Premier Jarosław Kaczyński powiedział we wtorek Andrzejowi Lepperowi twardo: "Dość! Tak się dalej nie da rządzić". "Dziennik" ustalił, że PiS znalazło sposób, jak spacyfikować szefa Samoobrony. Sposób jest prosty. Gdy zerwie koalicję będzie czekać go kara - zakaz kandydowania w wyborach. "Jeżeli Lepper rzeczywiście doprowadzi do skrócenia kadencji Sejmu, wtedy szybko powinniśmy wprowadzić do konstytucji przepis zakazujący osobom skazanym kandydowania do parlamentu" - mówi gazecie poseł PiS zasiadający we władzach partii. Jest zdania, że Sejm przeprowadzi tę zmianę bez problemu, bo jest to propozycja PO. Do tej pory PiS nie chciało jej poprzeć. Teraz gotowe jest zmienić zdanie. A uchwalenie takiej noweli oznacza, że drzwi do parlamentu raz na zawsze zatrzasnęłyby się przed Lepperem, bo on wyroków ma kilka. "Nie może być tak, że zerwanie koalicji ujdzie Lepperowi bezkarnie" - uważa polityk PiS. PiS rozważa też inną zemstę: rozbicie Samoobrony. Jeżeli koalicja z Lepperem upadnie, wtedy partia Kaczyńskiego będzie chciała wyciągnąć z klubu byłego premiera kilkunastu posłów. A do nowego rządu zostałoby doproszone PSL. Wspólnie z LPR udałoby się uzbierać wymagana większość. Ale wygląda na to, że nie będzie potrzeby wprowadzania w życie scenariuszy odwetowych. Samoobrona najwyraźniej wystraszyła się ostrego tonu premiera. Według polityków PiS groźba rozpadu koalicji została zażegnana. Po rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim szef Samoobrony wycofał się z gróźb. Oświadczył, że zgadza się z prezesem PiS, że w takiej kłótni pracować nie można. Ale, zapewnił, jest wola dogadania się - czytamy w tekście "Kaczyński trzyma Leppera mocno w garści".
Kaczyński trzyma Leppera mocno w garści
Dodano: / Zmieniono: