Wicepremier, który rozdał dziennikarkom białe róże, powiedział, że marsz Ligi "być może odbędzie się pod znakiem białej róży". Wyraził przekonanie, że w tym marszu "utonie" grupka zwolenników PO. "Marsz ma przypomnieć, że Polska jest krajem dla zwykłych ludzi. Nie ma bowiem dzisiaj podziału na Polskę liberalną i solidarną" - podkreślił. Poinformował, że podczas marszu ma być przedstawiony program "przyspieszenia". Ma ono dotyczyć - jak wyjaśnił - edukacji, gospodarki, polityki, kwestii związanych z mediami. Przyspieszenie to ma również wyrazić się w konkretnych działaniach w odniesieniu do - jak mówił - "zmiany polityki NBP i wykorzystania rezerw dewizowych zgodnie z wola narodu".
Marsz ma przejść trasą od gmachu Sejmu przed siedzibę NBP. Tam - mówił Giertych - uczestnicy marszu "wyraziliby swój stosunek do polityki ekonomicznej prowadzonej przez Leszka Balcerowicza, jako symbolu obozu Platformy Obywatelskiej, obozu, do którego niestety przyłączył się też Andrzej Lepper i SLD".
Pytany o tworzenie nowej koalicji odparł, że w jego przekonaniu rząd uzyska większość w parlamencie, a stanie się to w najbliższych dniach. "Jeśli nie, to będą wybory parlamentarne. My się ich nie boimy" - dodał. Zaznaczył, że warunkiem uzyskania większości jest to, by PSL weszło do koalicji rządowej. Jeśli nie będzie większości i będzie wniosek o samorozwiązanie Sejmu Liga nie będzie mu się sprzeciwiać - podkreślił.
Zdaniem Giertycha, w interesie Polski jest, aby obecny układ rządowy przetrwał. "Trzeba poczekać parę miesięcy na efekty pracy tego rządu, aby być pewnym, że wynik wyborów da większość, która pozwoli bezpiecznie funkcjonować" - powiedział.
Pytany przez dziennikarzy, jak będzie się czuł w środowisku byłych już parlamentarzystów Samoobrony, którzy opuścili Andrzeja Leppera, powiedział: "gdybym ja dzisiaj ogłosił wspólny rząd - do czego mnie zresztą namawiano - z PO i SLD, daję słowo honoru, że nie miałbym żadnych pretensji do posłów, którzy by wyszli z klubu LPR; to byłoby całkowite złamanie obietnic wyborczych".
Jako niepoważną określił propozycję Samoobrony powołania sejmowej komisji śledczej do zbadania, czy posłowie PiS próbowali przekupywać posłów Samoobrony, by opuścili swój klub. Zaś propozycja zmiany ordynacji wyborczej do parlamentu, która gwarantowałaby zwycięzcy wyborów do Sejmu ponad połowę mandatów jest, zdaniem Giertycha, całkowicie nierealna. Wymagałaby ona zmiany konstytucji - podkreślił. To medialny zabieg ze strony PiS - dodał.
pap, em