Świat oczekuje, że Alan Greenspan znów przyczyni się do ożywienia amerykańskiej gospodarki . Na jednym z ubiegłorocznych przyjęć zapytano Hillary Clinton, jak czuje się żona najpotężniejszego człowieka świata. Jej odpowiedź była krótka: "Zapytajmy Andreę Mitchell".
Ta telewizyjna dziennikarka jest partnerką życiową Alana Greenspana, prezesa Zarządu Rezerw Federalnych (zwanego Fed).
Ta telewizyjna dziennikarka jest partnerką życiową Alana Greenspana, prezesa Zarządu Rezerw Federalnych (zwanego Fed).
Obecnie, gdy Ameryka zwalnia obroty, wszystkie oczy znów kierują się na Greenspana. Czy szef banku centralnego USA zdoła naoliwić mechanizm?
Greenspan uchodzi za współautora najdłuższego w powojennej historii USA wzrostu gospodarczego. Choć jako szef "banku banków" dysponuje jedynie kilkoma instrumentami finansowymi, magia Greenspana trwa. U steru amerykańskiej gospodarki pozostaje już czternaście lat nie tylko dzięki wiedzy ekonomicznej, ale także politycznej przebiegłości. Bob Woodward, dziennikarz "The Washington Post", w książce "Maestro: Zarząd Rezerw Federalnych w epoce Greenspana i amerykański boom" próbuje rozwikłać jego zagadkę. Zdaniem współodkrywcy Watergate, Clinton zawdzięcza wybór na kolejną kadencję w 1996 r. właśnie Greenspanowi. Szef Fed był przez wielu Amerykanów postrzegany jako gwarant ożywienia gospodarczego, choć zdają sobie sprawę, że tak naprawdę konsumuje on efekty strategicznych decyzji gospodarczych podejmowanych przez innych, choćby przez prezydenta Ronalda Reagana, a potem Billa Clintona.
Posępnego szefa banku centralnego Woodward nazywa "maestro", gdyż swoją instytucję prowadzi niczym dyrygent, uważnie słuchając wszystkich głosów. 74-letni Greenspan jest mistrzem zbierania informacji. Dzięki licznym kontaktom towarzyskim i służbowym czasami wbrew komputerowym modelom symulacyjnym tworzy własny obraz sytuacji. Ilość docierających do niego wiadomości jest jednak odwrotnie proporcjonalna do udzielanych wypowiedzi. Ale gdy zdecyduje się zabrać głos, słuchają go we wszystkich zakątkach świata. Nierzadko mówi z przejrzystością wyroczni delfickiej. "Wiem, że sądzicie, iż rozumiecie to, co myślicie, że powiedziałem, ale nie jestem pewien, czy zdajecie sobie sprawę, że to, co do was dotarło, nie jest tym, co myślę" - usłyszeli pewnego razu kongresmani.
Po raz pierwszy objął stanowisko prezesa Zarządu Rezerw Federalnych kilka miesięcy przed krachem na giełdzie w 1987 r. Zdaniem ekspertów, tłumaczy to jego prawie obsesyjną obawę przed wzrostem inflacji, a także prag-nienie zrównoważenia tendencji wzrostowych i recesyjnych w gospodarce. Przysłowiowe jest jego doskonałe rozeznanie w najrozmaitszych dziedzinach ekonomii. Według byłego kongresmana Franka Ikarda, Greenspan jest typem człowieka, który dokładnie wie, ile jest śrub w każdym modelu chevroleta i jaki wpływ na gospodarkę będzie miał brak trzech z nich. Jego decyzje o obniżce stóp procentowych w czasie kryzysów w Meksyku, Azji i Rosji ożywiły rynek kapitałowy. Czy ta sztuka uda mu się ponownie?
George Bush senior utrzymuje, że Greenspan przyczynił się do jego porażki wyborczej w 1992 r. Szef Fed odmówił wtedy starającemu się o kolejną kadencję prezydentowi obniżenia stóp procentowych w celu krótkotrwałego pobudzenia wzrostu gospodarczego. Nic nie wskazuje jednak na to, by te rodzinne resentymenty miały wpływ na politykę George’a Busha juniora. Nowy prezydent zdaje sobie sprawę ze znaczenia harmonijnej współpracy z roztropnym bankierem.
Poza tym mający niemały wpływ na Busha wiceprezydent Dick Cheney jest przyjacielem Greenspana.
Od początku roku szef banku centralnego kilkakrotnie obniżał stopy procentowe. Zdaniem George’a Sorosa, nie jest to wystarczające lekarstwo dla amerykańskiej gospodarki i potrzebne są dalsze kroki, m.in. zmniejszenie podatków. - Greenspan sam cudu nie osiągnie. Ale jak rzadko kto wyczuwa moment wkroczenia do akcji. Niewykluczone, że zdecyduje się na kolejne obniżki. Trafność decyzji dotyczących zmiany stóp procentowych można jednak ocenić najwcześniej po pół roku - podkreśla Hanna Gronkiewicz-Waltz, wiceprezes EBOR. Była prezes NBP zwraca uwagę na niezwykłą skromność i opanowanie głównego bankiera USA oraz jego odpowiedzialność za każde słowo.
Nie wszyscy ekonomiści są zgodni co do oceny stanu amerykańskiej gospodarki. Większość zebranych w tym roku tuzów biznesu w Davos była zdania, że czeka ją miękkie lądowanie. W dużej mierze dzięki zaufaniu, jakie zaskarbił jej (i sobie) szef Fed. "Dopóki mamy Greenspana, możemy być spokojni" - można było usłyszeć w kongresowych kuluarach.
Więcej możesz przeczytać w 10/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.