Po ciężkiej nocy spędzonej na ławce na Polu Mokotowskim w Warszawie przyszło wczoraj posłowi Bogusławowi Sobczakowi z LPR prowadzić konferencję prasową na temat zaostrzenia kar za sprzedaż alkoholu nieletnim. Nad ranem wyraźnie wstawionego posła LPR obudzili policjanci - pisze "Superexpress" w artykule "Walczy z alkoholizmem a sam chleje". Z ustaleń dziennika wynika, że po burzliwej nocy w warszawskich klubach poseł Sobczak (27 l.) zaniemógł i nie dojechał do domu. Po szóstej rano do leżącego na ławce w parku mężczyzny podeszło dwóch funkcjonariuszy oddziałów prewencji Komendy Stołecznej Policji. - Mężczyzna spał. Najpierw funkcjonariusze próbowali go obudzić, ale się nie dało. Potem poruszyli go za ramię i dopiero się ocknął - opowiada oficer z Komendy Stołecznej. - Funkcjonariusze zapytali, czy się źle czuje. Był nieświeży i czuć było od niego alkohol. Poprosili o dokumenty. Wówczas mężczyzna wyciągnął legitymację poselską. Policjanci obejrzeli i zapytali, czy czasem nie odwieźć go do domu. Podziękował i powiedział, że zamówi sobie taksówkę. Nie stawiał oporu, nie kłócił się. Poseł zapewnia, że nie spał na ławce, tylko zmęczył się podczas uprawiania joggingu i położył się na chwilę na ławce. Wtedy ta wścibska policja od razu przystąpiła do kontroli. Funkcjonariusze jednak nie pamiętają, by poseł był w dresie i w adidasach. A poza tym z joggingu wracał do domu taksówką? Z pewnością kiedy poseł Sobczak przyjechał do domu, nie poszedł spać. Musiał się przygotować do planowanej na południe konferencji prasowej swojej partii. Grał w niej zresztą główną rolę.
Walczy z alkoholizmem a sam chleje
Dodano: / Zmieniono: