulturowe oraz naszą wersję demokracji i wolnego rynku. To nieprawda, ale tego przekonania nie uda się szybko wykorzenić.
Podczas mojej wizyty w Polsce mogłem się przekonać, że wasz kraj zasadnie jest wskazywany jako przykład udanej transformacji ekonomicznej. To jest imponujące, jak wielkie nastąpiły u was przemiany. Byłem zbudowany rozmiarami i charakterem zmian. Udało się je przeprowadzić, mimo że przez dziesięciolecia zmuszano ludzi do postępowania wbrew naturze. To świadczy o elastyczności, innowacyjności i cierpliwości Polaków. Wiadomo przecież, że dogłębne zmiany, przejście od własności państwowej do prywatnej, powodują problemy, a nawet ból. Ludzie płacą coś w rodzaju podatku od zmian.
Rozmawiałem z wybitnymi przedstawicielami polskich środowisk politycznych, mediów i biznesu. Rozmówcy posługiwali się językiem pragmatyki i konkretu, robili wrażenie niesłychanie dynamicznych i pełnych pomysłów. Nie wydaje się, aby mając tak przedsiębiorczych, rozumiejących świat obywateli, Polska mogła zmarnować trud włożony w reformy.
Więcej możesz przeczytać w 7/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.