"Kompletnymi bzdurami" ks. prałat Henryk Jankowski określił sobotnią publikację "Życia Warszawy" o tym, że kontakt operacyjny SB "Delegat" był wcześniej agentem bezpieki o pseudonimie Libella.
"ŻW" podało, że odpowiedź na pytanie, kim był "Delegat"? może się znajdować w teczce agenta o pseudonimie "Libella". Właśnie ten człowiek miał zostać przerejestrowany na przełomie 1980 i 1981 r. na KO "Delegata". Według "ŻW", w IPN zachowały się materiały dotyczące "Libelli". Kilka lat temu o tym agencie pisał antyklerykalny tygodnik "Fakty i Mity" twierdząc, że tym współpracownikiem SB był ks. Henryk Jankowski.
"To kompletne bzdury. Nie byłem żadnym +Libellą+. Mógłbym nim być gdybym ponownie został ochrzczony. Coś niesamowitego, jak można takie rzeczy wypisywać" - powiedział w sobotę PAP b. proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku.
Z dokumentów IPN, na które powołuje się sobotnie "ŻW" wynika, że w 1982 r. gen. Wojciech Jaruzelski chciał wytoczyć pokazowy proces człowiekowi, który figurował w aktach bezpieki jako "Delegat". Akta te dowodzą, że "Delegat" był osobą duchowną. Proces miał udowodnić, że część kleru "przyjmuje postawę antypaństwową". Pomysłowi ostro sprzeciwiło się kierownictwo gdańskiej SB, które uznało "Delegata" za zbyt cenną dla siebie osobę.
Jaruzelski powiedział w sobotę PAP, że nie pamięta by "Delegatowi" chciano wytoczyć w 1982 r. pokazowy proces. Podkreślił też, że nie interesował się tajnymi współpracownikami SB i pseudonim "Delegat" nic mu nie mówi.
Przed tygodniem "Rzeczpospolita" w artykule pt. "Kontakt operacyjny +Delegat+" ujawniła, że SB otrzymywała informacje od ludzi, którzy mieli bezpośredni dostęp do najwyższych hierarchów polskiego Kościoła, Lecha Wałęsy. Jednym z nich był "Delegat". W styczniu 1981 r. w Watykanie Jan Paweł II przyjął na audiencji delegację NSZZ "Solidarność" z Wałęsą na czele. Kilka dni po powrocie delegacji MSW dysponowało szczegółowym raportem od "Delegata". Agent ten starał się też wpływać na wybór przewodniczącego "Solidarności" podczas zjazdu Związku we wrześniu i październiku 1981 roku.
pap, ss
"To kompletne bzdury. Nie byłem żadnym +Libellą+. Mógłbym nim być gdybym ponownie został ochrzczony. Coś niesamowitego, jak można takie rzeczy wypisywać" - powiedział w sobotę PAP b. proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku.
Z dokumentów IPN, na które powołuje się sobotnie "ŻW" wynika, że w 1982 r. gen. Wojciech Jaruzelski chciał wytoczyć pokazowy proces człowiekowi, który figurował w aktach bezpieki jako "Delegat". Akta te dowodzą, że "Delegat" był osobą duchowną. Proces miał udowodnić, że część kleru "przyjmuje postawę antypaństwową". Pomysłowi ostro sprzeciwiło się kierownictwo gdańskiej SB, które uznało "Delegata" za zbyt cenną dla siebie osobę.
Jaruzelski powiedział w sobotę PAP, że nie pamięta by "Delegatowi" chciano wytoczyć w 1982 r. pokazowy proces. Podkreślił też, że nie interesował się tajnymi współpracownikami SB i pseudonim "Delegat" nic mu nie mówi.
Przed tygodniem "Rzeczpospolita" w artykule pt. "Kontakt operacyjny +Delegat+" ujawniła, że SB otrzymywała informacje od ludzi, którzy mieli bezpośredni dostęp do najwyższych hierarchów polskiego Kościoła, Lecha Wałęsy. Jednym z nich był "Delegat". W styczniu 1981 r. w Watykanie Jan Paweł II przyjął na audiencji delegację NSZZ "Solidarność" z Wałęsą na czele. Kilka dni po powrocie delegacji MSW dysponowało szczegółowym raportem od "Delegata". Agent ten starał się też wpływać na wybór przewodniczącego "Solidarności" podczas zjazdu Związku we wrześniu i październiku 1981 roku.
pap, ss