Sąd Rejonowy w Katowicach aresztował na trzy miesiące podejrzanego o współpracę z mafią paliwową detektywa i byłego posła Samoobrony Krzysztofa Rutkowskiego.
Wiceprezes sądu Joanna Sienkiewicz-Bitka poinformowała dziennikarzy o tej decyzji w katowickim szpitalu MSWiA. Przewieziono tam Rutkowskiego po tym, gdy zasłabł na sali sądowej podczas posiedzenia w sprawie jego aresztowania. Podejrzany wciąż przebywa w szpitalu.
Zgodnie z decyzją sądu, Rutkowski będzie aresztowany do 22 października. To, jak długo pozostanie w szpitalu, będzie zależało od wyników badań. Do tego czasu będzie pilnowany przez funkcjonariuszy ABW.
Wydając postanowienie o aresztowaniu Rutkowskiego, sąd podzielił argumenty prokuratury, która uzasadniła wniosek o aresztowanie surową karą, grożącą podejrzanemu i obawą, że mógłby utrudniać śledztwo.
Decyzja w sprawie aresztu dla Rutkowskiego miała zapaść około południa. Krótko po rozpoczęciu odbywającego się za zamkniętymi drzwiami posiedzenia podejrzany zasłabł. Reporterzy dowiedzieli się o tym od pracowników sądu, którzy wnosili do sali m.in. wodę i wentylator. Po przyjeździe karetki pogotowia ratunkowego lekarz zdecydował, że podejrzanego trzeba zabrać na badania.
Przed zasłabnięciem Rutkowskiego sąd nie zdążył odczytać sentencji postanowienia o areszcie. Tymczasem 24-godzinny termin, w którym miała zapaść decyzja, upływał we wtorek ok. godz. 16. Dlatego skład sędziowski podjechał do szpitala MSWiA, aby tam kontynuować posiedzenie.
"Po przeprowadzeniu badań i odebraniu opinii od lekarzy uzyskaliśmy informację, że podejrzany może uczestniczyć w dalszym ciągu posiedzenia (...) Już w warunkach szpitalnych trwało procedowanie sądu i sąd ogłosił swoje postanowienie" - oświadczyła wiceprezes Sienkiewicz-Bitka.
Dyrektor naczelny placówki Henryk Szczerba poinformował dziennikarzy, że "pod względem internistycznym i neurologicznym nie było przeciwwskazań do uczestnictwa podejrzanego w posiedzeniu sądu", ale zaznaczył, że w dalszym ciągu konieczne jest pozostawienie pacjenta w szpitalu MSWIA i przeprowadzenie dalszej diagnostyki.
Rutkowski został zatrzymany w nocy z soboty na niedzielę przez ABW. Jest podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy, powoływanie się w zamian za korzyści majątkowe na wpływy w instytucjach państwowych i poświadczanie nieprawdy.
Zatrzymanie i aresztowanie Rutkowskiego ma związek z prowadzonym od 2002 r. śledztwem w sprawie śląskiego barona paliwowego Henryka M. To aresztowany od kilku lat właściciel firmy paliwowej z Siemianowic Śląskich, podejrzany o pranie brudnych pieniędzy i przestępstwa, które naraziły Skarb Państwa na straty sięgające setek milionów złotych. Zdaniem prokuratury, współdziałając z M., Rutkowski naraził państwo na stratę 3 mln zł.
Według ABW i prokuratury, zgromadzony materiał dowodowy uzasadnia podejrzenie, że detektyw pomógł Henrykowi M. w "wypraniu" pieniędzy pochodzących z przestępstw paliwowych. Miał zgłosić w urzędzie skarbowym przyjęcie od niego fikcyjnej pożyczki w wysokości 500 tys. zł. Powołując się na wpływy w Sejmie i organach ścigania Rutkowski miał też zapewniać Henryka M., że uniknie on odpowiedzialności karnej. Po zatrzymaniu "barona" miał zaś obiecywać mu załatwienie wyjścia za kaucją i odpowiadanie z wolnej stopy.
Z ustaleń śledztwa wynika, że aby zalegalizować zapłatę za te przysługi Rutkowski wystawił w ramach kierowanych przez siebie firm faktury VAT na łączną kwotę ponad 2,5 mln zł za fikcyjne konsultacje i doradztwo na rzecz firmy Em-Trans, której współwłaścicielem był Henryk M.
Jak po niedzielnym przesłuchaniu informował obrońca Rutkowskiego, detektyw złożył obszerne wyjaśnienia, nie przyznał się też do stawianych mu zarzutów. W niewinność Rutkowskiego wierzą pracownicy jego biura detektywistycznego, którzy w poniedziałek wystosowali oświadczenie w tej sprawie.
Według szacunków podawanych przez ABW, działalność Henryka M. i współpracujących z nim ludzi w latach 1999-2003 naraziła Skarb Państwa na straty w wysokości ok. 430 mln zł. Chodzi o zobowiązania w zakresie podatku akcyzowego, VAT oraz odsetek. W sprawie podejrzanych jest 36 osób, 10 z nich zostało aresztowanych. Na poczet przyszłych kar zabezpieczono u podejrzanych 54 mln zł.
Według śledczych, w przestępczy proceder zaangażowani byli inspektorzy Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach oraz osoby reprezentujące środowiska polityczne i prawnicze, którym przedstawiono zarzuty między innymi przyjęcia korzyści majątkowej oraz prania brudnych pieniędzy.
W ramach śledztwa ABW zatrzymano m.in. kierowniczkę katowickiego Urzędu Kontroli Skarbowej Mariolę B., która miała przyjmować łapówki od Henryka M. w zamian za uprzedzanie go o planowanych kontrolach skarbowych. W grupie podejrzanych w tej sprawie osób jest także mecenas Andrzej D., do czasu zatrzymania związany z Samoobroną, któremu na początku ub. roku prokuratura zarzuciła pranie brudnych pieniędzy pochodzących z przestępstw paliwowych na kwotę ponad 73 mln zł. D. jest zawieszony w czynnościach zawodowych od 13 stycznia ubiegłego roku.
Wątek korupcyjny sprawy Henryka M. prowadzi prokuratura w Gliwicach. Na jej polecenie w maju tego roku ABW zatrzymała znanego katowickiego adwokata Romana M. Miał on - powołując się na wpływy w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach - usiłować wyłudzić od Henryka M. 2 mln złotych, obiecując w zamian pomoc w uchyleniu aresztu. Miał też nakłaniać Henryka M. do składania fałszywych zeznań. Także Roman M. krótko po przedstawieniu mu zarzutów został zawieszony w wykonywaniu czynności zawodowych adwokata.
Wcześniej na polecenie gliwickiej prokuratury zatrzymano trzy osoby, m.in. radcę prawnego z Warszawy oraz byłą urzędniczkę Ministerstwa Finansów. Postawiono im zarzuty płatnej protekcji i nakłaniania świadka do fałszywych zeznań.
Rutkowski jest podejrzanym w dwóch innych prowadzonych na Śląsku śledztwach. W marcu bytomska prokuratura zarzuciła mu, że w ubiegłym roku w tym mieście bezprawnie pozbawił wolności trzy osoby i złamał przepisy ustawy usługach detektywistycznych. Z kolei - zdaniem prokuratury w Rybniku - bezprawna była też akcja ludzi Rutkowskiego w szkole w Książnicach. Także w tej sprawie detektyw usłyszał zarzuty.
W rozmowach z dziennikarzami Rutkowski mówił, że jest szykanowany przez organy ścigania na Śląsku, a jego kłopoty są konsekwencją jego działań "ośmieszających" prokuraturę i policję, które nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa obywatelom.
Krzysztof Rutkowski zasłynął wieloma spektakularnymi akcjami, przeprowadzanymi nie tylko w Polsce; często w światłach kamer. Często zarzucano mu działania na granicy prawa, a nawet jego przekraczanie.
Np. we wrześniu 2002 roku posługując się paszportem dyplomatycznym detektyw zatrzymał w czeskim Cieszynie Polaka Dawida S., podejrzanego o udział w zabójstwie notariuszki z Oświęcimia. Czeskie MSZ zaprotestowało przeciwko działaniom Rutkowskiego uważając, że naruszył on międzynarodowe zasady stosowane w takich sytuacjach i m.in. nie zawiadomił czeskiej policji.
