Zarówno Agencja Antydopingowa USA (USADA) jak i Amerykański Komitet Olimpijski nie odnieśli się do sprawy Jones. Także rzecznik Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) odmówił komentarza do czasu, kiedy nie będzie znany wynik badania próbki B.
Również zawodniczka nie chciała nic mówić dziennikarzom. Jedynie jej przedstawiciel Rich Nichols powiedział agencji Reuters, że "Jones była wielokrotnie badana i zawsze była czysta. Ona nigdy nie stosowała niedozwolonych środków, i teraz, i wcześniej".
Wykryta - według mediów - u sławnej lekkoatletki erytropoetyna (EPO), to środek zwiększający dopływ tlenu do krwi, przez co mięśnie są zdolne do zwiększonego wysiłku.
Była mistrzyni świata, pięciokrotna medalistka igrzysk w Sydney (trzy złote: 100, 200, 4x400 m, dwa brązowe: 4x100 m i w skoku w dal) już w połowie czerwca 2005 roku zakończyła sezon. Zdecydowała się na to, ponieważ jej nazwisko pojawiło się w głośnej aferze laboratorium Balco, dostarczającego sportowcom środki dopingowe. Po jedenastomiesięcznej przerwie wróciła na bieżnię w połowie maja.
Jednak nie wszyscy organizatorzy zawodów chcieli widzieć u siebie Jones. Nie otrzymała ona zaproszenia na kilka prestiżowych mityngów, w tym na finał Złotej Ligi do Berlina.
W tym roku amerykańskim sportem wstrząsnęło już kilka dopingowych skandali. Największe związane są ze zwycięzcą kolarskiego wyścigu Tour de France - Floydem Landisem oraz mistrzem olimpijskim i świata w biegu na 100 m - Justinem Gatlinem, którego szkoleniowcem jest Trevor Graham.
Graham, który był także trenerem Marion Jones, łączony jest ze sprawami co najmniej sześciu zawodników, ukaranych za doping.
pap, ss