Maria Graczyk: - Czyżby prezydent Putin rzeczywiście postanowił się rozprawić z oligarchami?
Grigorij Jawliński: - Gdy Putin walczy z oligarchami, jest to jego indywidualna rozgrywka z Bieriezowskim i Gusinskim. To nie walka z oligarchami, lecz zwykła redystrybucja - zabrać jednym, dać innym. Nowymi oligarchami stają się ludzie dawnego systemu, którzy do tej pory nie czerpali większych zysków z polityki. Putin tworzy własny krąg powiązań.
- Borys Jelcyn i jego "rodzina" nie mają już wpływu na Kreml?
- Nadal utrzymują poprawne stosunki i wzajemnie się popierają. System rosyjski to "sterowana demokracja". Elita może doprowadzić do władzy tego, kogo zechce, bo ma pieniądze i środki masowego przekazu. Na razie jest to kontynuacja reżimu Jelcyna. Nastąpiła zmiana władzy wewnątrz "korporacji". Poza tym Putin opiera się na trzech grupach: KGB, wojskowych i oligarchii. Rządzi, dzieląc. Dlaczego dobrał się właśnie do Bieriezowskiego? To logiczne - w pierwszej kolejności usuwa się tego, kto pomagał. To istne Bizancjum!
- Wykorzystując zwiększone zyski z eksportu ropy naftowej, prezydent podniósł emerytury, ograniczył wydatki państwa...
- Putin wykorzystuje dodatkowe fundusze, ale to nie jest rozwiązanie instytucjonalne, lecz populistyczny gest. Wzrost gospodarczy nie potrwa długo. Aby ta tendencja się umocniła, Rosja musiałaby rozwiązać wiele poważnych problemów. Trzeba ukrócić administracyjne i kryminalne naciski na biznes, ustanowić kontrolę nad zasobami naturalnymi.
- Wskaźnik popularności Putina cały czas utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie.
- To rezultat wiązanej z Putinem nadziei. W naszym kraju urząd prezydenta przez dziesięć lat sprawował członek Biura Politycznego, wszystkich ośmiu premierów było członkami Komitetu Centralnego KPZR. Wyjątkiem był komsomolec Kirijenko, ale jego rządy zakończyły się kryzysem. Przez dziesięć lat Rosjanie doczekali się dwóch wojen, dwóch kryzysów, hiperinflacji, początku wojny domowej w 1993 r., biedy i korupcji. Teraz mają nadzieję, że coś może się nareszcie zmieni. Aby zrozumieć to, co się dzieje w Rosji, trzeba jednak pamiętać, że nadal staramy się rozwiązywać nowe problemy starymi metodami.
- Putin grozi, że Rosja nie będzie spłacać długów. Potem świat dowiaduje się, że być może w Kaliningradzie umieszczono broń nuklearną. Jak należy odczytywać te sygnały?
- Putin sprawdza, jak daleko może się posunąć. W końcu sporo udało się z Zachodem wytargować, więc próbuje dalej. Nasze przywództwo jest nieprzewidywalne. Wszystko jest możliwe. Bądźcie na wszystko przygotowani! Gdy niedawno zatwierdzono stary hymn, w Moskwie odkurzono radziecki żart: Obcokrajowiec poszedł na spacer po Moskwie, wpadł do dziury i złamał nogę. Gdy zaczął narzekać, że nie postawiono tam żadnego ostrzeżenia, usłyszał: "Przyleciałeś na lotnisko Szeremietiewo? Widziałeś flagę? To znaczy, że cię uprzedzili".
- Czego można się spodziewać po Putinie - liberalizacji gospodarki czy może powrotu państwa policyjnego?
- Prawdopodobne jest jedno i drugie. Na razie nie ma opozycji, Jabłoko dopiero stopniowo się nią staje. Putin też się zmieni, gdy poczuje, że traci poparcie społeczeństwa. Gra toczy się o wysoką stawkę. Czeka nas długi i trudny proces odradzania się Rosji. Nie tyle należy więc Rosję krytykować, ile znajdować siły i ludzi wartych poparcia. Dotychczas świat widział u nas wszystko albo w różowych, albo w czarnych kolorach. Przez ostatnie dziesięć lat okazało się, że tworzenie kapitalizmu w kraju, gdzie nie ma społeczeństwa obywatelskiego, niezawisłych sądów, związków zawodowych ani silnych partii, oznacza, iż zamiast wolnego rynku pojawia się dziki zwierz - korupcja. Oligarchowie nie wzięli się znikąd. Zdobytych pieniędzy nie trzymają w kieszeni, rosyjskim banku czy u Saddama Husajna, lecz w Nowym Jorku, Londynie, Zurychu. Jest więc to swoiste joint venture. Jeśli Zachód chce, byśmy wprowadzali porządek, trzeba się do tego zabrać z obu stron. W przeciwnym razie nigdy nie wyjdziemy z kryzysu.
- Na forum w Davos zniechęcał pan biznesmenów, mówiąc, że inwestycyjny klimat w Rosji jest "polarny".
- Inwestycje w Rosji to safari - można stracić miliony lub zarobić miliardy. Ale kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Optymista w Rosji załamie się przy pierwszej porażce, a ta na pewno nastąpi. Pesymista natomiast będzie sparaliżowany strachem od momentu przekroczenia naszej granicy. W Rosji potrzeba woli działania, ale przy zachowaniu sporej dozy zdrowego sceptycyzmu.
Więcej możesz przeczytać w 8/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.