Wśród najgłośniejszych akcji Rutkowskiego wymieniane jest też zatrzymanie w marcu tego roku dwóch mężczyzn podejrzewanych o szantażowanie piosenkarki Edyty Górniak. Na początku ubiegłego roku Rutkowski zatrzymał świadka koronnego w sprawie prowadzonej przez katowicką prokuraturę. Mężczyzna próbował wymusić 100 tys. dolarów od rodzin, których bliscy zostali aresztowani na podstawie jego zeznań.
pap, em, ab
Zgodnie z decyzją sądu, Rutkowski będzie aresztowany do 22 października. To, jak długo pozostanie w szpitalu, będzie zależało od wyników badań. Do tego czasu będzie pilnowany przez funkcjonariuszy ABW.
Wydając postanowienie o aresztowaniu Rutkowskiego, sąd podzielił argumenty prokuratury, która uzasadniła wniosek o aresztowanie surową karą, grożącą podejrzanemu i obawą, że mógłby utrudniać śledztwo.
Decyzja w sprawie aresztu dla Rutkowskiego miała zapaść około południa. Krótko po rozpoczęciu odbywającego się za zamkniętymi drzwiami posiedzenia podejrzany zasłabł. Reporterzy dowiedzieli się o tym od pracowników sądu, którzy wnosili do sali m.in. wodę i wentylator. Po przyjeździe karetki pogotowia ratunkowego lekarz zdecydował, że podejrzanego trzeba zabrać na badania.
Przed zasłabnięciem Rutkowskiego sąd nie zdążył odczytać sentencji postanowienia o areszcie. Tymczasem 24-godzinny termin, w którym miała zapaść decyzja, upływał we wtorek ok. godz. 16. Dlatego skład sędziowski podjechał do szpitala MSWiA, aby tam kontynuować posiedzenie.
"Po przeprowadzeniu badań i odebraniu opinii od lekarzy uzyskaliśmy informację, że podejrzany może uczestniczyć w dalszym ciągu posiedzenia (...) Już w warunkach szpitalnych trwało procedowanie sądu i sąd ogłosił swoje postanowienie" - oświadczyła wiceprezes Sienkiewicz-Bitka.
Dyrektor naczelny placówki Henryk Szczerba poinformował dziennikarzy, że "pod względem internistycznym i neurologicznym nie było przeciwwskazań do uczestnictwa podejrzanego w posiedzeniu sądu", ale zaznaczył, że w dalszym ciągu konieczne jest pozostawienie pacjenta w szpitalu MSWIA i przeprowadzenie dalszej diagnostyki.
Rutkowski został zatrzymany w nocy z soboty na niedzielę przez ABW. Jest podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy, powoływanie się w zamian za korzyści majątkowe na wpływy w instytucjach państwowych i poświadczanie nieprawdy.
Zatrzymanie i aresztowanie Rutkowskiego ma związek z prowadzonym od 2002 r. śledztwem w sprawie śląskiego barona paliwowego Henryka M. To aresztowany od kilku lat właściciel firmy paliwowej z Siemianowic Śląskich, podejrzany o pranie brudnych pieniędzy i przestępstwa, które naraziły Skarb Państwa na straty sięgające setek milionów złotych. Zdaniem prokuratury, współdziałając z M., Rutkowski naraził państwo na stratę 3 mln zł.
Według ABW i prokuratury, zgromadzony materiał dowodowy uzasadnia podejrzenie, że detektyw pomógł Henrykowi M. w "wypraniu" pieniędzy pochodzących z przestępstw paliwowych. Miał zgłosić w urzędzie skarbowym przyjęcie od niego fikcyjnej pożyczki w wysokości 500 tys. zł. Powołując się na wpływy w Sejmie i organach ścigania Rutkowski miał też zapewniać Henryka M., że uniknie on odpowiedzialności karnej. Po zatrzymaniu "barona" miał zaś obiecywać mu załatwienie wyjścia za kaucją i odpowiadanie z wolnej stopy.
Z ustaleń śledztwa wynika, że aby zalegalizować zapłatę za te przysługi Rutkowski wystawił w ramach kierowanych przez siebie firm faktury VAT na łączną kwotę ponad 2,5 mln zł za fikcyjne konsultacje i doradztwo na rzecz firmy Em-Trans, której współwłaścicielem był Henryk M.
Jak po niedzielnym przesłuchaniu informował obrońca Rutkowskiego, detektyw złożył obszerne wyjaśnienia, nie przyznał się też do stawianych mu zarzutów. W niewinność Rutkowskiego wierzą pracownicy jego biura detektywistycznego, którzy w poniedziałek wystosowali oświadczenie w tej sprawie.
