PO: nie szargać świętości

PO: nie szargać świętości

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Żałosnym i kompromitującym spektaklem" nazwali politycy PO niedzielny wiec poparcia dla rządu zorganizowany w Stoczni Gdańskiej. Słowa Jarosława Kaczyńskiego, który przeciwników PiS i rządu przyrównał do ZOMO uznali za "obraźliwe i nieuczciwe".
W odpowiedzi na wypowiedzi liderów PO, wicemarszałek Senatu Krzysztof Putra (PiS) stwierdził, że premier "nie mówił, o działaczach opozycji, tylko o tych, którzy dzisiaj stoją po stronie tych, którzy przeszkadzają w zmianach politycznych w Polsce".

Poseł PO Arkadiusz Rybicki, uczestnik strajku w Stoczni Gdańskiej z sierpnia 1980 r., który wraz z Maciejem Grzywaczewskim zapisał na tablicach 21 postulatów stoczniowców - przedstawił na poniedziałkowej konferencji prasowej list grupy osób, w przeszłości działaczy opozycji demokratycznej i uczestników Sierpnia"80, w którym zaprotestowali przeciw słowom premiera wypowiedzianym w niedzielę w Gdańsku.

Jarosław Kaczyński powiedział w czasie wiecu m.in., że spędził w Stoczni Gdańskiej kilka, może najważniejszych tygodni swojego życia i pamięta, "kto był wtedy po której stronie". "My jesteśmy tu gdzie wtedy; oni tam, gdzie stało ZOMO" - oświadczył premier.

"My-uczestnicy strajków solidarnościowych oraz opozycji antykomunistycznej - protestujemy przeciwko stawianiu nas w jednym szeregu z ZOMO. Wielu z nas siedziało w więzieniach, było internowanych, musiało się ukrywać przed SB i Milicją" - głosi list przekazany dziennikarzom.

Jego sygnatariusze protestują także przeciwko "fałszowaniu historii". "Protestujemy przeciwko zawłaszczaniu tradycji solidarnościowej dla doraźnych potrzeb jednej formacji politycznej. Ta tradycja powinna łączyć, a nie dzielić" - czytamy. Pod listem podpisało się ponad 40 osób m.in. Konrad Bieliński, Mirosław Chojecki, Aleksander Hall, Paweł Huelle i Ewa Milewicz.

Bronisław Komorowski (PO) powiedział, że do 21 postulatów sierpniowych, politycy Platformy chcieliby dopisać 22 brzmiący: "nie szargać świętości, nie używać symboli wspólnej walki do bieżącej walki politycznej, nie brudzić tych symboli nurzając je w próbę odwrócenia uwagi opinii publicznej od afery korupcji politycznej".

Nawiązał w ten sposób do miejsca zorganizowania prorządowego wiecu - Stoczni Gdańskiej, kolebki "Solidarności". Komorowski oświadczył, że słowa premiera są "w równym stopniu obraźliwe, co niesprawiedliwe i nieuczciwe".

"Próba postawienia znaku równości między tymi, którzy nie zgadzają się z Jarosławem Kaczyńskim i z PiS, którzy krytykują rząd, a ZOMO jest zwyczajnym nadużyciem, a z punktu widzenia tradycji wspólnej walki jest zwyczajnym świństwem" - powiedział Komorowski.

Polityk PO zastanawiał się, jak by się czuli Lech i Jarosław Kaczyńscy, gdyby Platforma chcąc uczcić pamięć gen. Tadeusza "Bora" Komorowskiego zorganizowała "wiec nienawiści przeciwko PiS w Muzeum Powstania Warszawskiego".

"Jak by się czuli Leszek Kaczyński i Jarek Kaczyński, których ojca uratowała moja ciotka w czasie Powstania? Czy uznaliby, że to jest odpowiedni moment i miejsce, czy nie powiedzieliby, że to jest nadużycie wspólnej tradycji AK-owskiej?" - pytał polityk PO.

Senator Platformy Stefan Niesiołowski - który łącznie 5 lat spędził w PRL-owskich więzieniach za działalność opozycyjną - stwierdził, że niedzielny wiec poparcia dla rządu miał dla niego coś z "orwellowskich wieców nienawiści" z marca 1968 r.

"Jednym z osiągnięć demokratycznej Polski było wyprowadzenie partii w 1989 r. z zakładów pracy. To jest próba wprowadzenia tam partii z powrotem" - ocenił Niesiołowski.

Według niego, niedzielny wiec miał wszystkie akcesoria wieców z czasów PRL: "dziewczynkę w ludowym stroju, górali, okrzyki, wyzwiska pod adresem dziennikarzy". "To był spektakl żałosny i kompromitujący. Uczestnicy tego spektaklu wystawiają sobie jak najgorsze świadectwo" - zaznaczył Niesiołowski.

Odnosząc się do zarzutów PO wicemarszałek Senatu Krzysztof Putra (PiS) zaapelował w poniedziałek do tej partii, aby "ważyła słowa i nie wszczynała awantury politycznej". Według Putry, oskarżanie Kaczyńskiego o "szarganie świętości" jest niepoważne. Podkreślił, że premier był jednym z Polaków, którzy brali udział w obalaniu komunizmu.

W poniedziałek politycy PO wrócili także do sprawy nagrań rozmów ministrów w Kancelarii Premiera z posłanką Samoobrony Renatą Beger. Komorowski liczy, że w piątek sejmowa Komisja Sprawiedliwości usłyszy od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry wyjaśnienia w związku tą sprawą.

Komorowski chce wyjaśniania m.in. fragmentu rozmowy Adama Lipińskiego z Beger dotyczącego weksli posłów Samoobrony. Komorowski przytoczył słowa Lipińskiego o tym, że według Ziobry ewentualny proces związany z wekslami "jest wygrany".

Zdaniem Komorowskiego "jest wygrany" oznacza coś więcej niż "ma szansę na wygranie". "Proces jest wygrany w momencie kiedy pan minister Lipiński komunikuje to pani Renacie Beger powołując się na ministra Ziobrę. Czegoś takiego nie było w Polsce, poza czasami PRL, kiedy było wiadomo, jaki werdykt ma wydać sąd" - stwierdził Komorowski.

Biuro prasowe ministerstwa sprawiedliwości przekazało w poniedziałek po południu oświadczenie, jakie Ziobro "wydał z lotniska w Monachium" (minister udaje się z planowaną od dwóch miesięcy wizytą do USA). Zdaniem ministra, Komorowski "przekazał opinii publicznej nieprawdziwe i zmanipulowane informacje".

Ziobro zadeklarował zarazem, że jest gotów stanąć przed każdą komisją i odpowiedzieć na wszystkie pytania. Oczekuje też od Komorowskiego przeprosin.

Minister nazwał też "nieporównywalną z niczym manipulacją" twierdzenia Komorowskiego, że minister miał obiecywać korzystne dla posłów Samoobrony rozstrzygnięcia spraw sądowych dotyczące weksli.

"Wbrew twierdzeniom posła Komorowskiego przedstawienie tej opinii w żaden sposób nie mogło, nie może i nie będzie mogło decydować o treści wyroków niezawisłych sądów. Cytowanie przez niego zdań wyrwanych z kontekstu miało na celu podważenie wiarogodności Ministra Sprawiedliwości i jest wyłącznie zwykłą manipulacją" - oświadczył Ziobro.

pap, ab