Zdaniem socjaldemokratycznych deputowanych, swymi wypowiedziami Steinbach "zdyskwalifikowała się" jako partner do rozmów na temat sposobu upamiętnienie przymusowych wysiedleń Niemców, zaś jej projekt Centrum przeciwko Wypędzeniom stał się "ostatecznie nieaktualny".
Biuro prasowe SPD przesłało w czwartek PAP tekst obu oświadczeń.
Weisskirchen, jeden z rzeczników ds. polityki zagranicznej SPD, napisał, że wypowiadając słowa: "Bez Hitlera... nie doszłoby do realizacji tych wszystkich planów wypędzenia Niemców, które już przedtem istniały w Polsce. Hitler otworzył drzwi, którymi weszli inni...." Steinbach ujawniła swoje "prawdziwe polityczne oblicze".
"Erika Steinbach spycha odpowiedzialność za przestępstwa, które nazistowski reżim Hitlera popełnił na własnych rodakach i za które wielu Niemców zapłaciło śmiercią, na ofiary, na Polaków, których państwo zostało zniszczone i których naziści przeznaczyli, obok europejskich Żydów, na zagładę" - czytamy.
Ten wywiad oznacza, że plany Steinbach utworzenia w Berlinie przy wsparciu niemieckiego rządu Centrum przeciwko Wypędzeniom stały się ostatecznie nieaktualne - oświadczył Weisskirchen.
"Całkowicie pozbawione wyczucia i nierzeczowe wypowiedzi sprawiają, że trudno sobie wyobrazić, aby Steinbach mogła zostać włączona do negocjacji jako ich aktywny uczestnik" - napisała rzeczniczka ds. kultury frakcji SPD Griefahn.
"Pani Steinbach godzi się świadomie na wywołanie konfliktu w polityce zagranicznej" - napisała Griefahn. Jej zdaniem, wypowiedzi szefowej wypędzonych (BdV) stanowią "przerażający punkt kulminacyjny" rozwoju wydarzeń, który nie może odpowiadać interesom wypędzonych, jeżeli są oni zainteresowani pojednaniem i dialogiem z krajami sąsiednimi - uważa posłanka SPD.
Koalicja rządowa CDU/CSU i SPD postanowiła w listopadzie, że w Berlinie powstanie "widoczny znak" upamiętniający wypędzenie Niemców. W umowie koalicyjnej zastrzeżono, że realizacja tego projektu nastąpi w duchu pojednania i w porozumieniu z Europejską Siecią Pamięć i Solidarność, do której należy także Polska. Steinbach domaga się istotnego wpływu na ten projekt, którego ostateczny kształt nie jest jeszcze znany.
We wtorkowym wywiadzie dla rozgłośni radiowej Deutschlandfunk Steinbach - odnosząc się do sugestii, że upamiętnienie niemieckich wypędzonych mogłoby odbyć się bez udziału Związku Wypędzonych (BdV), ponieważ jest to "trudne do strawienia" dla Polski - powiedziała: "My też nie pytamy o wszystkie miejsca pamięci budowane w Warszawie. Nie mogę sobie przypomnieć i nic o tym nie wiem, żeby kiedyś proszono Niemcy o udział w upamiętnieniu Powstania Warszawskiego. Też można by spytać: +dlaczego nas nie pytacie, przecież my zniszczyliśmy wtedy Warszawę+. Niemcy miałyby w tym taki sam uprawniony interes. Nie przyszłoby nam jednak nigdy do głowy, żeby postawić takie żądanie".
Jako "skandaliczny" skrytykowała wywiad Steinbach w środę wiceprzewodnicząca klubu parlamentarnego SPD Angelika Schwall- Dueren. "Dokonane przez nią (Steinbach) ironiczne zrównanie realizowanego przez nią Centum przeciwko Wypędzeniom w Berlinie z pomnikiem Powstania Warszawskiego w Warszawie jest potwornością" - uważa posłanka SPD.
Jako osoba deklarująca zainteresowanie szczerym dialogiem z Polską, szefowa BdV powinna wiedzieć, że taką wypowiedzią musi oburzyć do głębi każdego Polaka. "Najwidoczniej dolewa świadomie oliwy do niemiecko-polskiego ognia, aby przeforsować berlińskie centrum" - czytamy w oświadczeniu Schwall-Dueren.
pap, ss