Według szacunków podawanych przez ABW, działalność Henryka M. i współpracujących z nim ludzi w latach 1999-2003 naraziła Skarb Państwa na straty w wysokości ok. 430 mln zł. Chodzi o zobowiązania w zakresie podatku akcyzowego, VAT oraz odsetek. W sprawie podejrzanych jest 36 osób, 10 z nich zostało aresztowanych. Na poczet przyszłych kar zabezpieczono u podejrzanych 54 mln zł.
Według śledczych, w przestępczy proceder zaangażowani byli inspektorzy Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach oraz osoby reprezentujące środowiska polityczne i prawnicze, którym przedstawiono zarzuty między innymi przyjęcia korzyści majątkowej oraz prania brudnych pieniędzy.
W ramach śledztwa ABW zatrzymano m.in. kierowniczkę katowickiego Urzędu Kontroli Skarbowej Mariolę B., która miała przyjmować łapówki od Henryka M. w zamian za uprzedzanie go o planowanych kontrolach skarbowych. W grupie podejrzanych w tej sprawie osób jest także mecenas Andrzej D., do czasu zatrzymania związany z Samoobroną, któremu na początku ub. roku prokuratura zarzuciła pranie brudnych pieniędzy pochodzących z przestępstw paliwowych na kwotę ponad 73 mln zł. D. jest zawieszony w czynnościach zawodowych od 13 stycznia ubiegłego roku.
Wątek korupcyjny sprawy Henryka M. prowadzi prokuratura w Gliwicach. Na jej polecenie w maju tego roku ABW zatrzymała znanego katowickiego adwokata Romana M. Miał on - powołując się na wpływy w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach - usiłować wyłudzić od Henryka M. 2 mln złotych, obiecując w zamian pomoc w uchyleniu aresztu. Miał też nakłaniać Henryka M. do składania fałszywych zeznań. Także Roman M. krótko po przedstawieniu mu zarzutów został zawieszony w wykonywaniu czynności zawodowych adwokata.
Wcześniej na polecenie gliwickiej prokuratury zatrzymano trzy osoby, m.in. radcę prawnego z Warszawy oraz byłą urzędniczkę Ministerstwa Finansów. Postawiono im zarzuty płatnej protekcji i nakłaniania świadka do fałszywych zeznań.
Rutkowski jest podejrzanym w dwóch innych prowadzonych na Śląsku śledztwach. W marcu bytomska prokuratura zarzuciła mu, że w ubiegłym roku w tym mieście bezprawnie pozbawił wolności trzy osoby i złamał przepisy ustawy usługach detektywistycznych. Z kolei - zdaniem prokuratury w Rybniku - bezprawna była też akcja ludzi Rutkowskiego w szkole w Książnicach. Także w tej sprawie detektyw usłyszał zarzuty.
W rozmowach z dziennikarzami Rutkowski mówił, że jest szykanowany przez organy ścigania na Śląsku, a jego kłopoty są konsekwencją jego działań "ośmieszających" prokuraturę i policję, które nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa obywatelom.
Krzysztof Rutkowski zasłynął wieloma spektakularnymi akcjami, przeprowadzanymi nie tylko w Polsce; często w światłach kamer. Często zarzucano mu działania na granicy prawa, a nawet jego przekraczanie.
Np. we wrześniu 2002 roku posługując się paszportem dyplomatycznym detektyw zatrzymał w czeskim Cieszynie Polaka Dawida S., podejrzanego o udział w zabójstwie notariuszki z Oświęcimia. Czeskie MSZ zaprotestowało przeciwko działaniom Rutkowskiego uważając, że naruszył on międzynarodowe zasady stosowane w takich sytuacjach i m.in. nie zawiadomił czeskiej policji.
Wśród najgłośniejszych akcji Rutkowskiego wymieniane jest też zatrzymanie w marcu tego roku dwóch mężczyzn podejrzewanych o szantażowanie piosenkarki Edyty Górniak. Na początku ubiegłego roku Rutkowski zatrzymał świadka koronnego w sprawie prowadzonej przez katowicką prokuraturę. Mężczyzna próbował wymusić 100 tys. dolarów od rodzin, których bliscy zostali aresztowani na podstawie jego zeznań.
pap, em, ab